21

10.8K 496 16
                                    

Pakowałam się. Wracamy do Londynu. Tak cholernie za nim tęsknię.Zniosłam już na dół walizkę a teraz siedziałam w pokoju i zastanawiałam się co dalej? Obie poinformowałyśmy już rodziców o naszych planach. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić,wiedziałam że będę miała złamane serce.. Zaufałam mu. Ashley pojechała do cukierni pozamykać wszystkie sprawy. Szłam właśnie do kuchni zrobić sobie herbatę,kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Zmarszczyłam brwi i niepewnie poszłam otworzyć. Przede mną stała Jessia ze zwycięską miną. Zagryzłam policzek od środka i posłałam jej pytające spojrzenie.
-Czego tu chcesz? To pytanie samo wyszło z moich ust. Uśmiechnęła się.
-Przyszłam wyjaśnić parę kwestii,mogę wejć? Zapytała. Spojrzałam na nią.
-Nie i mów szybko,nie mam na Ciebie czasu- wybałuszyła oczy,ale nic nie powiedziała.
-Wyjeżdżamy z Masonem,chcemy odnowić przysięgę małżeńską- zaczęła.
-Po co mi to mówisz? Splątałam dłonie na klatce piersiowej.
-Bo nie chcę,żebyś utrzymywała z nim jakikolwiek kontakt
-O to się nie martw- mówiąc te słowa zamknęłam jej drzwi przed nosem. Chwilę potem słyszałam jak odjeżdża. A po mojej twarzy kolejny raz w tym tygodniu popłynęły łzy. Osunęłam się po ścianie i starałam uspokoić. Około dwie godziny później wróciła Ashley.
-Cześć-zawołała od progu. Zeszłam na dół i przytuliłam ją mocno-Co się stało? Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową.
-Nie ma o czym gadać,cieszę się że jesteś- powiedziałam.
Po południu siedziałyśmy na kanapie i oglądałyśmy jakieś komedie. Poszłam na górę po koc kiedy usłyszał.
-Will,ktoś do Ciebie- owinięta w koc zeszłam na dół. Mason stał w przedpokoju i patrzył na mnie.
-Porozmawiamy-odparł zanim zdążyłam się odezwać. Skinęłam mu głową,żeby poszedł za mną. Kiedy byliśmy już w pokoju,wzięłam głęboki oddech.
-O co chodzi? Oparł się o parapet i wyglądał przez okno.
-Ciężko mi bez Ciebie- zaczął-nie mogę jeść,spać,skupić się- kontynował-zawładnęłaś mną- odwrócił się w moja stroną.
-Czy Ty siebie słyszysz? Szepnęłam. Podszedł do mnie kilka kroków-Nie!-zatrzymałam go,kiedy chciał mnie pocałować- Masz żonę,to koniec- te słowa ledwo przechodziły mi przez usta. Zacisnął usta w wąską linie i westchnął.
-Chcesz to tak po prostu skończyć? Warknął-Bez Ciebie czuję się jakbym był na głodzie- miałam tak samo-Cały czas o Tobie myślę,mam obsesje na Twoim punkcie- zagryzłam wargę,nie skomentowałam tego jednak. Też miałam obsesje,wiedziałam jednak,że to nie ma sensu.
-To wszystko? Powiedziałam chłodno. Posłał mi wrogie spojrzenie. Skórka stanęła mi dęba na karku. Podszedł zbyt blisko,musnął palcami moją wargę.
-Będziesz żałować tej decyzji- ruszył w kierunku drzwi-I tak będziesz moja,nie pozwolę Ci odejść tak łatwo- wyszedł. Kolejny raz tego dnia płakałam.
Wróciłam do Ash,nic powiedziała,byłam jej za to wdzięczna. Zamówiłyśmy pizze na kolacje. Następnego dnia właściwie byłyśmy już gotowe do wyjazdu. Do załatwienia zostały nam jakieś drobne sprawy. Muszę pojechać do firmy po wszystkie dokumenty. Nie byłam zadowolona,ale czy miałam inne wyjście? Podeszłam do pierwszej sekretarki.
-Dzień Dobry,dzwoniłam dzisiaj w sprawie odebrania dokumentów- starsza kobieta spojrzała na mnie.
-Ah,tak Pani Evans? Pokiwałam twierdząco głową.
-Musi się Pani udać na piętro,na którym Pani pracowała- skrzywiłam się,ale ruszyłam w kierunku wind. Pojechałam na swoje piętro i podeszłam do kolejnej.
-Ja w sprawie dokumentów- kobieta wskazała mi palcem na drzwi szefa. Serce stanęło mi na chwilę i zakręciło mi się w głowie. Zapukałam.Kiedy usłyszałam głośne ,,Proszę" przypomniała mi się moja rozmowa kwalifikacyjna. Weszłam i dostrzegłam go stojącego przed wielkim oknem.
-Zapach Cię zdradza,przyszłaś po dokumenty? Powiedział ochryple.
-Tak,mógłbyś mi je dać? W tym momencie odwrócił się twarzą do mnie. To co zobaczyłam w jego oczach,spowodowało,że zabolało mnie serce,tyle bólu w jednym spojrzeniu aż na moment zabrakło mi oddechu.Szybko jednak wzięłam się w garść.
-Proszę-podał mi plik kartek i segregator. Wzięłam od niego z wdzięcznością,zapanowała niezręczna cisza.
-Mimo wszystko dziękuję,że dałeś mi szansę tutaj pracować- skierowałam się do drzwi-Żegnaj-dodałam.
-To nie koniec- krzyknął za mną- Zobaczysz- dopiero kiedy wyszłam na zewnątrz,doszłam do siebie. Postanowiłyśmy jednak wyjechać za parę dni,okazało się,że zostało dość dużo spraw do załatwienia. Wieczorem wykończona padłam na kanape. Rozłążyłam się i powoli wszystko analizowałam. Czy na pewno dobrze robie? Przecież go kocham.
Poczułam mocne szturchanie.
-Ostatnia impreza w wielkim mieście?
-Tak- poczułam nagle taką nostalgie,tyle rzeczy tu przeżyłyśmy:studia,praca,imprezy,przyjaciele,miłość...
Ubrałyśmy się w szorty i bluzki na ramiączkach i poszłyśmy do klubu. Tego co ostatnio. Piłyśmy juś chyba 5 shota i poszłyśmy na parkiet. Wybawiłyśmy się za wszystkie czasy. Wracałyśmy pieszo do momentu,kiedy Ash wywróciła się zaczęła śmiać,nie mogłam jej ogarnąć. Prawie zasnęła mi na chodniku. Zadzwoniłam po taksówkę i godzinę później byłyśmy już w domu. Położyłam ją do łóżka i poszłam zrobić sobie herbatę. Zagotowałam wodę i zalałam kubek z herbatą. Usiadłam na parapecie z kubkiem w ręku i myślałam. Nawet nie wiem,kiedy zaczęło świtać. Spojrzałam na zegarek:7. Ruszyłam zadek do pokoju. Weszłam pod ciepłą kołdre i zamknęłam oczy. Sen zmożył mnie szybciej niż myślałam. Obudziłam się o 16. Miałam zamiar dzisiaj poleniuchować i nie myśleć o niczym. Znalazłam Ash w kuchni kompletnie skacowaną. Kazałam jej usiąść na kanapie. Nalałam jej soku pomidorowego. Uśmiechnęła się i upiła łyka. Na jej twarzy pojawiła się ulga. Wróciłam do siebie i dopakowywałam jeszcze najdrobniejsze rzeczy. Przebrałam się w krótkie spodenki i bluzkę z krótkim rękawem i postanowiłam pobiegać po okolicy. Zaczęłam od pobliskiego parku,o dziwo o tej godzinie było stosunkowo pusto. Wróciłam do domu jakos przed 20. Włączyłam w tv jakiś film,kiedy dostałam sms-a
Piątek,20:01
Nie dam Ci tak odejść.
Nie licz na to.
Mason
Wzięłam głęboki oddech zanim odpisałam.
Piątek,20:05
Dlaczego musisz mi to tak utrudniać.
Will
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź
Piątek,20:10
Nie zniosę myśli,że możesz być kogoś innego.. Jesteś moja i tylko moja.
Mason.
Westchnęłam głośno i zastanawiałam się co mam mu odpisać.
Piątek,20:20
Nie mów tak,masz swoje życie a ja swoje,masz żonę,doceń, to koniec.
Will.
Myślałam,że nic już nie napiszę,kiedy usłyszałam znany mi dźwięk.
Piątek,20:25
Należysz do mnie!.
Mason.
Wiedziałam o tym.

Moi drodzy,powoli zbliżamy się do końca,mam w planach napisanie jeszcze jednego rozdziału pierwszej części. I mam pytanie,kiedy chcielibyście drugą? I czy w ogóle chcecie?
Pozdrawiam :)!

Trylogia Smitha-Wszechmogący (w trakcie Korekty) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz