3#

16.7K 682 10
                                    

Przyjechałam do domu jakoś po szóstej.Zrzuciłam buty w przedpokoju i powędrowałam do kuchni.Ash siedziała z lampką wina na kanapie i oglądała jakiś film.Wzięłam kieliszek  z szafki i też sobie nalałam.
-Słucham? Popatrzyła na mnie z wyrzutem na twarzy.Usiadłam obok i wzięłam łyka.
-Pracowałam dzisiaj,zapytał czy mogę to co? Miałam odmówić? Skrzywiła się lekko.Rozluźniła się jednak.
-Ehh,jak uważasz -Pokręciła zła głową.Uśmiechnęłam się pod nosem.Posiedziałyśmy jeszcze godzinkę,potem przytuliłam na dobranoc i poszłam do swojego pokoju.W oczach ciągle szumiały mi jego słowa ,,Wiem,że mnie pragniesz" Dlaczego on musiał być taki pewny siebie?Jego bezpośredniość była porażająca.Z laptopem na kolanach leżałam w łóżku. Weszłam na mojego mejla i zaczęłam dogłębniej analizować projekty.Za 2 tygodnie miał przemawiać na uczelni dokładniej na wydziale ,,Literatury brytyjskiej i amerykańskiej". Czułam podniecenie w brzuchu na myśl,że jestem teraz w centrum tego wszystkiego.Dostałam powiadomienie o nowej wiadomości.Otworzyłam ją i zaczęłam czytać.
,,21:30,wtorek.
Zrobiła pani na mnie ogromne wrażenie,zostając już dzisiaj w pracy.Doskonałe opracowanie mojego kalendarza i projektów.Jestem zadowolony,że Cię zatrudniłem Willow.. Mówiłem Ci już,że pięknie dzisiaj wyglądałaś? Na prawdę.Mam nadzieję,że jutro też mnie nie zawiedziesz.
                                 Dobranoc Will"

Wybałuszyłam oczy,kiedy czytałam jego mejle..Był bezczelny..Pff za mało powiedziane.Ma nadzieję,że go nie zawiodę? W pracy czy w tym jak będę wyglądać? Byłam wściekła. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej odpisałam.

,,21:35,wtorek.
Drogi Panie Smith nie uważa się pan za odrobinę aroganckiego? Podniósł mi Pan ciśnienie.Mam nadzieję,że przez kolejne dni będzie Pan ze mnie równie zadowolony.
                                     Bez pozdrowień"
I wysłałam.Czy żałowałam moich słów? Ani trochę,niech wie co o nim myślę,nie będzie miał ze mną łatwo.Jego dominacja nie robiła na wrażenia,nie byłam typem dziewczyny,która się podporządkywała.Owszem nie potrafiłam ugryźć w język.Mówiłam otwarcie co mnie denerwuję.Wzięłam głęboki oddech,na prawdę mnie zdenerwował.Nie czekałam długo na odpowiedź.
,,21:40,wtorek
Hmm arogancki? Nikt normalny nie odzywałby się tak do swojego szefa.A jednak Ty to Ty.Owszem zdarza mi się takim być.Musisz się przyzwyczaić do mojego stylu bycia i ugryźć się w język albo ja to zrobię... W każdym razie jest pani niesamowitą kobietą.Potrafisz przesrać sobie już pierwszego dnia.
                                Idź już spać!
                                  Mayson"
Musisz ugryźć się w język,albo ja to zrobię? Co za buc.Zacisnęłam zęby.Wyłączyłam laptopa i poszłam spać.Wstałam rano w równie kiepskim humorze.Poszłam pod prysznic.Po nim zakręciłam włosy w lekkie fale.Ubrałam się dzisiaj w delikatnie rozkloszowaną spódnicę i granatową koszulkę.Następnie w tym samym kolorze buty i czarną torebkę.Standardowo zeszłam na dół wypić kawę.Ash najwyraźniej jeszcze spała.Starałam się chodzić cicho,żeby jej nie obudzić.20 minut później parkowałam już samochód na firmowym parkingu.Gdy mijałam właśnie bramki ,dostrzegłam ochroniarza z wczoraj,rozmawiał z jakąś kobietą.Kiedy mnie zobaczył spuścił głowę i jakby.. Skulił się? Czekałam na windę.Tym razem jechałam nią sama,dopiero na 20 piętrze on się dosiadł.Przewróciłam oczami i zignorowałam go.Usłyszałam jak chrząknął.
-Dzień Dobry-powiedział.Po chwili obróciłam się i na niego spojrzałam.Jego dzisiejszy strój składał się z białej koszuli,czarnej marynarki no i oczywiście..krawata. Udawałam,że wcale nie zrobiło mi się gorąco na jego widok.Wiem,że na mojej twarzy pojawiły się wypieki.
-Witam panie Smith-,,Arogancki dupku" pomyślałam.Przyglądał mi się przez dłuższy czas,ale ja udawałam,że tego nie widzę.Gdy byliśmy już na naszym piętrze,ruszyłam pierwsza.Mocno i pewnie stukałam moimi obcasami o posadzkę.Szłam prosto z podniesioną głową i kręcąc biodrami.Weszłam od razu do swojego biura nie czekając na to co ma mi do powiedzenia.Odpaliłam komputer.Drzwi do mojego biura otworzyły się z trzaskiem.
-Dlaczego mnie ignorujesz? Oparł swoje dłonie na blacie przede mną.Udawałam że gapie się na ekran komputera i coś robię,może wtedy sobie pójdzie-Masz mnie za idiotę? Popatrzył znacząco na ładujący się ekran.Westchnęłam głośno i skupiłam się na nim. Jego wzrok ciskał we mnie grzmotami.Panowała między nami napięta atmosfera.

-Ja Pana? Jakbym mogła? sarkazm aż wylewał się z mojej odpowiedzi.Zmarszczył zirytowany brwi.Zagryzłam wargę i zrobiłam oczy szczeniaczka.Wgapiał się centralnie w moje usta.Boże czy on nie miał wstydu? Jak my mamy niby razem pracować?Wstałam,zbliżyłam się na kilka centymetrów od jego ust.Poczułam na twarzy jego oddech,pachniał miętą.Zaciągnęłam się jego zapachem.Przejechał językiem po dolnej wardze.Cholera to działało na mnie.. natychmiastowo.Z miejsca zrobiłam się mokra.Przejechał kciukiem po moich ustach a następnie bezkompromisowo wpił się w nie.Oddałam mu pocałunek bez namysłu.Byłam za bardzo napalona. Kiedy zdałam sobie sprawę z tego co robię odepchnęłam go od siebie-Co Pan sobie myśli? zmarszczyłam czoło,łapiąc przy okazji oddech.On stał oparty o ścianę z chytrym uśmiechem na twarzy. Byłam na prawdę rozgrzana.

-Jesteś seksowna,kiedy się wściekasz-puścił mi oczko i nic nie tłumacząc wyszedł.Gdy miałam już spokój przeglądnęłam jego grafik na dzisiaj.Miał umówione spotkanie z gościem z Ameryki.Muszę mu to przekazać,bo on tu swojego tyłka raczej nie pofatyguje.Weszłam do jego biura.Zagryzł wargę widząc mnie.

-Ma Pan spotkanie dzisiaj o 16 we włoskiej restauracji na Piccadilly Circus-podrapał się po brodzie,zastanawiając się nad moimi słowami.Wskazał mi krzesło na przeciwko niego.Usiadłam czekając na to co ma mi do powiedzenia.

-Ty oczywiście jedziesz ze mną-powiedział.Nie miałam nic do powiedzenia jeżdżenie z nim na spotkania należało do moich obowiązków.Zamruczałam niezadowolona.
-Jakiś problem? Nachylił się w moją stronę.
-Oczywiście,że nie-wstałam i odsunęłam się odrobinę.Miałam już wracać do siebie,kiedy usłyszałam.
-Musisz częściej chodzić w spódniczkach-miałam na niego ochotę.Odwróciłam się i ścięłam go wzrokiem.Wróciłam do siebie.Przez cały dzień miałam takie urwanie głowy z umowami i inną papierkową robotą,że oderwało mnie od tego pukanie do drzwi.
-Wychodzimy- Czy przestanę tak kiedyś reagować na jego chrypkę? Wzięłam torebkę i poszliśmy.
-Pojedziemy moim samochodem-poinformował mnie-A potem odwiozę Cię,i przyjadę po Ciebie rano.Swój odbierzesz jutro-już miałam zaprzeczyć-Nic nie mów-powstrzymal mnie palcem-W tej kwestii nie będziemy się sprzeczać-nie odezwałam się.Jego ferrari mknęło po pustych ulicach.Byliśmy na miejscu,pięć minut przed czasem.Zamówiliśmy po lampce wina.On wybierał.I muszę przyznać miał gust.Pół godziny później byliśmy w trakcie utargu z klientami.Po 18 wracaliśmy z sukcesem w rękawie.Oboje uśmiechnięci.
-To tu-Powiedzialam kiedy przejechał mój dom.Zawrócił i zatrzymał się.
-Dziękuję-powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Ja też-posłałam mu usmiech i poszłam.

Pozdrawiam :)

Trylogia Smitha-Wszechmogący (w trakcie Korekty) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz