-Mason...-szepnęłam,zanim do moich ust wdarł się jego język.
Byłam tak zszokowana,że nie do końca wiedziałam, jak powinnam się zachować. Nie oddałam pocałunku,zdenerwowałam go tym. Odepchnęłam go od siebie. Spojrzał na mnie zdziwiony i mocno zacisnął wargi.
-Co Ty tutaj robisz? zapytałam zirytowana. Splątał dłonie na karku i nic nie powiedział. Wkurzało mnie to. Mógłby chociaż wyjaśnić mi co tutaj robi. Klęknął obok mnie i ścisnął mocno moją dłoń. Skierowałam swoje oczy na niego.
-Przyjechałem tu,ponieważ nie raczyłaś kurwa odpisać na jebanego sms-a- Czy on właśnie mnie obwiniał? Wstałam odruchowo i odeszłam kawałek tym samym wyrywając się z jego uścisku. Musiałam się trochę od niego odsunąć, żeby jasno myśleć. Usiadł na moim miejscu jak Pan i Władca i bezczelnie lustrował mnie z góry do dołu.
-Nikt Ci nie kazał się fatygować, nie pomyślałeś,że może chcę od tego wszystkiego odpocząć,od Ciebie? Nie panowałam już nad słowami,czułam się przytłoczona.
-Masz odpisywać na moje wiadomości rozumiesz? To przelało czarę goryczy,podjęłam decyzję. To co było między nami,cokolwiek to było,trzeba skończyć.
-To koniec-wypowiedziałam te dwa słowa, starając się przyjąć obojętny wyraz twarzy. Nie patrząc do niego, zaczęłam iść w stronę domu. Nie zdążyłam przejść dwóch kroków,kiedy zostałam mocno szarpnięta. Mocny uścisk na ramieniu nie pozwalał mi na jakikolwiek ruch.Mimowolnie odwróciłam się do niego. Był wkurwiony. Szczęki chodziły mu nerwowo,a na twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.Ku mojemu zaskoczeniu,on zrobił coś czego się kompletnie nie spodziewałam się. Roześmiał się groźnie.
-I co myślisz,że możesz tak po prostu odejść? Śmiech zamienił się teraz w cichy szept. Nie potrafiłam już dłużej powstrzymywać łez.Ciurkiem poleciały po moich policzkach. Starł je kciukiem i szepnął-Nie zostawiaj mnie-pokręciłam delikatnie głową i odeszłam. To było najlepsze dla naszej dwójki.
*******************
2 DNI PÓŹNIEJ
Nie chciałam mieć złamanego serca, zawsze starałam się przed tym ochronić.Nie udało mi się. Czułam się pusta i nijaka. Brakowało mi go,jego zapachu,smaku i dotyku. Od naszej rozmowy na plaży minęło parę dni,a ja od tamtej pory ani go nie widziałam,ani nie dostałam od niego żadnej wiadomości, NIC- zamiast zrelaksowana czułam się zmęczona. Nie mogłam już wytrzymać,ani znaleźć sobie miejsca i zajęcia.
Siedziałam właśnie na tarasie z herbatą i książką w dłoni,kiedy usłyszałam ciche chrząknięcie.Mój brat przypatrywał mi się w zamyśleniu. Posłałam mu słaby uśmiech i poklepałam miejsce obok siebie.Usiadł a następnie odłożył mój kubek i książkę na stołek. Zdezorientowana spojrzałam na niego. Chwycił mnie za dłonie i powiedział:
-Ej,mała.Co nam tak przygasłaś? posmyrał mnie po czubku nosa. Czułam,że w moich oczach znowu pojawia się nadmiar wody. Nie mogłam okazać słabości, nie przy nich. Musiał jednak coś dostrzec,bo wstał i wziął mnie w swoje objęcia. Pozwoliłam sobie na płacz,przy nim mogłam-Co się dzieję kochanie? Chłopak? Potwierdziłam lekkim skinieniem głowy. On pocałował mnie w czoło i szepnął- Na mnie zawsze możesz liczyć,siostra. Żaden gnojek Cię nie skrzywdzi,a jak się odważy to nie jest Ciebie wart- zaczął kołysać mną na boki,żebym się uspokoiła.Nie wiem kiedy zasnęłam.
Kolejne dni nie różniły się zbytnio,w ciągu dnia uśmiechałam się i śmiałam,pływałam ,opalałam się i plotkowałam,a w nocy zaś pozwoliłam sobie na chwilę słabości. Nie miałam pojęcia,że ten tydzień tak szybko przeleciał.Ani się obejrzałam a trzeba było wracać. W czwartek wczesnym rankiem samochód był już zapakowany a same byłyśmy już gotowe. Pożegnałyśmy się ze wszystkimi,oczywiście brat przypomniał mi o wyjeździe do rodzinnego miasta. A potem powiedział,że zawsze mogę na niego liczyć i zawsze jest przy mnie,gdybym go potrzebowała. Miałam wielkie szczęście mając ich koło siebie.Wyjechałyśmy.
*******************
PIĄTEK.
Wstałam rano,postanowiłam iść dzisiaj do pracy.Kiedy się odświeżyłam, wcisnęłam się w jeansowe rurki i białą koszulę z krótkim rękawem. Zarzuciłam marynarkę i balerinki przed wyjściem. Pozbierałam najważniejsze rzeczy i odpaliłam samochód. Byłam zdenerwowana,nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Zmierzałam właśnie powoli w kierunku wind,kiedy usłyszałam wołanie.
-Willow! odwróciłam się i dostrzegłam ojca Smitha. Posłałam mu uśmiech i stanęłam czekając na niego.
-Oh, Pan Gordon.Dzień Dobry,czy coś się stało? zapytałam widząc lekką panikę na jego twarzy.Uspokajał oddech,najwyraźniej musiał biec za mną od dłuższego czasu.
-Wybacz za osobiste pytanie. Czy masz może jakiś kontakt z Masonem? Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co chodzi. Widząc moją minę dodał- Od tygodnia nie mogę się do niego dodzwonić-poczułam szybsze bicie serca. Na pewno wszystko będzie okey-pomyślałam. Wymusiłam uśmiech i powiedziałam:
-Zapraszam do biura, na pewno tam go znajdziemy- Jechaliśmy właśnie windą, z każdym piętrem coraz bardziej zdenerwowani. Gdy wina dała znać,że jesteśmy na właściwym piętrze,nie odważyliśmy się wyjść. Szepty sekretarek spowodowały nasze wyjście.Z sercem w gardle weszłam do gabinetu a tam proszę bardzo.Mason zadowolony, ma spotkanie z jakaś kobietą,wyraźnie ze sobą flirtują.Ścinam ich spojrzeniem i wpuszczam jego ojca.
-Tato- Mason wstaje i podchodzi do Gordona.Ja zbyt zirytowana widokiem obcej baby,idę do siebie-Poznaj proszę Melisse Demon moją nową klientkę- Tyle zdążyłam usłyszeć,zanim pogrążyłam się w swoich zajęciach.Moje dzisiejsze obowiązki ograniczały się do siedzenia w biurze,uzupełniania umów,przeglądania faktur i odbierania telefonów. Przynajmniej nie musiałam się z nim mijać. Gdy byłam już gotowa do wyjścia i zamknęłam swoje biuro,ona wciąż tam była. Podeszłam do mnie z cwaniackim uśmiechem i wyciągnęłam rękę.
-Melissa- powiedziała,
-Willow- uścisnęłam jej dłoń. Smith wszedł w tym samym czasie-Skończyłam na dzisiaj- poinformowałam go. Miałam już wychodzić,kiedy usłyszałam.
-Mogę Cię prosić na chwilę, Will?Weszliśmy do toalety.Wyglądał obłędnie w czarnym,szytym na miarę garniturze i tym swoim nieładem na głowie.
-Słucham,o co chodzi? udawałam profesjonalistkę. Nie mogłam pokazać jak bardzo ruszyło mnie nasze rozstanie.
-Chciałem tylko przypomnieć Ci o spotkaniu firmowym jutro o 20.. z osobą towarzyszącą- ostatnie dwa słowa podkreślił. Przewróciłam na niego oczami i wtedy to dostrzegłam,ten błysk którego tak mi brakowało. Nie mogłam jednak na to pozwolić.
-Oczywiście jestem już umówiona- uśmiechnęłam się i spotkałam się z jego krytycznym spojrzeniem.
-Z kim idziesz? zapytał,niby tylko z ciekawości. Jeśli myślał,że mu powiem to się grubo mylił. Gdy nic nie odpowiadałam odchrząknął-Też z kimś idę-poczułam ukłucie. Wciąż udawałam jednak twardą.
-Cieszę się,że mamy to uzgodnione,czy coś jeszcze Proszę Pana? Wydawało mi się ,że chciał coś powiedzieć,ale chyba w ostatniej sekundzie ugryzł się w język. Jego twarz nic nie wyrażała. Mając nadzieję,że to wszystko wyszłam.Byłam już w domu,kiedy dostałam wiadomość.
Piątek,20:20
Pamiętaj do kogo należysz
Mason
Należałam tylko do niego. Tyle,że on nie musiał o tym wiedzieć.
Komentujcie, oceniajcie ,czekam na wasze opinie.
Pozdrawiam :)
CZYTASZ
Trylogia Smitha-Wszechmogący (w trakcie Korekty)
Romance-Porozmawiaj ze mną,proszę-kiedy nie odpowiedziałam,kontynuował- Misiu,proszę- spoliczkowałam go,to było silniejsze ode mnie. -Nie mów tak do mnie! Słyszysz?!- w oczach stanęły mi łzy- jesteś pieprzonym kłamcą i egoistą- wykrzyczałam mu w twarz- nie...