-Od kiedy jesteście tak blisko? Zapytała Ash,kiedy tylko wyszedł. Co mam jej powiedzieć? Wiem,że dla niego to tylko seks. Zastanowiłam się chwilę zanim odpowiedziałam.
-Wydaję Ci się,to u nas normalne- zbyłam ją,chciałam zmienić temat.Widząc moją mine,o nic więcej nie pytała.
-Może pojedziemy na zakupy,żeby zabić czas do wieczora? Zaproponowała. Usiadłam na kanapie i spojrzałam na nią.
-Ja i zakupy? Proszę Cię- nienawidziłam zakupów,dla mnie to była katorga. Zajęła miejsce obok mnie i podała szklankę z wodą. Pociągnęłam długiego łyka i zorientowałam się,że patrzy na mnie miną zbitego szczeniaczka.
-Zgódź się proszę! Powyrywamy jakieś ciasteczka i ogarniemy Ci jakiś ciuszek,od którego mu szczęka opadnie-ostatnim zdaniem mnie przekonała.Od godziny chodziłyśmy po centrum. Ashley była bardzo podekscytowana dzisiejszą imprezą. Weszłyśmy do któregoś z kolei sklepu,bo ona sama nie wiedziała czego szuka. Ten sklep był naszą ostatnią nadzieją. Ekspedientka podeszła do nas ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
-Mogę w czymś pomóc? zapytała. Obie pokiwałyśmy przecząco głową. Ona jednak uparcie za nami chodziła.Zignorowałyśmy ją i zaczęłyśmy się rozglądać.
-O Mój Boże- moje przyjaciółka krzyknęła,kiedy coś dostrzegła. Podążyłam za jej wzrokiem i dostrzegłam miętową sukienkę koktajlową i białe czółenka do pary- Po prostu idealna dla Ciebie!- dodała Ashley. Nie wiem,kiedy znalazłam się w przebieralni. Założyłam ją razem z butami i wyszłam,żeby się jej pokazać.Klasnęła w ręce i pisnęła.
-I jak? zapytałam,kiedy nic nie powiedziała. Nie wiedziałam czy mam traktować tą ciszę jako coś pozytywnego czy wręcz przeciwnie.Długo mi się przyglądała zanim się odezwała.
-Wyglądasz cudownie- skwitowała i nie dała mi dojść do słowa. W domu byłyśmy jakoś wieczorem.
Kupiła sukienkę w tym samym sklepie, koronkową czarną i do tego czerwone szpilki. Umalowałam się delikatnie a włosy zakręciłam w lekkie fale.Natomiast Ashley, no ona poszalała. Usta pociągnęła krwisto czerwoną szminką, oczy zrobiła ciemne a włosy natapirowała i podniosła. W lustrze wyglądałyśmy jak przeciwieństwa. Spojrzałam na zegarek : 22.
Teraz zdałam sobie sprawę z tego,że w sumie się z nim nie umówiłam. Gdy mijały kolejne minuty żołądek zwijał mi się z nerwów w supeł. Nie minęło dużo czasu,kiedy usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Na trzęsących się nogach podeszłam do drzwi. Otworzyłam je ociągając się i wtedy go zobaczyłam.Stał na wprost mnie z tym swoim nieładem na głowie i bezczelnym uśmiechem. Ubrany w zwykłe dżinsy i bluzkę na ramiączkach wyglądał jednocześnie niesamowicie zwyczajnie a jednak męsko i cholernie seksownie. Poczułam suchość w ustach,gdy przecisnął się obok,aby wejść do środka.Zamknęłam drzwi i ruszyłam w krok za nim. Stał w salonie i rozmawiał z Ashley.
-Pięknie wyglądasz-usłyszałam. Nie zdałam sobie sprawy,kiedy stanął tuż obok mnie. Objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
-Dziękuję- tylko tyle dałam radę z siebie wydusić. Przytłaczał mnie. Jego zapach i smak działały na mnie jak narkotyk. Odsunęłam się odrobinę,żeby całkiem nie stracić rozumu. Widziałam zdziwienie na jego twarzy. Wyszliśmy i wsiedliśmy do jego samochodu. Ja na miejscu pasażera a ona w tyle. Jechaliśmy w nieznanym mi kierunku,musiałyśmy zdać się na niego. 10 minut później powiedział:
-Jesteśmy na miejscu-rozejrzałyśmy się dookoła. Staliśmy przed ogromnym klubem z kolejką na metr.Już miałyśmy stanąć na końcu tej kolejki,kiedy Mason szarpnął mnie i zaczął ciągnąć za nadgarstek do przodu,a ja ciągnęłam Ashley. Nie byłyśmy zaskoczone,gdy przywitał się z nim jakby znali się od wielu lat.Przeszliśmy bez kolejki mimo nawoływań i wontów oczekujących klientów. Wnętrze było urządzone w gruncie rzeczy bardzo elegancko. Loże ze stołami i granatowymi kanapami.Za to kelnerki były bardzo skąpo ubrane,działały mi na nerwy. Zresztą nie tylko mi,zorientowałam się widząc wściekłe spojrzenie mojej przyjaciółki. Usiedliśmy w rogu. Nie minęła chwila,kiedy pojawiła się koło nas dziunia z wypchanymi sztucznymi cyckami i botoksem w ustach. Patrzyłam prowokacyjnie na Masona. Myślałam, że mnie szlak trafi.
-Co podać? jej piskliwy głosik był na prawdę denerwujący. Smith odpowiedział za nas
-Dla mnie wódka a dla pań malibu- zamówił nie pytając nas o zdanie. Nachyliła się nad nim,żeby miał dokładniejszy wgląd na jej biust i parsknęła:
-Jakieś specjalne zamówienia? widziałam, jak śliniła się na jego widok. Zanim zorientowałam się co robię było już za późno. Wbiłam jej paznokcie w dłoń i patrząc w oczy rzuciłam ostro:
-Pracujesz tu jako kelnerka czy jako dziwka? te słowa same wypłynęły z moich ust, w ogóle nie żałowałam, że jej to powiedziałam. Ktoś musiał. Szczęka jej opadła i nic nie mówiąc poszła.
-Nie poznaję Cię- powiedziała moja przyjaciółka. Posłała mi zadowolony uśmiech. Smith natomiast obserwował mnie,dostrzegłam w jego oczach satysfakcję. Co za chuj.Wyjątkowo szybko zostaliśmy obsłużeni,piłam właśnie swojego drinka,kiedy Ash zaczęła wyciągać mnie na parkiet.Odstawiłam szklankę z trunkiem i poszłam z nią na środek sali. Wpadłam w rytm i zamknęłam oczy. Chwilę później poczułam dłonie na mojej talii. Odwróciłam się i dostrzegłam całkiem przystojnego bruneta. Zaczęliśmy razem tańczyć,bo dlaczego nie? Mam prawo się trochę zabawić, a on może się powkurwiać. Nie minęła chwila,zostałam przyciągnięta do znajomego męskiego ciała. Poznałabym go nawet gdybym była ślepa,głupia i głucha.
-Odpierdol się proszę od mojej dziewczyny- odepchnął nieznajomego i posłał mu wrogie spojrzenie.
-Gorąca z niej laska, może się podzielisz? jego słowa zadziałały na mnie jak płachta na byka,wyrwałam się ze stalowego uścisku Masona i wymierzyłam temu drugiemu cios w szczękę. Zachwiał się,ale zachował równowagę.
-Ty mała su..- zmierzał w moim kierunku, ale nie dane było mu dokończył bo Smith zaczynając od uderzenia w to samo miejsce co ja a kończąc prawdopodobnie na złamaniu typowi piszczela i zgniecenia kopem fiuta kazał ochronie go wyprowadzić.Była 1 rano,kiedy odwoził nas do domu,stwierdził, że na dzisiaj starczy nam wrażeń. Ashley poszła do domu a ja natomiast stałam pod domem czekając aż drzwi się zamkną. Gdy zostaliśmy sami,spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy głośnym,gromkim śmiechem. Sytuacja z gościem w klubie wydawała się być teraz śmieszna.Przestałam się śmiać, zdałam sobie z czegoś sprawę.
-Ej- zaczęłam,kiedy się uspokoił- Nie chcę,żebyś miał przeze mnie problemy- bałam się,że gościu go oskarży albo będzie mu robił problemy. Pogłaskał mnie po policzku i posłał pokrzepiający uśmiech.
-Spokojnie mała,nic takiego się nie stanie- uspokoiłam się odrobinę. Ten facet naprawdę jest... zmienny.
-Jesteś tego pewny? wolałam się dopytać. Złączył nasze dłonie i złożył mokrego buziaka na moim czole.
-Tak-mówiąc to złączył nasze usta w czułym pocałunku. To uroczy gest z jego strony-Muszę jechać- przytulił mnie. Nie chciałam się z nim rozstawać i na prawdę coraz trudniej mi to przychodziło.Przyjęłam jednak niewzruszoną,beznamiętną minę i odprowadziłam go do samochodu. Pocałował mnie jeszcze raz szeptając:
-Willow,jesteś tylko moja-uwielbiałam słuchać,kiedy to mówił. Nic nie odpowiedziałam,wtuliłam się w niego mocniej i pojechał.
Weszłam do domu zdezorientowana to wszystkim. Co powinnam zrobić? Nawet gdy staram się od niego odsunąć to nic nie daje. Jestem dla niego tylko zabaweczką, zresztą pewnie którąś z kolei.Znudzi się mną, to znajdzie sobie nowy cel. Czas postawić sprawę jasno, to nie ma sensu. A ja nie chcę mieć złamanego serca. Muszę trzymać go na dystans, zero spotkań,będę starała się go unikać także w pracy,nie wiem jak to zrobię. Jakoś na pewno. Najgorsze w tym wszystkim jest to,że choćbym nie wiem co robiła z dnia na dzień kocham go mocniej.
Nowy rozdział :)
Jak wam się podoba? :)
CZYTASZ
Trylogia Smitha-Wszechmogący (w trakcie Korekty)
Romance-Porozmawiaj ze mną,proszę-kiedy nie odpowiedziałam,kontynuował- Misiu,proszę- spoliczkowałam go,to było silniejsze ode mnie. -Nie mów tak do mnie! Słyszysz?!- w oczach stanęły mi łzy- jesteś pieprzonym kłamcą i egoistą- wykrzyczałam mu w twarz- nie...