Kiedy obudziłam się rano poczułam silną męską dłoń trzymającą mnie w talii. Przez chwilę zastanawiałam się gdzie jestem? Wtedy uderzyły we mnie wspomnienia zeszłej nocy. Kurwa... Przespałam się z własnym szefem! Nie wiem jak,ale wyplątałam się z jego uścisku. Pozbierałam z ziemii moje ciuchy i poszłam do toalety. Założyłam wczorajszą spódnice... Niestety bluzka nie nadawała się do użytku. Wyrzuciłam ją do kosza. Bielizne włożyłam do torebki.Umyłam twarz,ogarnęłam włosy i na paluszkach wyszłam z łazienki. Otworzyłam jego szafę i wyciągnęłam jedną z jego śnieżnobiałych koszul. Ściągnęłam spódnice i zaczęłam od koszuli. Wyglądała jak sukienka.
-Nie wywiniesz się cichachem- usłyszałam. Odwróciłam się. Leżał nagi na łóżku z poranną erekcją. Nie wiedząc czemu zarumieniłam się.Oczy mu świeciły,kiedy lustrował mnie wzrokiem. Pociemniały mu kiedy uniósł mi się rąbek bluzki- seksownie wyglądasz w mojej koszuli- Ahh,ta chypka... Oblizał usta. Wiedział,jak to na mnie działa. Do mojej kobiecości napłynęła pierwsza fala gorąca.Wzięłam głęboki oddech,nie mogłam stracić kontroli.
-Pożyczam ją- poinformowałam go- moja nie nadaje się do niczego- posłałam mu wymowne spojrzenie.Wstał i zbliżał się do mnie.Stałam nadal niewzruszenie na swoim miejscu.
-A zapytałaś o zgodę kochanie? Przeszedł mnie dreszcz na dźwięk jego głosu. Ociekał seksem.
-Jesteś mi to winny,ja nie pytam o zgodę- splątałam ręce na piersi. Jego twarz była kilka centymetrów od mojej. Czułam na ustach jego oddech.
-No widzisz skarbie,ja też o zgodę nie pytam- ujrzałam błysk w jego oku. Już wiedziałam,że wpakowałam się w niezłe bagno.
*****
Siedziałam w biurze,nie mogłam się na niczym skupić. Ciągle do głowy właziły nieproszone myśli. Po pieprzeniu jakie zafundował mi pod ścianą nie mogłam chodzić. Według niego to była kara za wzięcie jego koszuli bez pozwolenia. Nie mogę powiedzieć,seks był cudowny,ale nie może mnie nim karać za każde nieposłuszeństwo. Przewróciłam oczami,byłam poirytowana.
-Panno Evans-usłyszałam krzyk.Wstałam i w myślach mordowałam się za to,że mam do niego słabość. Co w nim takiego jest?. Podeszłam do niego dumnym krokiem.
-O co chodzi proszę Pana? Posłałam mu słodki uśmiech.Wyglądał gorąco w trzyczęściowym brązowym garniturze w kratkę. Kamizelka opinała jego mięśnie a spodnie seksowny tyłek. Pragnęłam go całą sobą. Uspokoiłam się. Przywołał mnie gestem dłoni.
-Pamiętasz,że za tydzień mam wykład na uczelni? Faktycznie miał. Pokiwałam twierdząco głową- Oczywiście Ty jedziesz ze mną- wiedziałam o tym- A potem zostajesz u mnie na weekend- zakrztusiłam się i posłałam mu zdezorientowane spojrzenie.Rozsiadł się na kanapie ze szklanką trunku w ręku. Moje spojrzenie bezmyślnie powędrowało na jego krocze.Otrząsnełam się. Mam nadzieję,że tego nie zauważył.
-Wszystko za mnie zaplanowałeś? Wkurzyłam się. Zwycięski uśmiech nie schodził mu z twarzy.Poklepał miejsce obok siebie. Zignorowałam ten gest.
-Ty też tego chcesz,przypominam,że jestem Twoim szefem- dał mi reprymende. Co za dupek,co on sobie wyobraża? Zacisnęłam zęby,skoro mi o tym przypomina to proszę bardzo.
-No właśnie jest Pan moim szefem a w moje kompetencje nie wchodzi seks z Panem- nachyliłam się nad nim. Wkurwił się tak jak ja.Chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął mnie na swoje kolana. Wierciłam się na nim,żeby uwolnić się z jego uścisku.
-Wiercenie Ci nie pomaga kochanie- jego kutas stał się jeszcze twardszy. Wciągnął głośno powietrze-Widzę,że potrzebna Ci kara- z miejsca zrobiłam się mokra.Rozerwał jednym ruchem moje majtki i nie ostrzegając mocno się we mnie wbił. Wydałam z siebie niemy krzyk. Nie przygotowałam się. Ból zaraz jednak zastąpiła przyjemność.
-Tak nie wolno- wydusiłam z siebie. Uniósł mnie i nabił na siebie. Jęknęłam mu w usta. Wbiłam mu paznokcie w ramiona. Wpił się w moje usta. Jego język zaatakował mój.Wbijał się we mnie mocniej i mocniej. A ja dyszłam coraz gośniej. Usłyszeliśmy stukot obcasów. Zeszłam z niego i zaczęłam się poprawiać,on sam był już gotowy. Niecałą minutę później usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Tak? Powiedział surowo,wyraźnie niezadowolony. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl o tym,jak na niego działam. Sama jednak też potrzebowałam dojść. Byłam napalona i rozdrażniona. Kiepskie połączenie.
-Pana ojciec przyszedł- Mayson natychmiast zesztywniał.Usiadł za biurkiem a ja stanęłam obok niego.
-Niech wejdzie-powiedział oschle i spiął się. Chwilę później do biura wszedł mężczyzna lekko po pięćdziesiątce.Niższy od Smitha. Był przystojny,ubrany w czarny garnitur z lekko siwymi włosami. Wszedł pewnym krokiem. W biurze zrobiło się ciężkie powietrze,między nimi najwyraźniej nie układało się najlepiej.
-Witaj Synu- poklepał Maysona po ramieniu. Ten skinął mu tylko głową.
-To moja asystentka panna Willow Evans- przedstawił mnie. Starszy Pan wyciągnął do mnie rękę. Kiedy ją uścisnęłam posłał mi miły uśmiech.
-Gordon Smith- powiedział. Moje oczy skierowały się na mojego szefa. Był zdenerwowany.Staliśmy przez dłuższą chwilę w ciszy.
-Zrobić kawy? Zapytałam. Oboje spojrzeli na mnie z wdzięcznością. Poszłam do firmowej kuchni. W czasie,gdy gotowała się woda usłyszałam dzwonek telefonu.
-Halo? Odebrałam.
-Co się z Tobą kurwa dzieję? Od wczoraj dzwoniłam do Ciebie chyba z 50 razy! Usłyszałam zdenerwowany głos mojej przyjaciółki. Cholera kompletnie zapomniałam do niej zadzwonić! Wiedziałam,że czeka mnie wykład.
-Przepraszam kochana,ochrzanisz mnie w domu,wtedy Ci wszystko wytłumacze,jestem w pracy,teraz kończę,pa- i rozłączyłam się. Zabrałam kawy i poszłam do biura. Zza drzwi usłyszałam urywek rozmowy.
-Przyjdź do nas na obiad- powiedział jego ojciec. Mayson przez dłuższą chwilę nic nie odpowiadał.
-Zastanowię się i dam Ci znać- jego ton był oschły,nieznoszący przeciwu. Był wkurwiony słyszałam to w jego głosie. Bałam się,że zaraz wybuchnie. To był idealny moment na kawe.
-Przyniosłam kawę- powiedziałam już w progu. Położyłam tace na stołku obok sofy.
-Zostawisz nas samych? Mayson skupił swoje spojrzenie na mnie. Nic nie mówiąc poszłam do siebie. Zajęłam się umawianiem ludzi na spotkania. Po jakimś czasie drzwi do mojego biura otworzyły się szeroko. Mayson podszedł i podniósł mnie.Uderzył mną o ścianę.
-Potrzebuje Cię,jesteś moja- pocałował mnie.
****
W domu miałam czas dla siebie. Ashley siedziała w salonie,wściekła na mnie.
-Tłumacz się! Powiedziała nie patrząc na mnie. Usiadłam obok niej i opowiedziałam jej wszystko zaczynając od wczorajszego dnia kończąc na jego dzisiejszym wyznaniu.
-Co za gościu! Skomentowała tylko.Nie wiedząc czemu,roześmiałam się głośno. A ona dołączyła do mnie. Wieczorem byłam wykończona,nawet nie wiem kiedy zasnęłam.Pozdrawiam Was :) Piszcie w komentarzach jakie macie uwagi ;) czekam ,czytajcie :)
CZYTASZ
Trylogia Smitha-Wszechmogący (w trakcie Korekty)
Romance-Porozmawiaj ze mną,proszę-kiedy nie odpowiedziałam,kontynuował- Misiu,proszę- spoliczkowałam go,to było silniejsze ode mnie. -Nie mów tak do mnie! Słyszysz?!- w oczach stanęły mi łzy- jesteś pieprzonym kłamcą i egoistą- wykrzyczałam mu w twarz- nie...