1

290 18 0
                                    

Budynek Komendy Głównej Policji w Warszawie znajdował się przy ulicy Wawelskiej 7, wznosił się w centrum miasta pośród wierzowców.  Jego fasada wykonana z nowoczesnych materiałów przyciągała uwagę, a charakterystyczne logo policji dumnie prezentowało się nad głównym wejściem. Lata temu budynek przeszedł gruntowny remont dzięki czemu wnętrza zostały  strategicznie zaprojektowane, aby umożliwić efektywną koordynację działań policyjnych. Wydział antynarkotykowy  znajdował się na trzecim piętrze i to tu razem ze swoją grupą pracował podkomisarz Szymon Jaskólski. Odkąd pięć lat temu rozbił zorganizowaną grupę przestępczą ,,Dziadka", a większą część członków zamkną za kratkami, awansował na dowódcę grupy.  Swoją karierę zbudował głównie na bezbłędnej pracy pod przykrywką. Jako tajny agent pomagał nie tylko swojemu wydziałowi ale również inne prosiły go o pomoc w ujęciu zbirów. Wyglądem przypominał raczej przestępcę niż funkcjonariusza policji i to dzięki temu łatwo wkupywał się w szeregi gangów. Jaskóła był wysokim trzydziestosiedmioletnim mężczyzną, dobrze zbudowanym z krótko przystrzyzonymi czarnymi włosami. Bywało że golił się całkowicie na zero, by jeszcze lepiej odgrywać swoje role jakie mu przydzielano. Znaczna część jego ciała pokryta była tatuażami. Obie ręce i nogi a na palcach kilka małych geometrycznych wzorów. Za prawym uchem posiadał mały charakterystyczny tatuarz pająka a na lewej łopatce ozdobną czcionką wytatuowane jedno słowo wielkosci dwóch palcy.
Podkomisarz wszedł przez glowne wejście budynku. Bywały dni takie jak ten, gdy zaczynał pracę od 8 oraz takie gdzie przez  kilka dni nie wychodził z pracy. Przystaną przed długą brązową ladą, gdzie złote litery przyklejone od frontu tworzyły napis recepcja. Za biurkiem siedziała szczupła dwudzistoparoletnia kobieta, z mocno kręconymi bląd włosami a jej usta pokryte były czerwoną matową szminką . Mariola Leszczyńska była studentką administracji na ostatnim roku i od trzech lat pracowała jako recepcjonistka w Komendzie Głównej Policji.
- Coś dla mnie ? - spytał odrazu bez żadnego przywitania się.
- Komendat wzywa Cię pilnie do siebie. Kazał przekazać że jak tylko pojawisz się w firmie, masz iść prosto do niego - odpowiedziała zalotnie.
- Wiesz o co chodzi ?
- Niewiele. - wzruszyła ramionami- W nocy grupa Marczaka śledziła kilku pomniejszych dilerów i chyba o to chodzi.- Szymon kiwnął głową i udał się prosto do gabinetu  znajdującego się tak jak recepcja na parterze na samym końcu długiego korytarza. Zapukał w białe drzwi i nieczekajac na zaproszenie otworzył  wchodząc do środka. W pomieszczeniu znajdowało sie trzech mężczyzn. Komendant Witold Puszczyński, prokurator Andrzej Wrzosek oraz Kamil Marczak drugi podkomisarz z wydziału antynarkotykowego.
- Cóż za spotkanie, świętujemy coś? - spytał Szymon zajmując jedyne wolne krzesło i przeskakując wzrokiem po twarzach zebranych.
- Nie wydurniaj się Jaskólski. - odpowiedział podniesionym głosem siwowłosy mężczyzna. Witold Puszczynski piastował urząd komendanta znacznie dłużej niż każdy z jego poprzedników, jak sam mawiał ustąpi ze stołka tylko w momencie gdy będzie odchodził na emeryturę.
- O co chodzi ? - spytał zniecierpliwionym głosem dopiero co przybyły do gabinetu mężczyzna.
- W zeszłym miesiącu do szpitali w całym województwie trafiło siedmioro studentów. - odezwał się Marczak poraz pierwszy odkąd Szymon wszedł do gabinetu. Jaskóła kojarzył sprawę, bo zostala nagłośniona przez media.
- Mdma? - wtrącił w wypowiedz. Wszyscy trzej przytakneli w odpowiedzi.
- Dwoje z nich nie przeżyło. - kontynuowal Kamil - Większość nie chciała mówić ale za to chłopak dziewczyny, której nie udało się uratować, był bardzo rozmowny. Wygadał że prochy kupowała od szemranego gościa pod akademikiem. Wczorajszego popołudnia w grupach dwuosobowych śledziliśmy trzech drobnych dilerów kręcących się głównie po Śródmieściu, głównie przed studenckimi akademikami. Wyobraź sobie nasze zdziwienie gdy całą grupą równo o 22 spotkaliśmy się przed nowootwartym barem.
- Zarobioną kasę postanowili odrazu przepić? - spytał wytatuowany mężczyzna unosząc brwi do góry.
Komendant otworzył leżącą przed sobą szarą teczkę, wyciągną z niej zdjęcie które udało się zrobić wczorajszego wieczora funkcjonariuszom. Szymon spojrzał na fotografie na której nie dostrzegł nic szczególnego, ot trzech znajomych zajmujących stolik w barze przy kuflach z piwem. Nie kojarzył żadnego z nich.
Popatrzył po napiętych twarzach pozostałych zebranych.
- Po waszych minach odbieram wrażenie, że sprawa ma drugie dno.
- Bo ma - odezwał się prokurator - całą noc przeswietlalismy bar w którym się spotkali.
- Wyobraź sobie nasze zdziwienie gdy okazało się że bar otworzono cztery miesiące temu a miesiąc  wcześniej w lokalu nad barem studio tatuarzu - Szymon momentalnie spiął wszystkie mięśnie na ciele - właścicielem całego budynku jest nie kto inny jak Adrian Kotkiewicz pseudonim Kociak.
Jaskólskiego zamurowało, od pięciu lat nie myślał o wydarzeniach dnia w którym przyskrzynili sporą grupę przestępczą.
- Wyszedł? - spytał zdziwiony patrząc podejrzanie na prokuratora.
- 8 miesięcy temu. - odpowiedział Andrzej Wrzosek. - nie mamy pojęcia czy wizyta dilerów w barze to czysty przypadek czy...
- nie wierzę w takie przypadki. - przerwał wypowiedz Kamil.
- Jak my wszyscy - skwitował komendant- Marczak twoja grupa nadal niech obserwuje dilerów tylko zmieniajcie się żeby was nierozpoznali. Dobrze by było jakbyście dokonali jakiegoś zakupu byśmy mogli zbadać towar ale ostrożnie na tą chwilę nie wiele wiemy. A Ty.. - zwrócił się bezpośrednio do Szymona
- Spotkam się ze starym przyjacielem ?- spytał zadziornie przerywając wypowiedz szefa. Starszy mężczyzna przytakną.
- Myślicie że to Dziadek kieruje wszystkim zza krat ? - spytał prokurator.
- A może Kociak awansował? - spytał Marczak unosząc pytająco brwi.
- Myślę że niedługo wszystko się wyjaśni.- westchnął Komendant -  Kamil jedź do domu się przespać czeka nas w najbliższych tygodniach sporo pracy.
- Czy mogę zaaranżować spotkanie po swojemu ? - spytał Szymon.
- Tak, podwarunkiem że nie złamiesz żadnych przepisów- odpowiedział Puszczyński patrząc twardym wzrokiem na podwładnego.
- Jak nie będzie skory do rozmowy polubownie, nakaz aresztowania mogę wystawić odrazu - odezwał się wysoki szczupły mężczyzna w średnim wieku.
Obaj podkomisarze kiwneli na zgodę przełożonym i wyszli z gabinetu na korytarz.
- Odprowadzę Cię do auta - powiedział wyższy prawie szeptem, tak by nikt ze znajdujacych sie osob na korytarzu nie usłyszał. Mężczyźni szli w milczeniu a gdy dotarli na parking policyjny wsiedli do białej skody. Kamil od strony kierowcy, Szymon od strony pasarzera.
- Wiedziałeś że wyszedł? - spytał Jaskólski.
- Nie. Miał wyjść dopiero w przyszłym roku, ale wiesz jak to jest dobre sprawowanie, przepełnione więzienia i okazuje się że wychodzą szybciej niż byśmy tego chcieli - Szymon popatrzył na przyjaciela. Wyglądem różnili się diametralnie. Marczak był rok starszym i o głowę niższym  szatynem o zielonych oczach. Kochający mąż i przykładny ojciec dwóch córek. Wytatuowany mężczyzna dałby sobie uciąć obie ręce że przyjaciel nigdy nie popełnił żadnego choćby najmniejszego wykroczenia. Obaj doskonale pamiętali dzień w którym się poznali. Świeżo po akademi jako niedoświadczeni funkcjonariusze aplikowali na jedno stanowisko i choć powinni między sobą rywalizować szybko złapali wspólny język. Do pracy przyjęto ich obu, od tego czasu prowadzili wspólnie większość spraw piąc się po szczeblach kariery, aż do momentu sprawy rozbicia grupy ,,Dziadka". Szymon, dzięki swoim działaniom pod przykrywką i zdobytym dowodom, dostał awans i swoją grupę podwładnych. Kamil dostał awans dwa lata później gdy uwczesny komisarz odszedł na emeryturę. I mimo że każdy z nich prowadził swoje własne ślectwa nadal byli najlepszymi przyjaciółmi oraz swoimi powiernikami.
- Jak zamierzasz podejsc Kociaka ? Chyba domyślasz się że drugi raz się nie nabierze na to samo.
- Wyjątkowo planuje zagrać w otwarte karty,  mówiłeś że nad barem jest studio tatuarzu a ja tak się składa mam jeden do zakrycia. - mężczyzna poruszał sugestywnie lewym barkiem dając znak przyjacielowi o którym malunku mowa. Tylko Marczak wiedział o tatuarzu na plecach.
- Uważaj na siebie.
- Adrian nie jest agresywny, nie był bynajmniej.
- Nie wiesz jak zmieniło go ponad cztery lata  w pudle.
-W krótce się przekonam.- westchnął ciężko brunet.
- Jak myślisz o co w tym wszystkim chodzi ? - spytał Kamil.
- Nie wiem, ale mam przynajmniej 4 różne teorie. Jedna z nich zakłada niestety chęć zemsty na funkcjonariuszach polskiej policji. - przyznał z dziwnym smutkiem w głosie.
Marczak pokiwał głową. Doskonale rozumiał co przyjaciel ma na myśli. - no dobra, czas stawić czoła przeszłości. Pozdrów dziewczyny. - powiedział i bez słowa porzegnania wysiadł z auta.
Podkomisarz Szymon Jaskólski wszedł ponownie do siedziby firmy, swoje kroki skierował odrazu w stronę windy, którą wiechał na trzecie piętro. Wychodząc skręcił w lewo gdzie znajdowały się cztery pomieszczenia, które razem ze swoją grupą operacyjną miał do dyspozycji. Otworzył dzwi do pierwszego z nich , które było największe ze wszystkich. W środku zastał czekajacych na niego ludzi- Agatę Pawik, Piotra Kostrzewę oraz najmłodszego ze wszystkich  Oskara Jadczak.
- Nowa sprawa, ale tylko potencjalnie nowa bo zakłada niestety powrót starej sprawy.
- co masz namyśli ? - spytała trzydziestopięcioletnia niska kobieta. Na pierwszy rzut oka tak jak podkomisarz nie wyglądała na glinę. Sporej wielkosci piersi uniemożliwiały jej szybkie pościgi za przestępcami ale Agata wcale nie musiała ich gonić. Była żołnierka, miała za sobą dwie misję w Afganistanie, gdzie została przeszkolona z broni snajperskiej. Potrafiła strzelać z bardzo dużej odległości, a celności zazdrościł jej każdy facet znajdujący się w tym budynku.
- Adrian Kotkiewicz - Szymon nie musiał mówić więcej. Każdy z zebranych doskonale wiedział kim był wyżej wymieniony.
- Kociak ? - spytał zdziwiony Piotr - przecież siedzi.
- Wyszedł osiem miesięcy temu- Szymon opowiedział pozostałym o spotkaniu w gabinecie Komendanta i przekazał wszystkie informacje jakie zdobyła grupa Marczaka.
- Oskar jeszcze przed południem chce mieć twój raport- stanowczym głosem wydał polecenie- wszystko co uda Ci się znaleźć. Gdzie je, gdzie śpi, gdzie chodzi, nawet to gdzie na stacji się zatrzymuje jak go przyciśnie na mieście - młody blondyn  będący policyjnym informatykiem pokiwał głową. W sieci potrafił znaleźć to czego inni niepotrafili, umiał schakować też każdy możliwy system oraz przedrzeć się przez każdą sieciową zaporę. Inwigilacja Kociaka była pierwszą sprawą jaką prowadził po przyjęciu posady. 
Szymon odwrócił się do pozostałych plecami. Do ręki wziął czarny marker przyczepiony do białej tablicy i na środku dużymi literami napisał KOCIAK.
- Teorie ?
- czysty przypadek - odezwał się trzydziestopięcioletni mężczyzna. Piotr większość swojego wolnego czasu spędzał na siłowni przez co mógł się pochwalić nienagannie wyrzeźbionym torsem. Dłuższe czekoladowe włosy związywał wysoko na głowie a dzięki męsko zarysowanymi liniami szczęki  wzdychała do niego znaczna część pracujących kobiet w firmie. Piotr umiał to wykorzystać.
- Dzieciak został mocno skrzywdzony - Szymon spiął się gdy usłyszał słowa wypowiedziane przez Agatę. - może zaplanował to, że dilerzy przyprowadzą policję prosto do jego baru ?
- A może odkąd wyszedł wypełnia polecenia ,, Dziadka" ? - dodał Oskar
Szymon zapisał wszystkie teorie jakie padły z ust pozostałych. Na koniec na tablicy zapisał ,,Mdma?,, A pod spodem ,,100000 zł"?
- Ruda, Piotr jedzcie do szpitala na Wolską i  dowiedzcie się wszystkiego o zmarłej dziewczynie oraz o pozostałej dwójce która leżała w tym szpitalu. Jeszcze raz przesłuchajcie rodziców,  rodzeństwo, przyjaciół,  partnerów, każdego. Sprawdźcie dokładnie czy coś nie łączy tych ludzi ze sobą.
- A ty ? - spytał Oskar
- Ja pojadę do więzienia, dowiem się kto odwiedzał Dziadka przez ostatnie pięć lat, gdzie dzwonił i z kim trzyma za kratami. No i przedewszystkich spotkam się z naszym ulubieńcem - markerem postukał w białą tablice i napis na środku niej.

Kociak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz