- Chyba mam adres, z którego wysyłano i odbierano paczki - Oskar popatrzył na siedzących przy biurku podkomisarzy. - osttanie godziny wertowałem wszystkie adresy jakie dostałem od firm kurierskich. Punk nadania paczek dwadzieścia kilometrów od męskiej jaskini. Oczywiście jak się domyślacie dane osób zmyślone.
- Można w nim nadać i odebrać paczki ze wszystkim firm ? - spytał Marczak odginając się na czarnym fotelu do tyłu. W rękach trzymał długopis którym postukał delikatnie o biurko.
- Dokładnie. Chcecie jechać tam osobiście czy mam zadzwonić? Napewno mają jakiś monitoring.
- Pojedziemy osobiście. Tylko czekamy bo o 14 ma przyjść matka tej zmarłej prostytutki- Oskar pokiwał głową i opuścił pomieszczenie.
- Myślisz że szukanie jakiś paczek nam pomoże ? - spytał Jaskólski. Nie był przekonany czy zajmując czas na szukanie igły w stogu siana rozwiążą sprawę.
- Nie zakończy nam to śledztwa ale może jak przejrzymy monitoring to uda się rozpoznać kilka twarzy. Może Ci co obserwują jaskinie kogoś rozpoznają. Możemy też podstawić patrol przed punktem nadania może uda się kogoś zgarnąć? - Marczak podsuwał pomysły. Szymon pokiwał głową na znak zgody ale dodał od siebie
- Jak myślisz co trzeba zrobić by dostać się do tej Jaskini ?
- A co myślisz że Cię wpuszczą do środka ? - Kamil zaśmiał się z zadanego przez siebie pytania. Jaskólski przysunął się do biurka, obie ręce położył na nim i powiedział
- Mnie nie, ale dajmy na to taki Wrzosek jest prokuratorem mógłby przecież.
- Wrzosek ma nienaganną opinię. Jestem pewny że sprawdzają kandydatów.
- To znajdźmy takiego który nie ma.
- Teoretycznie znamy jednego sędziego.
- Tak ale nie zawiele o nim wiemy. Musimy znaleźć kogoś kogo zna Wrzosek. I nie może to być żaden z tych polityków których znalazł Oskar.
- Dobra rozumiem Twój tok rozumowania. Sam myślę że obserwacje nic nie dadzą i potrzebujemy kogoś od środka ale jesteś świadom że to może się skończyć źle dla wszystkich ?
- To co wolisz? Żeby te dziewczyny dalej siedziały w tym bagnie ?
- Nie. Od kilku dni marzę jedynie o tym że wchodzimy tam znajdujemy dziewczyny i mnóstwo narkotyków przez co udupiamy wszystkich a ci gniją w więzieniach.
- Widzisz to mamy takie same marzenia - przytaknął Jaskólski przyjacielowi. Rozmowę przerwał funkcjonariusz wchodzący do gabinetu razem ze starszą już kobietą.
-Pani mówi że była z Wami umówiona.
- Tak. - odpowiedzieli jednocześnie. Marczak wstał ustępując miejsca kobiecie. Sam staną po drugiej stronie biurka, tuż za fotelem na którym siedział drugi mężczyzna. Kobieta usiadła niepewnie. Miała już swoje lata, jej twarz pokrywały zmarszczki a włosy pokryte były siwizną.
- Powiedziano mi że chodzi o moją córkę tylko że ona od ponad roku nie żyje.
- Czy wie Pani czym zajmowała się córka ?- spytał bez ogródek Jaskólski. Kobieta spóściła wzrok i pokiwała niepewnie głową.
- Czy wie Pani gdzie pracowała w ostatnich latach jak żyła ? - zadał kolejne pytanie. Wielu uważało że był niedelikatny podczas rozmów. On doskonale wiedział że cackając się z każdym napotkanym świadkiem sprawy rozwiązują się znacznie wolniej. Kobieta pokiwała przecząco głową.
- W miarę możliwości proszę odpowiadać słownie - wtrącił Marczak.
- Nie wiem gdzie pracowała. Ja - kobieta zawachala się- nie miałam z córką dobrych relacji. Byliśmy biedni a córka chciała zawsze więcej i więcej. Tak wylądowała na ulicy ale wcale nie poprawiło to jej bytu. Zaczęła brać narkotyki, kilku krotnie została pobita. Wszystko zmieniło się jakieś trzy lata przed jej śmiercią. Poznała kogoś.
- Kogo ? - spytał odrazu Jaskólski.
- Nie wiem. Wiem tyle że jeździł bardzo drogim autem takim wiedzą Panowie jak limuzyna wyglądał. Parę razy przywoził córkę do mnie. Ona zostawiała mi tylko pieniądze na stole i wychodziła. - Jaskólski otworzył teczkę leżącą na biurku. Wyciągnął z niej zdjęcie przedstawiające Przemysława Montowskiego, które położył przed kobietą.
- Czy to mógł być ten facet lub rozpoznaje Pani mężczyznę ze zdjęcia?- kobieta pokiwała przecząco głową.
- Nie wiem - powiedziała cicho.
- Dobrze.- odezwał się Marczak - dziękujemy za fatygę, funkcjonariusz odprowadzi Panią do wyjścia. - kobieta wstała i skierowała się do dzwi za którymi czekał policjant by ją odprowadzić.
- Co myślisz ? - spytał Jaskólski gdy dzwi się zamknęły.
- Po pobiciach Monte przekonał ją by pracowała dla niego. Zastanawia mnie tylko jedno czemu przywoził ją do domu żeby zostawiła matce pieniądze. Średnio wydaje mi się żeby takiego faceta obchodziło to czy kobieta ma za co jeść. Agata powiedziała że nie widzieli żadnych kobiet wchodzących i wychodzących z willi, więc zakładamy że muszą być przetrzymywane w środku.
- Może się zakochał ? - Kamil prychnął na sugestie drugiego.
- Nie no jasne najpierw ją kilkukrotnie skatował a na koniec się zakochał. Zakładamy że ma tam młodych kobiet na pęczki. Z resztą wątpię że ktoś taki ma jakiekolwiek uczucia.
- Ja też- przytaknął chłodno Jaskólski.
- A może to był warunek ? Że będzie dla niego pracować jeśli pozwoli jej przywozić matce pieniądze ?
- Tak ale musiała mieć jakieś zabezpieczenie, że tak faktycznie będzie.
- Może jakieś miała? - Marczak uniósł pytająco brwi w stronę bruneta - może ukryła coś w domu matki ?
- Chodź- Jaskólski zerwał się z krzesła I razem z Kamilem pobiegli schodami w dół. Nie mieli czasu czekać na windę. Biegiem wypadli z komendy.
- Proszę zaczekać - krzykną Marczak za oddalającą się chodnikiem kobietą. Ta odwróciła się i ruszyła z powrotem w stronę funkcjonariuszy.
- Czy córka miała u Pani jakiś pokój czy może zostawiała swoje żeczy, coś?
- Tak. Cały czas tam są, ja jestem już stara nie mam już siły nic sprzątać czy wyrzucać.
- Świetnie - pokiwał głową zdyszany Marczak. Pomyślał również o tym że dawno nie trenował a powinien robić to regularnie- czy moglibyśmy go obejrzeć? Odwieziemy również Panią.
- Dobrze. - kobieta zgodziła się bez żadnych przeszkód.
Mężczyźni poprowadzili kobietę na policyjny parking, gdzie zaparkowane były auta służbowe oraz prywatne. Żadko kiedy używali radiowozów, najczęściej jeździli swoimi prywatnymi. Oczywiście obaj skrupulatnie zapisywali ilość kilometrów przebytych w ramach pracy dzięki czemu pobierali dodatek do paliwa.
Wsiedli do czarnego auta Szymona, otwierając uprzednio przed starszą kobietą dzwi.
- Proszę podać adres - Marczak zwrócił się do kobiety zapinając pas.
- Drogowa 7, wieś Dobczyce. - Marczak wbił adres na panelu ekranu w aucie.
- To prawie 50 km z tąd.
- No tak, daleko. Z rana wsiadłam w autobus do centrum stolicy a później popytałam ludzi i doszłam piechotą na komendę- Marczak rzucił spojrzenie w kierunku przyjaciela. Obaj pomyśleli dokładnie o tym samym, zamiast fatygować kobietę na komendę powinni odrazu byli do niej jechać.
- Przepraszamy bardzo, powinienem był spytac gdzie Pani mieszka zanim Panią ściągnąłem na komendę. - powiedział Szymon cofajac auto i wyjeżdżając z policyjnego parkingu.
Droga zajęła im ponad półtorej godziny. Najpier przy wyjeździe z Warszawy utkneli w korku a później przez ponad 10km jechali drogą której od lat nikt nie naprawiał aż skręcili w boczną drużke oddzielającą oba pola uprawne i prowadzącął do małej drewnianej chatki.
- Zapraszam- powiedziała starsza Pani wychodząc z auta. Jaskólski gdy tylko wyszedł z wozu rozejrzał się dookoła. Drewniany dom, w oddali kilka bardzo podobnych rozpadających się domów. Podejrzewał, a nawet był pewny że jeśli przeszłaby tedy nawałnica budynki by jej nie wytrzymały. Kobieta wyciągnęła z małej czarnej torebki klucz i przekręciła zamek. Drzwi ustąpiły. Mężczyźni weszli do środka. Nie spodziewali się ujrzenia luksusów ale to co zobaczyli przeszło ich oczekiwania. Obdrapane ściany, stara rozwalająca się wersalka, drewniany stół i jedno stare krzesło. Na suficie gdzie niegdzie dało się zauważyć pleśń. To co przykuło uwagę mężczyzn to stary piec kaflowy i brak kuchenki.
- Zaraz rozpalę w piecu i zagotuje wodę, zrobię Panom herbaty - zwróciła się do mężczyzn.
- Proszę nie zawracać sobie nami głowy - odpowiedział odrazu Marczak.
- To żaden kłopot- odpowiedziała i palcem wskazała dokąd mają się udać. Przeszli do kolejnego pomieszczenia. Małego pokoiku w którym było łóżko szafa i małe biurko.
- Tu znajdziecie życzy córki. Zostawię panów samych.
Obaj funkcjonariusze wyciągnęli z tylnej kieszeni jeansow rekawiczki, które nałożyli na swoje dłonie.
Marczak otworzył szafę. W środku wisiały sukienki z przed dekady. Pospiesznie pozaglądałał do kieszeni, uklęknął i ręką przejechał po dnie szafy które pokryte było kurzem. Nic nie znajdując podniósł się i zamknął szafę. Zaniósł się kaszlem. Jaskólski w tym czasie przejrzał biurko prostytutki, ale tu również nic nie znalazł prócz starych długopisów i starej zaschłej szminki. Odwrócił się i popatrzył na łóżko, wyciągnął telefon w którym włączył latarkę i schylając się a raczej prawie kładąc na drewnianej podłodze przejrzał przestrzeń pod łóżkiem. Prócz ogromnej ilości kurzu nic nie znalazł. Wstał z kolan i schował telefon do kieszeni. Podniósł materac znajdujący się na łóżku. Na drewanianych szczeblach leżała brudno beżowa koperta odbarwiona w kilku miejscach.
- Bingo - powiedział biorąc znalezisko do rąk. Marczak przyglądał się brunetowi uważnie gdy ten otwierał kopertę. Jaskólski wysunął jedną dłoń a drugą przechylił kopertę z której wypadł czarny pendraiv. Podał go odrazu Kamilowi. Sięgnął dłonią do koperty i wyciągnął z niej dwa zdjęcia przedstawiające pobitą kobietę.
- Zrobiła sobie zdjęcia. Myślisz że je znajdziemy na pendraivie w wersji elektronicznej ? - spytał Marczak
- Może- Jaskólski wzruszył ramionami.
- Zrobiłam herbatę- w progu stanęła starsza Pani. Jaskólski w tym czasie przycisnął zdjęcia do swojego brzucha tak by kobieta ich nie dostrzegła.
- Znaleźliście coś? - spytała kobieta.
- Tak - przytaknął Marczak - ale dla dobra śledztwa nie możemy Pani pokazać.
- To ten facet coś zrobił mojej córce tak ? Dlatego to sprawdzacie? - kobieta zaczęła niespodziewanie szlochać- Powiedziano mi że przedawkowała, tak wykazała sekcja zwłok a ja czułam że coś jest nie tak.
- Proszę postarać się uspokoić- Marczak wskazał na wyjście z pomieszczenia - chodźmy napić się tej herbaty.
Jaskólski pospiesznie schował zdjęcia do koperty i poszedł w ślad za przyjacielem i kobietą.
Przy stole na którym staly trzy szklanki z ciemnego szkła stało tylko jedno krzesło
- Proszę usiąść- Marczak poprowadził kobietę by usiadła.
- Przepraszam, ja nawet nie mam więcej krzeseł- powiedziała spuszczając wzrok.
- Nic nie szkodzi, postoimy - zapewnił Jaskólski.
- Jeśli chodzi o Pani córkę to tu nie mamy wątpliwości, przedawkowała ale podejrzewamy że mężczyzna u którego pracowała mógł mieć coś wspólnego z podrzeganiem do brania narkotyków. - powiedział najdelikatniej jak się dało Marczak.
Kobieta pokiwała smutno głową i wytarła pomarszczonymi dłońmi twarz.
Obaj mężczyźni chwycili za szklanki z herbata i w milczeniu popijali małymi łyczkami.
- Dziękujemy bardzo.- Jaskólski odstawił pustą szklankę na stole. - Za herbatę i możliwość przeszukania.
Obaj skłonili się nisko starszej kobiecie i wyszli na zewnątrz. Szli do auta w milczeniu, każdy pogrążony w swoich przemyśleniach. A gdy ruszyli w drogę powrotną Kamil powiedział- Po wizycie u tej Kobiety zaczynam bardziej doceniać to co posiadam.
- Ja też. - odpowiedział Jaskólski ale przez myśl mu przeszło że jego życie na starość może wyglądać bardzo podobnie, samotnie.
Kamil wyciągnął komórkę i wykręcił numer do policyjnego informatyka, ten odebrał po pierwszym sygnale
- Będziemy na komendzie za półtorej godziny, zaczekaj na nas dobrze ? - powiedział do słuchawki a gdy usłyszał czekam po drugiej stronie rozłączył się.
Gdy dojechali na komendę, słońce schylalo się już ku zachodowi. Windą wjechali na piętro trzecie i ruszyli prosto do pokoju który zajmował Oskar.
- No nareszcie, już miałem dzwonić gdzie jesteście- powiedział wyrzucając ręce w górę.
- Ciebie również miło widzieć ponownie - odpowiedział nieco oschle Jaskóła.
- Sprawdz co na nim jest - Marczak podał czarny pendraiv informatykowi, który trzymał całą drogą w dłoni.
Oskar popatrzył uważnie na przedmiot poczym wpiął go ostrożnie do wejścia USB w laptopie stojącym na biurku.
Kliknął kilkukrotnie myszką i powiedział
- Jakiś filmik, nagrany telefonem.
- Odpalaj - nakazał Jaskólski.
Wszyscy trzej uważnie oglądali to co znajdowało się na pendrajvie. Około trzy minutowy filmik, nie najlepszej jakości. Z pewnością nagrany jakąś starał komórką. Na filmiku trzech mężczyzn w tym poszukiwany Przemysław Montowski bili prostytutke. Przy każdym ciosie dało się słyszeć takie zdania jak ,,Zabije Cię kurwo" lub obelgi zucane w stronę kobiety "ty dziwko".
- Okropne - powiedział Oskar i skierował swój zszokowany wzrok na przełożonych.
- Mało powiedziane ale dzięki tej kobiecie mamy dowód że Montowski to psychopata i sadysta.
- Zgraj ten filmik żeby nie okazało się że później nie będziemy mogli go otworzyć albo pendraiv zaginie i prześlij go do komendanta.

CZYTASZ
Kociak
ActionAdrian Kotkiewicz po ponad czterech latach spędzonych w więzieniu za handel narkotykami i udział w grupie przestępczej wychodzi na wolność. Ze wszystkich sił stara się nie pakować w kłopoty i być przykładnym obywatelem. Przeszłość jednak nie daje o...