Więzienie do którego udał się podkomisarz Szymon Jaskólski znajdowało się 40minut jazdy na zachód od Komendy Głównej.
Budynek więzienia był potężny a jego przybrudzona elewacja zbudowana z solidnych szarych bloczków nie zachęcała. Wysokie okna wzmocniono kratami a na dachu można było zauważyć kamery monitoringu, które śledzą każdy ruch na terenie więzienia. Budynek otoczony był wysokimi murami z drutem kolczastym na szczycie, zapewniając surową ochronę.Przed wejściem znajdował się plac, po którym przechadzali się strażnicy, a także przystanek dla transportu więźniów.
Po wylegitymowaniu się Jaskólski został odprowadzony przez jednego ze strażników prosto pod drzwi gabinetu naczelnika więzienia. Zapukał a gdy usłyszał proszę wejść otworzył drzwi.
- Dzień dobry podkomisarz Szymon Jaskólski to ja dzwoniłem do Pana- uniósł odznakę.
- Marian Tomczyk - niski, okrągły łysiejący mężczyzna wstał z krzesła i podał dłoń podkomisarzowi, którą ten uścisnął. - proszę usiąść. - Naczelnik gestem ręki wskazał na krzesło po drugiej stronie biurka. Obaj mężczyźni zajęli swoje miejsca.
- Tak jak mówiłem już Panu przez telefon, przychodzę w sprawie osadzonego tu Jarosława Skrzypczak pseudonim ,,Dziadek". - Szymon nie miał pojęcia z kąd wziął się dokładnie ten pseudonim, bo osadzony był obecnie lekko po czterdziestce a tym bardziej nie był niczyim dziadkiem. Dzięki przezwisku, które nienawiązywało do imienia lub nazwiska, narkotykowy baron zadbał o to by nikt nie znał jego prawdziwych personaliów. Jaskólski mógł przypuszczać tylko że chodziło o to że w szeregi swojego gangu Skrzypczak werbował bardzo młodych ludzi, najczęściej tych którzy z różnych względów pozbawieni byli najbliższej rodziny.
-Przed Pańskim przyjazdem sprawdziłem osobiście wszystkie informacje. - pulchną dłonią podał Szymonowi szarą teczkę. Podkomisarz otworzył ją odrazu. W środku znalazł zdjęcie przedstawiające mężczyznę. Kiedyś mógł uchodzić za biznesmena zawsze ubranego w drogie garnitury, obecnie jego niegdyś kruczoczarne włosy pokryły się znaczną siwizną a oczy okalały małe zmarszczki. Tylko oczy zostały niezmienne, czarne i mroczne. Szymon przejrzał pospiesznie pozostałe kartki.
- Nie rozumiem.. - powiedział unosząc brwi w stronę drugiego mężczyzny. Z dokumentów wynikało że przez pięć lat ,,Dziadka" nie odwiedził nikt ani też on sam nie wykonał żadnego telefonu. Nie sprawiał kłopotów, żadnych bójek czy awantur.
- Rozmawiałem ze strażnikami, Jaroslaw Skrzypczak żadko się odzywa, nie rozmawia praktycznie z nikim. Na sesjach z psychologiem milczy, odpowiada tylko na zadane pytania pozatym cisza. Jedyna osoba z jaką trzyma to Mirosław Baranowski odsiaduje wyrok dożywocia za zabicie żony oraz jej kochanka. On też nie sprawia żadnych kłopotów.
- Przyznam się że nie tego się spodziewałem- odpowiedział chłodno Szymon przypatrując się zdjęciu przestępcy, które trzymał w dłoni. Coś mu nie grało i nie pasowało ale nie miał pojęcia co.
- To mój numer, jeśli wydarzy się cokolwiek odbiegającego od normy proszę o kontakt- podał mężczyźnie wizytówkę.
Po porzegnaniu się z naczelnikiem wyszedł z więzienia i ruszył w drogę powrotną do firmy. Po drodze wstąpił do lokalnego baru serwującego dania kuchni polskiej o jakże dźwięcznej nazwie ,, jak u mamy" gdzie kupił cztery obiady. Wrócił na komendę a swoje kroki skierował prosto do windy, która zawiozła go na piętro trzecie. Zajrzał do pomieszczenia w którym rozmawiał ze swoimi ludźmi rano a gdy nikogo w nim nie zastał wszedł do drugiego pomieszczenia. Zajmował je Oscar gdzie miał dostęp do wysokiej jakości sprzętów elektronicznych. Szymon nie jednokrotnie zastanawiał się jak młodszy odnajduje się w ilości znajdujacych sie tu kabli oraz dysków. Najważniejsze że się odnajdywał a Jaskólski nie musiał.
- Masz coś? - spytał odrazu po przekroczeniu progu.
- Całkiem sporo. Ruda i Paweł powinni wrócić lada moment. - jak na zawołanie mężczyźni usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi windy. Całą czwórką przeszli do głównego pomieszczenia.
- To może ja zacznę- powiedział podkomisarz rozdając zebranym plastikowe pojemniki z obiadem - Postarzał się, więzienie ewidetnie mu niesłuży. Od kąd został zamknięty nie odwiedziła go ani jedna osoba ani nie wykonał żadnego telefonu. Z nikim nie rozmawia oraz nie wszczyna awantur. - otworzył pudełko by zabrać się do jedzenia.
- To dziwne - powiedział Oskar - bo Kociak odebrał trzy połączenia z tego więzienia.- Szymon popatrzył na niego uważnie a ten kontynowal - pierwsze trzy dni po wyjściu, drugie trzy miesiące temu, ostatnie w zeszłym tygodniu.
- Co jeszcze udało Ci się ustalić? - Piotr mieszał plastikowym widelcem w surowce z białej kapusty.
- W pierwszej kolejności po tym jak Jaskóła napisał kwote na tablicy, pomyślałem że kupił budynek za gotówkę z napadu, a nas okłamał że nie wie gdzie Dziadek ja ukrył, ale nie. Budynek otrzymał w spadku po ciotce która zmarła dwa lata temu. Wydawać by się mogło że jest czysty jak łza, regularnie stawia się na komendzie, nie narusza warunków zwolnienia. Przejrzałem rachunki, wyciągi z karty, faktury wszystko wydaje się być w porządku. Zatrudnia pięciu pracowników kucharza, barmana i trzy kelnerki.
- Wszystko jest w porządku oprócz trzech telefonów z więzienia? - Szymon był coraz bardziej zdziwiony- naczelnik mnie okłamał?
- Jest jeszcze jedna sprawa. Misiac temu ktoś podpalił mu auto. Strażacy znaleźli zapalnik ale zero świadków, odcisków wiec sprawę umorzono. Detektyw znając przeszłość Kociaka nie przyłożył się zbytnio.
- A Wam co udało się ustalić? - Szymon kiwnął głową na pozostała dwójkę przerzuwającą jedzenie.
- Nic pozatym co ustalili Marczaki - tak między sobą nazywali grupę prowadzoną przez Kamila. Jaskólski pokiwał głową, przypuszczał że ponowne przesłuchania nic nie dadzą ale i tak musiał to sprawdzić.
- Czyli wychodzi na to że nie wiele udało nam się ustalić. Jedyny trop jaki mamy to Adrian Kotkiewicz. - westchnął. Po zamknięciu sprawy pięć lat temu nie sadził że będzie zmuszony spotkać go ponownie.
- Co robimy dalej ? - spytała kobieta przeczesując dłonią rude średniej długości włosy.
- Oskar sprawdz mi jeszcze osadzonego Mirosława Baranowskiego to jedyny wiezień według naczelnika który rozmawia z Dziadkiem. A wy jedzcie do akademika popytajcie ludzi ale incognito. Możecie trafić na jakiegoś dilera kręcącego się w okolicy a nie chcemy ich spłoszyć. A ja pojadę do... - urwał wskazując ręką napis na białej tablicy.
- Jesteś pewny że chcesz jechać do niego sam ? - Agata uniosła brwi.
- Tak- powiedział krótko i bez słowa opuścił pomieszczenie i podwładnych.
Droga pod wskazany adres zajęła mu 15 minut. Zaparkował. Obserwował chwilę budynek oraz okolice. Nic nadzwyczajnego. Boczna uliczka w dzielnicy na obrzerzach miasta. W sąsiedztwie lokalu szeregowe zabudowy mieszkalne. Przyjrzał się uwarznie budynkowi. Nad drzwiami wisiał napis Bar a w okanch na piętrze napis studioo tatoo. Zarówno na parterze jak i na piętrze nie dostrzegł przez okna nikogo a lokal wydawał się pusty. ,, Dziwne pomyślał Jaskólski bar otwiera się o 16 a dochodziła już 15 więc ktoś powinien już się kręcić w środku. " Sięgnął do schowka z którego wyciągnął odznakę oraz skurzany futerał z bronią w środku. Wysiadł z czarnego VW tiguan przypinając kaburę do skurzanego paska. Zajrzał jeszcze z bliska przez szybę do środka a gdy nie zobaczył nikogo nacisną klamkę. Zamknięte. Szymon schylił się i ze skarpetki wyciągną wytrych. Odgonił w głowie głos komendanta mówiący że działa nielegalnie i zwinnymi ruchami otworzył zamek. Dzwi ustąpiły a podkomisarz wszedł do środka. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Drewniane podłogi, drewniane stoły i krzesła. Duży bar a przy nim drewniane chokery. Zauważył różnej wielkości szklanki i kufly do piwa. Nalewaki z czterema różnymi rodzajami piw. Bar był średniej wielkości nie zaduży nie zamały. Idealny na szybkie piwko z kolegami po pracy. Schodami udał się na górę. Trzy pomieszczenia z czego jedne to toaleta a drugie studio tatuarzu. Wszedł przez trzecie drzwi i znalazł się w małym pomieszczeniu które wyglądało na biuro. Na środku stało biurko a przy nim skorzany fotel. Po jednej stronie pod ścianą szafa a w niej różnego koloru segregatory. Szymon obszedł biurko dookoła. Otworzył szufladę i zamarł. Glock x19 leżał jakgdyby nigdy nic. Sięgnął do tylnej kieszeni jeansów by wyciągnąć rękawiczki, które nasunął na dłonie. Podniósł broń i przyjrzał jej się dokładnie dostrzegając zdarte numery seryjne. Odłożył pistolet z powrotem do szuflady. Otworzył kolejną szufladę w której znalazł stertę niewiele wnoszących do śledztwa dokumentów.
- Jest tu ktoś? - usłyszał krzyk dobiegający z dołu oraz odgłos kroków na schodach. Pospiesznie zdjął rekawiczki które z powrotem schował w tylnej kieszeni jeansow. Zamknął szufladę siadając wygodnie w skurzanym fotelu i czekał. Adrian Kotkiewicz stanął w drzwiach a Szymon obserwował jak zmienia się wyraz twarzy chłopaka. Na poczatku dostrzegł niepokój w oczach a po chwili furię i wściekłość.
- Co tu robisz ?! - wrzasnął. Gdy się poznali miał zaledwie dwadzieścia lat i wygląd nastolatka.
- Czekam. - odpowiedział spokojnym głosem Jaskólski.
- Wynoś się z tąd ! - Szymon obserwował jak młodszy zaciska pieści.
- oj kotuś kotuś schowaj pazurki i siadaj - Brunet wstał z fotela ustępując miejsca.
- Nie wiem co tu robisz ale masz natychmiast z tąd wyjść albo dzwonie na policję. - głos Adriana drżał ze zdenerowania.
- Nie musisz dzwonić, bo jestem już na miejscu. - Jaskólski przyjrzał się blondynowi. Nie wiele się zmienił. Nadal był bardzo szczupły i nosił przyduże młodzieżowe ubrania. Włosy niegdyś dłuższe w skejtowskim stylu obecnie obcięte na krótko. I te drobne piegi pokrywające jego twarz.
- To się z tad zabierz, włamałeś się.
- Dzwi byly otwarte.
-Gówno prawda.
- Dobra do zeczy. Mam nakaz aresztowania więc albo usiądź i pogadamy albo się odwróć i połóż ręce za głowę. Wybieraj. - Szymon założył ręce na piersi czekając na reakcje Adriana. Naciągną trochę fakty. Oficjalnie nakaz aresztowania nie został jeszcze wystawiony. Kociak przyglądał się nie ufnie policjantowi. W głowie miał tylko jedno pytanie ,, jak pięć lat temu mógł się dać tak oszukać?" Obszedł biurko dookoła i usiadł na swoim fotelu. -Czego chcesz ? - spytał wrogo.
- Co słychać u Dziadka ? - spytał funkcjonariusz od niechcenia bacznie obserwując relacje Kotkiewicza.
- Niby z kad mam wiedzieć. - odparł młodszy.
- Myślałem że się zwierzał jak do ciebie dzwonił. - Szymon obserwował jak rozmówca zaciska szczękę. - o czym rozmawialiście?
- O niczym. W momencie gdy odbierasz telefon z więzienia automatyczna sekretarka pyta tylko czy przyjmujesz połączenie, nie informuje Cię kto i po co dzwoni. Za każdym razem myślałem że to kolega, jak tylko orientowałem się kto dzwoni kończyłem połączenie. - Jaskólski doskonale wiedział że młodszy ściemnia. Adrian kłamstwo i prawdę wypisaną miał na twarzy dlatego tak łatwo udało mu się go podejść przed laty. Nic nie mówiąc kontynuował przesłuchanie
- Kto przeją biznes ?
- Niby z kad ja mam to wiedzieć? - Szymon sięgnął ręką do wewnętrznej kieszeni skórzanej czarnej kurtki, którą miał na sobie. Na biurku przed Kociakiem położył zdjęcie zrobione przez funkcjonariuszy wczorajszego wieczora.
- A z tąd że trójka manekinów spotkała się wczorajszego wieczora u Ciebie w barze na piwku. - Adrian pobladł, podniósł zdjęcie by przyjrzeć się postaciom.
- Nie było mnie wczoraj, dopiero wróciłem. Byłem w Szczecinie u siostry. Mam bilety na pociąg. Poza tym nie znam tych gości i nie wiem kim są. - Szymon wyczół strach w głosie Kociaka tylko nie wiedział czy dzieciak boi się jego czy może kogoś innego. - Skończyliśmy?
- Jeszcze nie. - Policjant podszedł do szuflady którą otworzył. - nie przypominam sobie byś miał pozwolenie a posiadanie narusza warunki zwolnienia.
- Nie wiem co to za brań. Podłożyłeś ją jak się włamałeś? Nakazu przeszukania też przed sobą nie widzę- cwaniaczek pomyślał Szymon. - drugi raz nie dam się przez Ciebie zamknąć.
- Nie zostałeś zamknięty przezemnie tylko przez robotę jaką wykonywałeś dla Dziadka. - odpowiedział surowo Jaskólski wyciagajac z drugiej szuflady kalendarz- jeszcze jedno, zapisz mnie mam tatuaż do zakrycia.
- Nie mam miejsc.
- Sprawdziłem masz, w przyszłym tygodniu wtorek o 14. - puścił oczko do zdezorientowanego Adriana i wyszedł zatrzaskując za sobą dzwi. Mógł odrazu skonfiskować broń ale czuł że w tej całej sprawie coś mu się nie klei więc postanowił chwilowo udawać że jej nieznalazł. Wychodząc z budynku czuł na sobie wzrok, który obserwował go z okna na piętrze.

CZYTASZ
Kociak
ActionAdrian Kotkiewicz po ponad czterech latach spędzonych w więzieniu za handel narkotykami i udział w grupie przestępczej wychodzi na wolność. Ze wszystkich sił stara się nie pakować w kłopoty i być przykładnym obywatelem. Przeszłość jednak nie daje o...