Gdy tylko wsiadł do policyjnego radiowozu poczuł że coś jest nie tak. Doskonale znał drogę na komendę, więc wiedział że jadą w całkowicie przeciwnym kierunku. Przełkną gule w gardle. Miał ochotę spytać rzekomych policjantów gdzie jadą ale powstrzymał się od zadawania pytań. W pierwszej chwili pomyślał, że Dziadek jednak znalazł sposób by go dopaść a później pomyślał o Jaskólskim. Funkcjonariusz nie był typem którego dało się w jakikolwiek przekupić. Czuł na sobie spojrzenia policjantów rzucane we wstecznym lusterku i śmiechy pod nosem. Coraz mocniej czuł zaciskający się żołądek. Początkowo jechali w stronę wyjazdu z Warszawy a gdy wskoczyli na trasę pomknęli autostrada na zachód. Z trasy zjechali po kilkunastu kilometrach. Adrian dokładnie przyglądał się jechanej trasie by móc zapamiętać jak największą ilość szczegółów. Wjechali w leśna ścieżkę. ,, zabiją mnie i zakopią pośrodku niczego " pomyślał Kotkiewcz. Po około dwóch kilometrach zaparkowali auto przed małą drewnianą chatką. Napis nad drzwiami głosił Leśniczówka. Zaparkowali obok dwóch innych policyjnych radiowozów.
Blondyn nic z tego nie rozumiał nie miał nawet pojęcia czy ma doczynienia z policjanatami czy z przebierańcami.
- Wysiadamy panienko - usłyszał głos jednego z mężczyzn, który otworzył tylne dzwi.
Mężczyźni poprowadzili skutego Adriana prosto do małego domku a gdy otworzyli przed nim dzwi wepchneli do środka. Znalazł się w małym saloniku urzadzonym w starym stylu. Z boku stała kanapa przykryta wzorzystą kapą. Zauważył również ceglany kominek na którym stały czarno białe fotografie.
W pokoju było tłoczno bo przed zdziwionym Kotkiewiczem stało 6 funkcjonariuszy wydziału antynarkotykowego.
- Nie spieszyliście się zbytnio - odezwał się Marczak surowym wzrokiem.
- Pokręciliśmy się trochę w kółko- odpowiedział lekceważąco jeden z policjantów.
- Odwróć się- Jaskóła zwrócił się do zatrzymanego a gdy ten wykonał polecenie energicznym ruchem zdjął kajdanki. Adrian rozmasował nadgarstki
- Urocze miejsce na przesłuchanie.
- Nie będzie przesłuchania ale do miejsca się raczej przyzwyczaj trochę tu posiedzisz - powiedział Szymon i wskazał na pierwszego policjanta a później po kolei następnego- Bartek, Tomek, Aleksandra, Ruda, Marczaka już znasz.
- Ja cię już gdzieś widziałem- powiedział blondyn w kierunku Agaty
- Jasne że tak, sprzedałeś mi dragi w Palladium. - zaśmiała się.
- Co ja tu właściwie robię? - spytał coraz bardziej zdziwiony.
- Wczoraj zatrzymaliśmy 6 dilerów każdy z nich zeznał że prochy dostawali od ciebie i to ty kazałeś im dilowac - powiedział Marczak.
- Przecież to jakiś śmieszny żart.
- To samo pomyśleliśmy, zatrzymani chłopcy chyba nie wiedzieli o tym że oprócz nich ty też jesteś obserwowany więc albo masz niewidzialne prochy albo sprzedajesz je rozpuszczone w piwie - ironicznie odezwał się Bartek.
- Oskar w twoim barze znalazł kilka podsłuchów, dlatego wiedzieli kiedy u ciebie byłem i kiedy wyszedłem.
- No i? nadal nie rozumiem co tu właściwie robię?
- Faktycznie ma pazurki - skomentowała Aleksandra.
- Wybacz zbyt autentyczne zatrzymanie ale musieliśmy mieć pewność że ci którzy te podsłuchy słuchają usłyszą że zostałeś zatrzymany.
- Skoro przedstawienie się zakończyło mogę już wracać, zamknęliście bar i wyprosiliście ludzi.
- Zostajesz tutaj - stanowczym głosem powiedział Jaskólski- próbujemy cię chronić. Dziadek wydał na ciebie wyrok śmierci.
- Próbujecie mnie chronić- powtórzył- nierozumiem tylko po co.
- Próbujemy rozwiązać zagadkę i zamknąć tych którzy powinni zostać zamknięci już lata temu - wtrącił Marczak
- Świetnie to zamykajcie, tylko nie rozumiem do czego ja Wam jestem potrzebny.
- Dziadek chciał cię wrobić w handel prochami oraz śmierć tej dziewczyny znalezionej w parku. Chciał żebyś został zamknięty za kratkami i trafił do jego więzienia żeby mógł się zająć tobą osobiście. Postanowiliśmy Cię zatrzymać i ukryć. Musi mieć w kieszeni jakiegoś sędziego lub kogoś równie wysoko postawionego.
- Zatrzymać i ukryć- powtórzył ponownie. - z kąd w ogóle przypuszczenie że zamierzam wam pomóc? Ahh no tak bo nawet nie spytaliście ! Jak długo to potrwa i jak długo mam tu siedzieć?
- Nie wiemy - pokręcił głową Marczak. -tmTydzien, dwa, trzy.
- Niech zgadnę, ta cała maskarada to twój pomysł? - zwrócił się bezpośrednio do Jaskólskiego na co ten niechętnie przytaknął. - To teraz posłuchaj dupku. Żadnej pomocy odemnie nie dostaniecie! Myślisz sobie ze wolno ci wszystko bo jesteś gliną ? Włazisz sobie w czyjeś życie rozpieprzając je, chcesz ratować świat żeby ludzie nie umierali z powodu narkotyków a myślałeś choć przez chwilę o tych których w tym celu wykorzystujesz ? Zamknąłes bar jak rozumiem do odwołania a pomyślałeś choć przez chwilę o moich pracownikach ? To ludzie którzy próbują wyjść na prostą, którzy potrzebują pieniędzy a przedewszysykim potrzebują stałego zajęcia żeby się za bardzo w życiu nie nudzić! Złożyłem już zeznania i chyba zaczynam tego żałować. - Adrian nie był zły, był wkurwiony. Na całą policję ale w szczególności na Szymona,który znowu zamierzał pobawić się jego kosztem.
- Przegapiłem coś? - przez drzwi frontowe wszedł Oskar w ręku trzymając laptopa.
- Nie. - odpowiedział mu Adrian który odwrócił się od zgromadzonych z zamiarem opuszczenia chatki - Macie mnie odwieźć, a jak nie to wrócę piechotą. Spacer po lesie dobrze mi zrobi - dożucił jeszcze i wyszedł.
- Kociaczek lubi drapać- skwitowała Aleksandra.
- Pogadam z nim - powiedział Jaskóła ale szybko został zatrzymany przez Marczaka
- Może lepiej nie Ty.
- Ja z nim pogadam - powiedział Oskar i nie czekając na pozwolenie wyszedł za wściekłym Adrianem.
Blondyn opierał się z założonymi rękami o jeden z radiowozów, ciężko oddychając i nie patrząc w kierunku domu.
Oskar przystaną obok.
- Chciałbym Ci coś pokazać- powiedział I postawił laptopa na samochodzie. Otworzył go i kilkoma kliknięciami odtworzył nagranie z więziennej sali widzeń
- To ona - powiedział Adrian odrazu, mimo że kobieta miała inną fryzurę niż tą którą widział na żywo. Ale rysy twarzy były identyczne.
- Tak a facet nazywa się Mirosław Baranowski, ma dwójkę dzieci które ma pod opieką ta kobieta. Jedno ma 14lat drugie 12. Tak Dziadek zapewnił sobie jego posłuszeństwo.
- Ona zajmuje się dziećmi? Przecież to chora kobieta.
- Próbujemy ją zlokalizować, mam nadzieję że w końcu uda mi się ją znaleźć i sprawdzimy co z dziećmi. - powiedział z troską w głosie Oskar.
Adrian pokiwał głową.
- Masz prawo nieznosić Jaskólskiego, rozumiem to. Ale musimy Cię poprosić o pomoc. Nikt nie pomoże nam tak jak ty.- dodał.
- Właśnie, poprosić. Świetnie że to powiedziałeś bo na ten moment czuje że nie mam zbyt dużego wyboru.
- Masz. Masz wybór. Nie możemy cię więzić siłą ale Kamil z Szymonem mają rację że tu będziesz bezpieczny.
- A moja siostra albo moi współpracownicy? - spytał z wyrzutem
- Twoja siostra jest pod stałą obserwacją policji. - zapewnił Oskar.
Adrian odetchnął głęboko i spytał- jak niby mam wam pomóc?
- Ukrywając się. Wszyscy myślą, że zostałeś aresztowany, musimy poczekać aż zainteresuje się Tobą ktoś wysoko postawiony kto byłby wstanie umieścić cię w tym samym więzieniu w którym przebywa Dziadek. Pozatym Dziadek naprawdę wydał na ciebie wyrok śmierci, przyznał się do tego chłopakom gdy byli w więzieniu go przesłuchać. -
Adrian walczył z samym sobą. Nie chciał żeby ludzie umierali z powodu narkotyków.
- Zgoda- zawachał się- ale chciałbym żeby to nie potrwało długo.
- Postaramy się żeby nie - zapewnił Oskar.
Obaj mężczyźni wrócili do środka.
- Za każdym razem będzie z Tobą ktoś z nas - odezwał się Jaskólski
- Byle nie Ty- powiedział odrazu Kociak.
- Dodatkowo przed skrętem do lasu będzie stał radiowóz, jeśli ktoś skręci w leśna uliczkę odrazu zostaniemy o tym poinformowani. - dodał Marczak.- oficjalnie jesteś zatrzymany. Będziemy przeszukiwać twoje mieszkanie w tedy też spakujemy ci potrzebne żeczy na przebranie. Muszę Ci skonfiskować telefon i broń z baru też zostanie zatrzymana.
Adrian pokiwał głową na znak, że zrozumiał wszystkie czynności.
- Oskar zostanie z Tobą dziś, jutro któreś z nas go zmieni- dodał Jaskólski.
Kotkiewicz wyciągnął telefon z kieszeni i podał go Marczakowi ignorując Szymona.
Po chwili policjanci zaczęli wychodzić zostawiając Adriana i Oskara samych sobie. Jaskólski chciał dodać coś jeszcze ale widząc surowe spojrzenie Kociaka opuścił dom bez słowa.
Blondyn rozejrzał się po pomieszczeniu. Milenialsi wynajmowali takie chatki za setki złotych za dobę byle uciec od zgiełku miasta. Przeszedł w stronę małego aneksu kuchennego. Kuchenka gazowa, na której stał stary czajnik, mały piekarnik i lodówka. ,, Jeszcze gorzej niż u mnie w mieszkaniu "- pomyślał.
Wolno przeszedł w drugą stronę pomieszczenia, otworzył drzwi za którymi znajdowała się mała łazienka.
- Przynajmniej prysznic jest - powiedział głośno. Odwrócił się w stronę Oskara. Informatyk rozłożył na stole laptopa, jakieś kable oraz ruter WiFi.
- Co robisz ? - spytał Adrian
- Pracuje.
- I zapewne nie możesz powiedzieć nad czym?
- Potencjalnie wiemy gdzie znajdowała się melina o której wspominałeś i tak jak zakładaliśmy już jej w tym samym miejscu nie ma. Wyszukałem każdy klub w Warszawie otwarty w ciągu ostatnich 5 lat. Są ich dziesiątki. Sprawdzam je po kolei szukając jakiś nieprawidłowości.
- hmm- zamyślił się Adrian - mówiąc klub masz na myśli dyskotekę?
- No chyba tak - odpowiedział Oskar.
- Chyba nie ten trop. Gdyby Dziadek otworzył dyskotekę musiałby zatrudnić kelnerki barmanów djejuw. Co wekend kręciliby się tam ludzie. Napewno nie o dyskotekę chodzi. To musi być klub ale taki wiesz dla vipuw wstęp tylko dla nielicznych, o którym nikt nic nie wie. Zakładam że tylko dla panów skoro wykorzystywane są w nim kobiety.
- Oskar zamyślił się. Adrian miał absolutną rację. Nie o dyskotekę chodzi.
- Nie mam pojęcia jak to miejsce znaleźć. - szepnął smutno.
- Czym Ty się wogole zajmujesz w Policji ?
- Jestem policyjnym informatykiem. W zasadzie to robię dużo żeczy ogarniam informacje, dane, podsłuchy...- urwał.
- Przynajmniej ty jeden nie kłamałeś że jesteś informatykiem - zaśmiał się chłodno Adrian choć do śmiechu nie było mu wcale - zakładam że to Ty słuchałeś moich rozmów telefonicznych ?
Oskar przytakną.
- A Jaskólski też ich słuchał? - Oskar popatrzył uważnie na rozmówcę
- Chcesz spytać czy słyszał twoją rozmowę z siostrą w której mówiłeś że się zakochałeś w cudownym facecie ?- Adrian nie odpowiedział bo dokładnie o tą rozmowę mu chodziło.
- Słyszał. - odpowiedział po chwili Oskar.
Adrian pokiwał smutno głową.
- Ja niechce go bronić ale pracuje z nim od 5 lat a on sam jest gliną 15 nikt nigdy nie widział żeby się z kimś spotykał. A jak zostałeś zamknięty wziął dwa tygodnie wolnego czego nigdy nie robił. Chyba też odchorował wasz związek.
- To nie był nasz związek. Sam powiedział że nie chodziłem z nim tylko z Adamem który nie istnieje.
CZYTASZ
Kociak
ActionAdrian Kotkiewicz po ponad czterech latach spędzonych w więzieniu za handel narkotykami i udział w grupie przestępczej wychodzi na wolność. Ze wszystkich sił stara się nie pakować w kłopoty i być przykładnym obywatelem. Przeszłość jednak nie daje o...