19

97 10 0
                                    

Od rana planowali i nakreślali schemat działania. Koło południa na komendę przyjechał zdenerwowany Andrzej Wrzosek który razem z komendantem dołączyli do zespołu planującego operacje.
- Zamontujemy dwa mikropodsłuchy - powiedział Oskar - jeden w pasku do spodni, drugi - tu pokazał malutki przedmiocik wyglądający jak guzik - przyszyjemy do koszuli. Mam nadzieję że ma Pan czarną koszule z czarnymi guzikami. To jedyne co mogę wykompinować na szybko. Dźwięk może nie będzie czysty ale będziemy słyszeć mniej więcej co się dzieje.
Prokurator pokiwał zdenerwowany głową
- Proszę się tak nie denerwować. Muszą uwierzyć że chce Pan do nich dołączyć i się zabawić.
- Zabawić?! - krzyknął prokurator - Czy ja wyglądam na kogos kto w ten sposób chce się zabawiać?
- Nie. Dlatego musi się Pan postarać by uwierzyli - powiedział Marczak.
- Pod żadnym pozorem proszę nie brać i nie próbować żadnych narkotyków. Musi mieć Pan przygotowaną wymówkę.  I musimy ustalić hasło które wypowie Pan żebyśmy wiedzieli że możemy wchodzić.
Mężczyźni ustalili wszystkie szczegóły a gdy prokurator opuścił komendę razem z Oskarem który pojechał  razem z nim do jego domu by pomóc mu się przygotować Jaskólski powiedział
- Jeśli to się nie uda to jutro składam wypowiedzenie.
- Nawet tak sobie nie żartuj ze mnie Jaskóła - powiedział srogo komendant. Puszczyński był równie zdenerwowany co Wrzosek. Wszystko mogło pójść nie tak. Jeden z najgorszych scenariuszy zakładał że coś się stanie prokuratorowi ale tą myśl Jaskóła odpychał najdalej od siebie jak potrafił. Mogli też nie znaleźć ani narkotyków ani dziewczyn a Panowie z elity mogli spotykać się żeby pograć w brydża. Tak naprawdę niemieli na tą chwilę żadnych dowodów nielegalności organizacji i tylko jedną szansę. Szymon był pewny że jeśli dziś zawalą, drugiej okazji do rozbicia grupy przestępczej nie dostaną.

Andrzej Wrzosek potarł spocone dłonie o eleganckie spodnie. Siedział na tylnym siedzeniu swojego jaguara a za kierowcę dzisiejszego wieczoru robił jeden z funkcjonariuszy który w tym momencie wyglądał jak szofer.
- Jesteśmy na miejscu - odezwał się mężczyzna siedzący za kierownicą.
Prokurator odetchnął głęboko i pospiesznie wysiadł z auta. Bał się że jeśli będzie zwlekał stchórzy. Pierwszy raz miał okazję do tego by brać czynny udział w jakiej kolwiek operacji policyjnej. Tak naprawdę śledztwom przyglądał się z boku, czasem podpisywał dokumenty i dokładnie pilnował by ci którzy powinni, znajdowali się za kratami.
Mecenas Piątek już na niego czekał przed wysoką bramą. Cała posiadłość otoczona była wysokim murem.
- Witam Pani prokuratorze - uśmiechnął się szeroko i uścisnął zdenerwowana dłoń- gwarantuje że będzie chciał Pan tu wracać częściej niż będzie Pan wstanie.
- Mam taką nadzieję- odparł prokurator.
Mężczyźni ubrani w drogie garnitury stanęli przed mosiężna furtka i dzwonkiem dali znać o swojej obecności. Furtkę otworzy mężczyzna z słuchawką na uchu, ochroniarz. Zostali poprowadzeni przez posiadłość do wejścia. Andrzej przyglądał się równo przystrzyzonemu trawnikowi gdy szedł po brukowej kostce. Willa którą miał przed sobą była słusznych rozmiarów. Ochroniarz uderzył w drzwi a te otworzył drugi ochroniarz za którym mężczyźni weszli do środka.
- Proszę zostawić tu telefony oraz wszystkie przedmioty typu zegarki i portfele. - mężczyzna wskazał ręką pojemnik w którym znajdowało się już kilka przedmiotów osobistych.
Mężczyźni po oproznieniu kieszeni wyszli z holu. Wrzosek szedł krok za idącym przed nim mecenasem który doskonale wiedział w którym kierunku ma się udać. W ogromnym salonie urzadzonym w eleganckim stylu prokurator zauważył bar a na nim kilkanaście butelek różnego rodzaju alkoholi. Za barem stał młody chłopak ubrany w białą koszule serwujący drinki . Był też stół do bilarda. A na kanapach wokół szklanego stołu siedziało kilkoro mężczyzn. Każdy z nich ubrany w drogi garnitur
- Andrzej cóż za niespodzianka-  odezwał się jeden z nich. Starszy mężczyzna który był szczupły i wysoki.
- Sędzia Kędzierski, cóż za spotkanie. Nie spodziewałem się tu Pana - powiedział Wrzosek, bo i słusznie nie spodziewał się ujrzenia sędziego który miał nienaganną opinię.
- Młody dwie szkockie poprosimy - Mecenas Piątek zwrócił się do barmana na co ten pokiwał głową ze zrozumieniem. Gdy tylko barman podał im szklanki, usiedli razem z nimi obok mężczyzn na kanapach.
- Dzięki subskrypcji i przelewom masz dostep do wszystkich atrakcji wieczoru. Możesz pić, jeść i korzystać ile chcesz- Piątek szepnął do ucha prokuratora.
Do pomieszczenia wszedł Przemysław Montowski ubrany w garnitur na którym malowały się granatowe kwiaty. Na szyi miał zawiązana damską apaszke
- Witaam panowie - zwrócił się do mężczyzn przeciągle- Ah to jest zapewne nasz nowy członek Przemysław Montowski - podał rękę prokuratorowi.
- Andrzej Wrzosek - uścisnął dłoń.
- Andrzejuu mamy nadzieję że Ci się u nas spodoba - powiedział uśmiechając się zalotnie w stronę prokuratora.
Grupa mężczyzn siedział, popijała serwowane alkohole, zajadała przekąski. Rozmawiała o błachych sprawach jakie wymienia się w męskim gronie. Kilkoro z mężczyzn grało w bilard. Andrzej Wrzosek stał oparty o bar przyglądając się reszcie. Na pierwszy zut oka nic nie wskazywało na nielegalność spotkania.
- Panowie jeśli któryś ma ochotę proszę się częstować- Przemysław Montowski postawił na stoliku srebrnął tace na której znajdowało się kilka rodzai pigułek - Andrzeju zechcesz spróbować? Jesteś tu nowy więc masz pierwszenstwo .
Prokurator odchrzaknął - Proszę wybaczyć, dzisiejszego wieczoru chce mieć w 100% czysty umysł by móc zapamiętać jak najwięcej szczegółów z tego niesamowitego wieczoru. Następnym razem skusze się napewno. - odpowiedział i obdarzył gospodarza najszczerszym uśmiechem jaki tylko był wstanie zagrać.
Przyglądał się jak inni sięgają po narkotyki i wkładają do buzi zapijając alkoholem. "Obrzydlistwo" - pomyślał ale jego wyraz twarzy się nie zmienił nadal był usmiechniety i zafascynowany przyjęciem. Do pomieszczenia wszedł ochroniarz który dał sygnał Montowskiemu a ten wyszedł za nim. Wrzosek spiął się, nie wiedział czy to normalne że gospodarz opuszcza gości czy może zaczęli coś podejrzewać.
Po dłuższej nieobecności wrócił ponownie przyprowadzając ze sobą kilka młodych dziewczyn ubranych w koronkową bieliznę.
- Panowie, te młode damy są już gotowe. Umilą Wam resztę dzisiejszego wieczoru. - powiedział Montowski do swoich gości- Andrzeju któraś Ci się spodobała?
- Tak. Ta - prokurator wskazał palcem na niską blondynkę z kilkoma siniakami na brzuchu, których reszta mężczyzn zdawała się nie zauważać.
- Możesz zostać tutaj jak część z Twoich kolegów albo jak wolisz nieco prywatności Jessika pokaże Ci swój apartament na górze.
- Zatem zaprowadz mnie na górę- Andrzej zwrócił się do kobiety. Ta chwyciła go swoją wychudzoną dłonią za rękę i pociągnęła w stronę schodów. Prokurator kontem oka zauważył jeszcze jak dziewczyny siadały na kolanach pozostałych mężczyzn. Wszedł za blondynką na piętro. Znajdował się tu długi korytarz i kilka pokoi. Kobieta otworzyła ręką pierwsze napotkane drzwi i weszła do środka. Po środku stało duże czarne łóżko a na nim bordowa satynowa pościel, na stoliku zaś ustawione z niebywałą starannością różnego rodzaje gadżety erotyczne.
- Możesz skorzystać ze wszystkiego- odezwała się ciuchutku. Jej głos wyrwał prokuratora z otępienia. Szybko powiedział
- Masz ładne oczy.
- Dziękuję. - odpowiedziała zalotnie, wyciagajac swoją dłoń w kierunku prokuratora. Ten złapał ją za rękę I powiedział- Nazywam się Andrzej Wrzosek jestem prokuratorem i za moment wpadną tu policjanci. Będziesz bezpieczna. - kobieta spojrzała na niego w szoku i niepewności
- Zabiją Pana i mnie przy okazji.
- Nikt Cię już nie skrzywdzi. Czy jest tu jakieś miejsce gdzie możesz się schować? - spytał.
Usłyszeli wystrzały granatów chukowych. A za raz za nim krzyki i zamieszki dochodzące z pomieszczeń na dole. Andrzej popatrzył na kobietę a ta wyglądała na przerażona. Ściągnął marynarkę ze swoich ramion i zarzucił ją na chude ramiona blondynki.
Dzwi do pokoju otworzyły się i stanął w nich policjant w pełnym umundurowaniu
- Mam Wrzoska i jedną kobietę- powiedział do krótkofalówki. - chodźcie.
Zeszli na dół, funkcjonariusze wyprowadzali z budynków zakutych w kajdanki mężczyzn oraz kobiety.
- GDZIE ON JEST??!!- Jaskólski trzymał jednego z ochroniarzy za mankiet koszuli. Gdy ten nie odpowiadał popchnął go w kierunku jednego z policjantów by ten go zabrał
- Przeszukać cały teren, każdy milimetr tego pieprzonego miejsca ! - krzyczał na cały głos.
- Co jest ? - Andrzej popatrzył na stojącego obok Marczaka.
- Gdy weszliśmy Montowskiego nie było w salonie.
- Co kurwa ? - powiedział prokurator i złapał się dłonią za włosy- nie wiedziałem że wyjdzie. Myślałem że zostanie z pozostałymi.
- Szlak by to trafił! - Jaskólski był wkurwiony. Nie tylko on Marczak z Prokuratorem również.
- W piwnicy znaleźliśmy produkcję i kilkadziesiąt kilogramów narkotyków. Produkowali je tu na miejscu. Musimy wezwać techników- powiedział Bartek, który wyszedł z domu i dołączył do stojących mężczyzn.
- A Montowski ?
- Ani śladu. Przeszukujemy całą wille ale albo się rozpłyną w powietrzu albo jest tu jakieś drugie wyjście.
- Znajdźcie je. Musimy dorwać tego skurwysyna.

Wrócili na komendę. Zaczęli od przesłuchań ochroniarzy ale żaden z nich niechciał zeznawać. Później wzięli się za przesłuchania dziewczyn te choć przerażone były bardziej rozmowne. Zatrzymanych mężczyzn nie było sensu przesłuchiwać odrazu, bo Ci musieli najpierw porządnie wytrzeźwieć.
- Będzie miał Pan masę pracy - powiedział Marczak do prokuratora.
- Udupie ich wszystkich. Nie mogę uwierzyć. Sędzia któremu się kłaniałem za każdym razem - Wrzosek pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Dzięki Panu zamkniemy to miejsce raz na zawsze - powiedział Jaskólski który już zdążył opanować swoje nerwy.
Marczak zerknął w komórkę
- Darek napisał że znaleźli korytarz którym musiał wejść Monte. To by wiele wyjaśniało też dlaczego nie widzieliśmy go nigdy wchodzącego i wychodzącego z willi. Miał inne wyjście którego nie było na planach.
Jaskólski pokiwał głową. Domyślił się tego odrazu, gdy niezastali gospodarza w domu.

Kociak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz