4

242 16 0
                                    

We wtorek punkt 14 zaparkował auto pod barem. Wchodząc do środka swoje kroki skierował prosto w stronę schodów prowadzących na górę do studia.
- Co tu robisz ? - usłyszał przystając w drzwiach biura. Adrian siedział na fotelu wypełniając stertę dokumentów.
- Byliśmy umówieni.
- Wybacz nie wpisałem cię w kalendarz, bo nie wiedziałem jak zapisać Adam czy Szymon - odparł oschle młodszy i swój wzrok skierował ponownie w leżące przed sobą kartki.
- To jak będzie poprawisz?
Kociak westchnął odkładając długopis.
- Co mam namalować?
- Co chcesz. Byle zakryć napis który zrobiłeś. - wzruszył ramionami- nie wiem, możesz namalować jakiegoś wilka, lwa..
- Osła ? A może wolisz odrazu świnie ? -
Szymon zaśmiał się na pytanie młodszego. Adrian dorobił się ciętego języka kto by pomyślał- pokręcił głową.
- Namaluj co chcesz. - puścił oczko do zaciskającego mocno szczękę blondyna.
Młodszy wstał z fotela i gestem ręki wskazał pomieszczenie na przeciwko.
Brunet bez słowa zdjął koszulkę i czekał na reakcje drugiego mężczyzny jednak ten odwrócił tylko wzrok.
- Mam namalować co chce ? - upewnił się tatuażysta.
- Tak. - Szymon zdawał sobie sprawę że może to być na niekorzyść dla niego ale celowo chciał dać wolną rękę Adrianowi. W dzisiejszych czasach nic nie było już na zawsze i nawet tatuaż dało się usunąć lub zakryć innym.
Poczuł na plecach chłodny dotyk. Blondyn przejechał ostrożnie palcem po napisie który sam zrobił 5 lat temu. Ozdobną czcionką wyryte czarnym tuszem słowo Kociak. Pamiętał doskonale ten dzień jakby to było wczoraj, gdy na jednej z randek zaproponował że zrobi mu kolejny tatuaż.
- Powinieneś był zakryć go dawno temu.
- Nie było okazji - podkreślił policjant.
Adrian zabrał się do pracy i tak jak ostatnim razem pracował w ciszy i skupieniu. Szymon choć nie wiedział co dokładnie maluje młodszy po ruchach ręki zorientował się ze będzie to serce.
Bezczelny gówniaż - zaśmiał się w duchu nie dając nic po sobie poznać że rozpoznaje część wzoru.
- Koniec. Lustro znajdziesz w łazięce. - odłożył maszynkę na stolik stojący obok i zdjął rekawiczki.
Policjant wstał i bez koszulki poszedł do toalety. Stanął plecami do lustra i przekręcił głowę by dostrzec wzór. Parsknął śmiechem gdy zobaczył to co namalował artysta. Tak jak przypuszczał było to serce wypełnione całkowicie czerwonym tuszem i przebite czarną strzałą. Tyle że napis który miał zniknąć, znajdował się teraz w samym środku serca.
Wyszedł z łazienki przyjmując naturalny wyraz twarzy
- I jak się podoba ? - popatrzył na stojącego z chardą miną Adriana który ręce założył przed sobą na piersi.
Podszedł blisko, bardzo blisko niszszego mężczyzny. Głęboko patrzyli sobie w oczy. Byli jak pies z kotem, drażnili siebie nawzajem spojrzeniem.
- Fantastyczny- powiedział z surowym głosem- ile płace ?
- Na koszt firmy a teraz zjeżdżaj i więcej tu nie wracaj - Szymon poczuł na swoich policzkach ciepły drżący oddech.
- Coś mi mówi że będę zmuszony jeszcze wrócić. - odpowiedział cofajac sie o krok do tyłu. Podniósł szarą koszulkę z fotela i jednym zwinnym ruchem naciągnął na siebie.
- Do zobaczenia Kociaku - puścił oczko w kierunku młodszego i wyszedł z budynku. Wsiadając do auta odebrał dzwoniący telefon.
- Przyjerzdzaj na komendę- usłyszał surowy głos komendanta - migiem. Odpalił samochód i z piskiem opon ruszył w stronę centrum.
Po zaparkowaniu na prawie pustym parkingu przy komendzie szybkim krokiem wszedł do środka.
- Puszczyński czeka na Ciebie - Mariola uśmiechnęła się do podkomisarza wchodzącego do środka, który niezaszycił jej nawet spojrzeniem. Zapukał i otworzył dzwi. W środku zastał stały skład.
Usiadł bez słowa na wolnym krześle.
- Nad ranem w parku znaleziono ciało kobiety. Właśnie otrzymaliśmy raport toksykologiczny. Jak się domyślasz przedawkowała. - Jaskólski spiął wszystkie mięśnie słysząc słowa Puszczynskiego. Tak jak podejrzewali z Kamilem prędzej czy później ktoś jeszcze umrze.
- Zgadnij gdzie widziana była wczoraj wieczorem ?
- W barze Kociaka. - zgadł odrazu wytatuowany mężczyzna.
- Wczoraj bar obserwował Przemek i Bartek - obaj mężczyźni byli funkcjonariuszami w grupie Marczaka - rozpoznali kobiete.
- Wystawiam nakaz aresztowania - poinformował prokurator.
- Czy któryś z chłopaków widział Kociaka jak diluje ? - zadał pytanie Szymon.
Kamil przecząco pokręcił głową.
- Czy możemy się wstrzymać zatem z nakazem ? - uniósł brwi.
- Na jakiej podstawie ? - spytał prokurator.
- Coś mi nie pasuje tylko nie wiem jeszcze co.
- Wyjaśnij konkretniej czemu mamy się wstrzymać z nakazem - powiedział komendant. Jaskólski odchrzaknął
- Po pierwsze jeśli zostanie aresztowany trafi z powrotem za kratki do czasu jak nie wyjaśnimy sprawy a to może jeszcze potrwać. Nie wiemy czy jest winny. Jeśli nadal pracuje dla Dziadka lub kogoś innego osobiście go zamknę.- wziął głęboki wdech i dodał- Po drugie pięć lat temu obserwowaliśmy takich samych drobnych dilerów jak ci teraźniejsi i nigdy nie dochodziło do spotkań między nimi przy piwku. Wręcz przeciwnie rywalizowali ze sobą. Co jeśli mieliśmy zobaczyć wchodząca do baru dziewczynę?
- To by znaczyło że sami też jesteśmy obserwowani - odpowiedział Marczak.
Mężczyzna przytaknął przyjacielowi.
- Co wiemy o tej dziewczynie ? - spytał Kamil.
- Oskar wygrzebuje wszystkie potrzebne informacje. Sprawę jej śmierci bada Kazimierski już go poinformowałem że jeśli natrafi na jaki kolwiek trop odnośnie narkotyków ma was informować. - Obaj pokiwali głowami.
- Idźcie do Oskara niech da Wam potrzebne dane i proszę Was spróbujcie złapać tych bandziorów zanim ktoś jeszcze zginie.
Wyszli z gabinetu.
- Pamiętasz jak prowadziliśmy śledztwa razem ? - spytał Szymon
- Jasne że tak. Najlepsze lata pracy.
- Połączmy siły jeszcze bardziej i spróbujmy rozgryźć to wspólnie skoro i tak oba nasze dochodzenia dotyczął jednej organizacji. -Kamil pokiwał głową.
- Idę po swoich i spotkamy się wszyscy w największym pokoju. Może już Oskar będzie coś dla nas miał.
Szymon wszedł do pomieszczenia w którym czekała na niego reszta drużyny.
- Zaraz dołączy do nas Kamil ze swoją ekipą-  Jak na zawołanie do pomieszczenia weszło pięć osób Kamil Marczak i jego czwórka funkcjonariuszy Przemek, Bartek, Aleksandra i Darek. Przynieśli ze sobą białą tablice identyczną jak ta którą Szymon zapisywał w zeszłym tygodniu. Na tablicy znajdowało się sześć zdjęć młodych chłopaków, których funkcjonariusze obserwowali od tygodni. Manekiny chandlujace prochami.
- Co udało się Wam ustalić ? - spytał Piotr.
- Nie wiele. Chandluja głównie pod akademikami bazując na młodych osobach. Zmieniają miejsca. Podejrzewamy że jest ich więcej ale na ten moment udało nam się zdobyć dowody na tych sześciu. Wiemy kim są i gdzie mieszkają.
- Najchętniej zgarnął bym ich odrazu - powiedział Bartek. A pozostali mu przytakneli.
- Wiecie z kąd odbierają prochy i gdzie zostawiają gotówkę? - spytała Agata.
- Nie. Podejrzewamy że trzymaja u siebie w mieszkanaich ale puki nie zrobimy nalotu to się nie przekonamy. W każdym razie żaden z nich przez ten czas co ich obserwujemy nie odwiedził miejsca które w jakikolwiek sposób byłoby podejrzane, oprócz baru Kociaka.
- To dziwne - skomentował Szymon.
- Nawet bardzo - odpowiedział Kamil wzdychając. - tak jakby ten kto za tym stoi nie chciał by pionki nas do niego zaprowadziły.
- Tym bardziej przypuszczam że doskonale wiedzą że są obserwowani. Ja odwiedziłem więzienie, w którym siedzi Dziadek. Naczelnik okłamał mnie że do nikogo nie dzwonił a Adrian sam potwierdził ze dzwonił trzykrotnie.
- Coś więcej o Kociaku ? - spytała Aleksandra. Pracowała od roku i jako jedyna nie znała szczegółów sprawy z przed pięciu lat.
- Pokręciłem się trochę po barze i studiu. Ani śladu prochów czy większej gotówki ale na ten moment nie wykluczam niczego.
- Jaki jest plan działania?- Spytał Darek.
- Wy taki jak do tej pory, obserwujecie Kociaka i pozostałych.
- Agata i Piotr wy pojedziecie jutro z samego rana do Łodzi i przesłuchacie Wojciecha Milerczuka. Prawą rękę Dziadka. Może po 5 latach w pudle będzie bardziej rozmowny. A my pojedziemy jutro przesłuchać samego zainteresowanego i spytamy naczelnika czemu nie powiedział prawdy. Do sali wszedł Oskar trzymając w rękach szarą teczkę.
- Karolina Waś lat 21 znaleziona dziś nad ranem przez kobietę wyprowadzającą psa. Kończyła pierwszy rok pedagogiki. Pochodziła z Gdańska. Jej rodzice już tu jadą. Kazimierski napewno Wam powie jak ich przesłucha. Studiowała na tej samej uczelni co zmarła dziewczyna w szpitalu ale nie znalazłem nic co potwierdzałoby że się znały więc wydaje mi się że to czysty przypadek. Nigdzie nie była zatrudniona, żadnych mandatów czy przestępstw. Zwykła studentka. Jedna żecz jest dziwna rodzice wysyłali jej gotówkę na konto, w dni w które przychodził przelew wypłacała odrazu całość. W dzisiejszych czasach młodzi ludzie płacą tylko kartą czy telefonem ale może dziewczyna była zwolenniczką płatności gotówkowej. - Oskar wzruszył ramionami i dodał- jej rodzice powiedzą coś więcej na ten temat.
Każdy zebrany w pomieszczeniu słuchał uważnie informacji przekazanej przez informatyka.

Następnego dnia obaj podkomisarze wsiedli do czarnego tiguana.
- Jak za dawnych lat co ? - powiedział z uśmiechem na ustach Kamil w stronę przyjaciela.
- O tym samym pomyślałem- odpowiedział brunet zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne i dodał gazu.
Pogoda jak na maj była wyjątkowo wysoka. Temperatury każdego dnia dochodziły nawet do 28 stopni. Obaj delektowali się wpadającymi promieniami słońca przez szyby auta. Po 40 minutach byli na miejscu gdzie zaparkowali przy więziennym parkingu.
Procedury wyglądały identycznie jak osttanio, zostali wylegitymowaniu i dokładnie sprawdzeni. Potem strażnik oznajmił im że naczelnika dziś nie ma i zaprowadził ich do sali gdzie oczekiwali na przyprowadzenie osadzonego więźnia. Po chwili do sali razem z dwoma strażnikami wszedł Jarosław Skrzypczak ubrany w więzienny uniform. Został posadzony przez mężczyzn na stołku i przypięty kajdankami do stolika. Strażnicy wyszli zostawiając policjantów z więźniem samych.
- Kopę lat - odezwał się Szymon. Dziadek nie odpowiedział obserwując gości z dziwnym grymasem na twarzy.
- Mamy do Ciebie kilka pytań. Pierwsze kto przejął twój interes ? - spytał spokojnym głosem Marczak. Znów nie uslyszeli jakiej kolwiek odpowiedzi.
- Kto przeją interes ? - ponowił pytanie Szymon wolno wypowiadając każde słowo. - na Twoim miejscu zaczął bym mówić. - Zero reakcji ze strony więźnia. Obaj funkcjonariusze spojrzeli na siebie.
- Po co dzwoniłeś do Adriana Kotkiewicza ?
- Do gnoja który dał Ci dupy? - wysyczał Skrzypczak.
-Jednak umiesz mówić baliśmy się że odcięto ci tu język- Kamil uważnie obserwował reakcje kolegi.
- Po co do niego dzwoniłeś? - ostro powtórzył pytanie Jaskólski nie spuszczając wzroku z osadzonego.
- Przekazać że będzie martwy- Dziadek zaczął się śmiać w głos zachrypłym głosem. Szymon zamarł. W tej historii było już dosyć zgonów, kolejny im nie potrzebny.
- Kto przejął interes ? - Kamil starał się być spokojny ale doskonale wiedział że wyrok śmierci na Kociaka został już wystawiony. Policjanci powtórzyli jeszcze kilkukrotnie pytanie kto zarządza grupą przestępczą jednak nie doczekali się odpowiedzi.
Ruszyli w drogę powrotną na komendę. Jechali w milczeniu. Kamil obserwował jak Szymon zaciska mocno ręce na kierownicy i spokojnie powiedział - Obserwują go policjanci.
- Wiem. - odpowiedział chłodno brunet.
- Mówiłem że w jakiś dziwny sposób się o niego martwisz.
- Jeśli Dziadek wydał wyrok śmierci na Kotkiewicza to dla tego że dobraliśmy się do niego właśnie przez Adriana.
- Nie czuj się winnym. Jeśli coś się stanie to nie będzie twoja wina tylko tego psychola.
Szymon nie odpowiedział tylko jeszcze mocniej zacisnął ręce na kierownicy.
- Jak tatuaż?- spytał od niechcenia Kamil
- Dobrze.
- Pochwalisz się?
- Nie. - Kamil uniósł brwi.
- A to dlaczego ? - spytał.
- Bo albo będziesz się śmiał albo znowu coś insynuował. - uciął rozmowę Szymon.
Zajechali na parking policyjny. A gdy wysiedli z auta swoje kroki skierowali prosto do gabinetu komendanta.
- Wejść - usłyszeli jak tylko zapukali w drzwi. Puszczyński siedział za biurkiem a przed sobą miał akta sprawy innego wydziału.
- Świadek nie był skory do rozmowy - zaczął Kamil- odpowiedział tylko na pytanie po co dzwonił do Kotkiewicza. Na resztę pytań nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Milczał.
- A po co dzwonił?
- Żeby go poinformować że wydał na niego wyrok śmierci. - Starszy mężczyzna popatrzył na podwładnych.
- Mści się za to że dobraliśmy się do niego dzięki podsłuchom w telefonie Kociaka ?
- Tak podejrzewamy.
Usłyszeli pukanie do dzwi a gdy się uchyliły stanęła w nich recepcjonistka Malwina.
- Panie Komendancie na komendę przyszedł Adrian Kotkiewicz z adwokatem twierdzi że chce złożyć zeznania w sprawie która prowadzicie.

Kociak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz