Atmosfera zaczynała się zagęszczać. Po przewiezieniu zatrzymanych na komendę Ci zaczęli oskarżać siebie na wzajem. Zatrzymana Mariola Wojtczak próbowała jeszcze udawać swoimi łzami że nie miała o niczym pojęcia ale gdy zauważyła że to nieskutkuje odrazu powiedziała że to Wojciech Socha drugi zatrzymany informował studentów o tym w którym miejscu oraz kto będzie stał danego dnia pod tym konkretnym akademikiem. W przypadku pozostałych akademików mezczyzna wysyłał smsa do pracowników z informacją którą mieli przekazywać uczniom.
Oskar dokładnie przeszukał ich telefony przez co mogli zatrzymać pozostałych pracowników którzy mieli swój mały udział w całym przedsięwzięciu. Oczywiście żadna z tych osób nie była członkiem grupy zorganizowanej ale za chęć dodatkowego zarobku niestety będą musieli ponieść karę.
- Dzwoń - powiedział Jaskólski kładąc przed kobietą jej telefon - na głośniku. Powiesz że zatrzymaliśmy Sochę i że chcesz się spotkać. Jak piśniesz choć słówko o tym że znajdujesz na komendzie będziesz mogła liczyć na dłuższą odsiatke.
Kobieta drżącymi dłońmi wzięła do rąk telefon i wykręciła numer. Po kilku sygnałach poszukiwana Monika Janik odebrała
- Co się stało że dzwonisz ?
- Policja zatrzymała Wojtka, nie wiem co im powiedział. Mnie też przesłuchiwali ale powiedziałam że nie wiem gdzie jest szefowa.
- Czemu zabrali Wojtka ?
- Bo jak ich zobaczył to kretyn zaczą uciekać.
- Idiota - sykneła Monika w słuchawkę.
- Możemy się spotkać?
- To nie najlepszy pomysł, mogą Cię śledzić.
- Ale ja nie wiem co dalej, tych chłopców zatrzymali, Jego zatrzymali. Powinnam się ukryć? Chodzić normalnie do pracy ?
- Przedewszystkim powinnaś się przestać mazać i nie panikować.
- To co mam robić?
- Czekać na telefon.- rozłączyła się. Oskar który podłączył telefon, z którego dzwoniła zatrzymana do urządzenia które wyglądem przypominało mini laptopa powiedział.
- Sygnał pochodzi z okolicy ogródków działkowych w okolicy Baranowa nad Jeziorem Zegrzyńskim ale nie podam dokładniejszej lokalizacji.
- Wiesz coś na ten temat ? - Marczak zwrócił się do kobiety, ta głową zaprzeczyła.
Podkomisarze oraz informatyk wyszli z sali przesłuchań.
- Pilnuj jej - powiedział Jaskólski zwracając się do młodszego aspiranta czekającego przed salą.
Mężczyźni przeszli do pokoju obok w którym znajdował się komendant przysłuchujący się rozmowie.
- Wyślijmy patrole do okolicznych ogródków działkowych w tym rejonie z którego pochodzi Sygnał tylko po cywilnemu, może coś wypatrzą. Jak nie musimy czekać na kontakt ze strony poszukiwanej - zarządził Jaskólski na co pozostała dwójka mu przytakneła.
- Zaraz wyślę ludzi by jak najszybciej zaczęli patrolować okolice, bądzcie w gotowości cały czas - powiedział Puszczyński.
Na kontakt ze strony poszukiwanej nie musieli długo czekać. Po dwóch godzinach zadzwoniła podając dokładny adres, pod którym kobiety miały się spotkać. Nie był to adres ogródków działkowych a okolicznego baru Łoś.
- Jeśli będzie z dziećmi, zgarniamy ją odrazu. Jeśli będzie bez dzieci musi nas zaprowadzić do domu. Czy to jasne?- Powiedział Jaskólski do zebranych ludzi.
- Tak jest odpowiedzieli chórem.
Droga z Komendy w godzinach szczytu do wyjazdu z Warszawy była dłuższą niż zakładali na początku. By nie rzucać się w oczy zaparkowali ulice przed barem.
Oskar zamontował podsłuch na ciele Marioli Wojtczak tak by słyszeli oczym rozmawiają kobiety oraz mini kamerę ukrytą w naszyjniku tak by mieli podgląd.
Kobieta weszła głównym wejściem do budynku. Rozejrzała się po całym barze a gdy dostrzegła blondynkę w średnim wieku siedzącą w najdalszym koncie. Podeszła do niej.
Kamil, Szymon i Oskar oglądali wszystko na ekranie tabletu z wnętrza czarnego auta należącego do Jaskólskiego.
- Jest sama - powiedział Marczak, choć tak naprawdę niemusial tego mówić. Pozostali mężczyźni widzieli dokładnie ten sam obraz co on.
- Nikt Cię nie śledził ? - usłyszeli głos poszukiwanej.
- Nie, napewno nie.
- Co taka zestresowana jesteś?
- Bo się boję. - pisnęła druga kobieta - że też mnie zatrzymają.
- Nie zatrzymają. Uspokój się bo przyciągasz uwagę. -sykneła Monica i wyciagneła z kieszeni kartkę- A teraz skup się. Potrzebuję kilku zeczy. Kupisz mi je i spotkamy się tu za dwa dni.
- Co ? Mam wrócić do Warszawy ? Myślałam że będę się mogła ukryć u Ciebie.
- Ukryć? Żeby wzbudzać podejrzenia ? Nie masz powodów do ukrycia. - Mariola niepewnie wzięła kartkę do rąk. - A jeśli policja będzie pytała o mnie to tak jak ustaliłyśmy nie wiesz gdzie jestem, płacz i zgrywaj ofiarę.
- Dobrze.
Kobiety wymieniły jeszcze parę zdań i się porzegnały. Obie wyszły przed bar I skierowały swoje kroki do aut. Monika do białego shewroleta a Mariola do srebrnej Toyoty w której na tylnych siedzeniach ukryty pod kocem leżał funkcjonariusz.
- Ruszamy jedziemy za poszukiwaną- powiedział Marczak do krótkofalówki - Wojtczak odstawcie na komendę.
Jaskólski ruszył z piskiem opon bez problemu doganiając poszukiwaną. Utrzymywał bezpieczny dystans by się niezdradzić. Po 10 minutach powolnej jazdy biały shewrolet skręcił w boczną uliczkę prowadzącą prosto do jednego z ogródków działkowych.
- Pojadę prosto i zaraz zawrócę- powiedział Jaskólski i zrobił dokładnie tak jak zakomunikował. Po przejechaniu dwóch kilometrów zawrócił i również skręcił w boczną uliczkę. Dojechali do niewielkiego parkingu przed ogródkami. Swoje auto zaparkowali w bezpiecznej odległości. Ze schowka Marczak wyciągnął dwie lornetki by mogli przyjrzeć się tym domom które widzieli. Naszczescie okazało się że poszukiwana jest w drugim domu od ulicy.
- Myślicie ze dzieci są z nią?- odezwał się Oskar który pierwszy raz w swojej karierze mógł obserwować operacje w terenie.
- Nie wiemy - odpowiedział chłodno Jaskólski- mamy taką nadzieję, ale nie dowiemy się póki nie wejdziemy do środka. - jak na zawołanie za ich autem zaparkowało kolejne z których wysiedli Przemek, Bartek, Ruda I Darek.
- Ty zostajesz - zwrócił się Marczak do Oskara na co ten przytaknął. Dwaj podkomisarze wysiedli z auta I z bagażnika swojego auta wyciągną kamizeli kuloodporne oraz broń. Ruszyli do akcji. Po cichu skradajac sie otoczyli cały dom. Marczak zapukał w drzwi
- Monika Janik Policja proszę wyjść z rękami w górze- niestety kobieta nie planowała współpracować i próbowała uciec tylnymi drzwiami a tam czekał na nią Bartek szybko pojmując poszukiwaną, którą zakół w kajdanki. Pozostali weszli do środka w poszukiwaniu dwójki nastolatków. Znaleźli ich zamkniętych w jednym z pokoji. Na szczęście na pierwszy rzut oka wyglądali na całych i zdrowych ale i tak musieli jechać do szpitala na badania.
Jaskólski i Marczak wyszli z budynku zostawiając Agatę z dziećmi. Kamil chwycił za radio i powiedział- przyślijcie tu radiowóz oraz karetkę, psychologa i opiekę społeczną.
- A my sobie przez ten czas pogadamy - zwrócił się Szymon.
- Wyjdę za godzinę nic na mnie nie macie.
- Mamy i to całkiem sporo ale oczywiście masz prawo do adwokata. - Podjechał radiowóz z którego wysiadła dwójka funkcjonariuszy - zabierzcie ją na komendę tylko ma być cały czas skuta.
Droga na komendę była krótsza niż wcześniej. Po zdaniu relacji z przebiegu akcji Komendantowi oraz prokuratorowi udali się na przesłuchanie zatrzymanej.
Tak jak podejrzewali poprosiła o adwokata i odmawiała składania zeznań mimo nacisków ze strony policjantów.
- Dobra mam dosyć tych gierek - odezwał się Jaskólski- Mariola Wojtkowska i Wojciech Socha byli bardziej rozmowni ich zeznania Cię obciążają. Zresztą nie tylko ich. - Jaskólski nie wspominał o dilerach, z których dwóch również zmieniło swoje zeznania. Oficjalnie Adrian Kotkiewicz siedział. Kobieta nadal milczała.
- Z kąd brałaś narkotyki ? - Marczak wypowiedział już to pytanie któryś raz z kolei.
- Ja nic nie wiem i nie rozumiem o co wogóle chodzi. - odpowiedziała ponownie.
Jaskólski wyszedł z pokoju i wrócił po chwili z laptopem w ręce. Postawił go przed zatrzymaną i odpalił nagranie z sali więziennej - Regularnie spotykałaś się z tym facetem siedzi razem z Dziadkiem.
- To ojciec dzieci które adoptowałam. Kim jest Dziadek?
- Nie udawaj że nie wiesz o kogo chodzi.- Jaskólski był już mocno wkurzony.
- Zostajesz zatrzymana. - odezwał się Kamil.
- Na jakiej podstawie Panie aspirancie ? - odezwał się adwokat.
- Podkomisarzu - warkną Marczak.
- Tak przepraszam, pomyliłem się. - odezwał się adwokat z udawaną skróchą.
- Na podstawie zeznań świadków.
- A jakie mamy dowody że mówią prawdę?
- Wiadomości panie adwokacie wszystko jest w wiadomościach jakie do siebie wysyłali. - obaj funkcjonariusze wyszli zostawiając zatrzymaną z adwokatem do czego miała prawo.
Agata zatrzymała ich jak tylko wyszli
- Komendant kazał wam przyjść do jego gabinetu.- obaj udali się pospiesznie na parter.
Zapukali i weszli do środka.
Na krześle przed biurkiem siedział mężczyzna w drogim garniturze. W średnim wieku z delikatnie przerzedzonymi włosami ale bez wątpienia zadbany. Uniósł się na krześle by wyciągnąć rękę w stronę funkcjonariuszy -sędzia Konrad Baranowski sąd penitencjarny, wydział sądu okręgowego.
- Tak jakiś problem ? - Marczak spojrzał na komendanta.
- Ja w sprawie zatrzymanego przez Was Adriana Kotkiewicza, nadal przebywa na komendzie a powinien być w więzieniu.
- Na komendzie ? - udał zdziwienie Jaskólski.
- No tak, rozumiem że to groźny przestępca ale musimy działać według prawa i trzeba przetransportować więźnia.
- Ale u nas na komendzie nie ma więźnia który by się nazywał Adrian Kotkiewicz- Marczak grał.
- Jak to ? - sędzia był autentycznie zdziwiony. - przecież według raportów zatrzymaliście Kotkiewicza.
- No tak ale według tych samych raportów wyszedł po przesłuchaniu- odpowiedział Jaskólski mrórząc oczy.
- Przecież to przestępca, wypuściliście przestępcę?
- Nie mamy żadnych dowodów by Kociak powrócił do dawnych nawyków.
Funkcjonariusze obserwowali jak zmienia się twarz sędziego. Z pewnej siebie na mocno zirytowaną, jakby miała zaraz wybuchnąć. Sędzia wyszedł trzaskajac drzwiami a Komendant Sięgnął po telefon i wydał zlecenie by śledzić sędziego.
- Gdzie Oskar ? - spytał.
CZYTASZ
Kociak
ActionAdrian Kotkiewicz po ponad czterech latach spędzonych w więzieniu za handel narkotykami i udział w grupie przestępczej wychodzi na wolność. Ze wszystkich sił stara się nie pakować w kłopoty i być przykładnym obywatelem. Przeszłość jednak nie daje o...