21

353 26 9
                                    

Siedział na krześle Szpitalnego korytarza i  Przyglądał się błękitnym ścianom. Co chwila ktoś przechodził obok, pytając czy wszystko w pożądku. Raz były to pielęgniarki, raz policjanci których poznał przez te kilka tygodni. Czuł na sobie wszystkie te zmartwione spojrzenia i szepty. Wzrok skierował na swój tishert na którym krew Szymona zdążyła już zaschnąć.
Na krześle obok usiadł Marczak, który wyglądał nie lepiej od niego.
- Czysta koszulka, musisz iść się przebrać. - zdołał jedynie pokiwać głową  i wziąć czyste ubranie w ręce. Wstał i skierował swoje kroki do łazienki gdzie kilka chwil temu szorował ręce ubrudzone krwią.
Wszedł do jednej z kabin i przekręcił zamek. Od momentu gdy kula zetknęła się z ciałem Jaskólskiego czas dla Adriana zatrzymał się w miejscu. Od tego czasu czuł się jakby by był pod wpływem narkotyków. Usłyszał otwieranie dzwi I kroki. Dwie osoby weszły do środka łazienki
- Myślisz że Jaskólski naprawdę się zakochał czy znowu urabiał Kociaka ? - spytał jeden z mężczyzn. Odpowiedział mu smiech - Nie wiem ale Kotkiewicz wygląda jakby mu żonka umierała.
Adrian rozpoznał głosy należały do dwójki funkcjonariuszy którzy przewieźli go z baru do Leśniczówki. Miał ochotę wyjść z kabiny, krzyczeć na nich żeby się zamknęli ale nie mógł się ruszyć. Poczekał aż mężczyźni wyjdą a gdy to zrobili przebrał się w czyste ubranie. Swój zabrudzony tishert wyrzucił odrazu do kosza na śmieci.
Wyszedł z łazienki i spostrzegł że obok Marczaka znajdują się Oskar Agata oraz Piotr. Każdy z nich wyglądał jak zdjęty z krzyża. Podszedł do nich i usiadł na jednym z wolnych miejsc. Wiedział że chcieli coś do niego powiedzieć ale chyba sami nie wiedzieli co. Przez te dni gdzie był zamknięty w Leśniczówce miał okazję poznać każdego z nich i prawdę powiedziawszy polubił ich bardzo.
Przed Marczakiem stanął komendant z nietęgą minął
- Przemysław Montowski zmarł właśnie na stole operacyjnym - powiedział. Kamil odrazu wyciągnął broń z futerału którą podał Pruszczyńskiemu. - Musisz jechać na komendę złożyć zeznania.
- Pojadę jak skończął operować Szymona- powiedział.
Adrian podejrzewał że tak właśnie wyglądają procedury gdy ktoś zostanie postrzelony. Zastanawiał się czy to pierwsze zabójstwo Kamila i czy Szymon też ma na swoim koncie kilka trupów. Myślał o tym że wybierając taki zawód trzeba liczyć się z tym że będzie kiedyś trzeba pozbawić kogoś życia. Tak jak w tym przypadku. Gdyby nie Marczak mógł zginąć on jego siostra z córką a i Monte nie darowałby Szymonowi. Wpakowałby w niego jeszcze kilka pocisków.
Siedzieli kilka godzin. Głównie w milczeniu. Czasem ktoś wstawał i robił kilka kroków po korytarzu by rozprostować mięśnie i kości.
- Operacja się udała. Wyjeliśmy kule która naszczescie nie uszkodziła żadnych ważnych organów. Za kilka godzin powinien się wybudzić- powiedział lekarz który przystaną przy siedzących policjantach i Kociaku. - jego stan jest stabilny. Powinni Państwo jechać do domu. Myślę że rano będziecie mogli do niego zajrzeć- dodał.
Każdy z zebranych odetchnął z niebywałą ulgą. Po czasie każdy z funkcjonariuszy opuszczał szpitalny korytarz. Marczak pojechał prosto na komendę by złożyć zeznania a pozostali do domu by się przespać. Tylko Adrian został całą noc spacerując między oddziałami od Siostry i jej córki, gdzie zostały przyjęte na noc na obserwacje mimo że ich stan biorąc pod uwagę to co przeszły był w porządku, do nieprzytomnego Szymona leżącego pod aparaturą.

Nie czół bulu ale czuł że coś jest nie tak. Gdy tylko zaczynał odzyskiwać świadomość wiedział że nie znajduje się w swoim łóżku ani też nawet w swoim mieszkaniu. Do jego muzgu dolatywały obrazy ostatnich wydarzeń które pamiętał. Lot helikopterem, stodołe, chwilę odczuwanej ulgi gdy okazało się że Kociak i jego rodzina są cali a później ciemność.
Otworzył oczy i energicznie zamrugał powiekami. Gdy wzrok przyzwyczaił do światła spostrzegł ze nie jest w sali sam. Zauważył komendanta oraz swojego najlepszego przyjaciela Kamila, razem z nimi nad jego łóżkiem stała dwójka mężczyzn w białych kitlach. Odbyli standardową rozmowę, kilka pytań do Szymona o tym czy wie gdzie się znajduje i co się stało. Gdy lekarze wyszli Jaskólski spojrzał odrazu na przyjaciela.
- Czeka na korytarzu - odpowiedział od razu Marczak mimo że brunet nie zdążył zadać żadnego pytania- nic mu ani dziewczynom nie jest.
- To dobrze - odetchnął głęboko czując ulgę. - A Monte ?
- Nie żyje - odezwał się Witold Puszczyński.
- Też dobrze - Szymon skrzywił się próbując zmienić pozycje.
- Cieszymy się że Ty żyjesz ale czeka cię trochę urlopu.
- I tak po zakończeniu tej sprawy miałem wziąć wolne.
Po opowiedzeniu przez Kamila wszystkich wydarzeń jakie miały miejsce po tym jak Jaskólski stracił przytomność mężczyźni wyszli.
Do sali wszedł Adrian z drżącymi rękoma, nie podszedł odrazu do Szymona a przestaną na środku pomieszczenia.
- Muszę o coś spytać. - powiedział oddychając głęboko- słyszałem rozmowę dwójki policjantów którzy sugerowali że znowu próbowałeś mnie podejść. Muszę wiedzieć czy to prawda. Jeśli tak było zniknę z Twojego życia raz na zawsze. - Jaskólski odchrząknął , palcem ręki wskazał torbę która leżała na krześle stojącym pod oknem z żeczami które lekarze znaleźli przy nim
-  Klucze.-  powiedział zachrypnietym głosem. Adrian potrzedł do torby w której znajdowały się takie zeczy jak portfel telefon i klucze.
- Które? - spytał trzymając dwa.
- Obojętnie oba są takie same - Kotkiewicz wziął jedne i podszedł do łóżka które zajmował Jaskólski.
- Wprowadź się- powiedział patrząc w bladą twarz i podkrazone ze zmęczenia oczy.
- C-co ? - spytał blondyn nie rozumiejąc.
- Twoje mieszkanie jest paskudne, wprowadź się do mnie. Tylko mi nie mów że nie chcesz albo ze to za szybko za stary już jestem na jakieś marne randki. - Adrian przełknął głośno ślinę. Wchodząc do sali spodziewał się raczej przeprosin i durnego tłumaczenia że taka praca.
- Tylko stawiam  warunek. Wszystkie twoje biznesy mają być w pełni legalne a o Dziadku czy kimkolwiek podobnym do niego zapominamy że wogole istnieje. A jeśli ktokolwiek z twojej przeszłości się odezwie mam wiedzieć o tym pierwszy.
- Mówisz poważnie? - spytał Adrian cały czas niedowierzając.
- Czy ja sie komunikuje nie wyraźnie?
- W zasadzie to zastanawiam  się czy nie majaczysz po morfinie.
- Mówię poważnie, masz się do mnie przeprowadzić zanim wyjdę ze szpitala.

Jaskólski spędził w szpitalu dwa tygodnie. Przez kilka pierwszych dni jadał tylko płyny przez co był nieco drażliwy. Jak na prawdziwego faceta przystało marzył o porządnym domowym objedzie. Odliczał dni aż w końcu będzie mógł opuścić to miejsce. Adrian spędzał z nim większość czasu wychodząc tylko na kilka godzin by doglądać baru który w końcu wznowił swoją działalność. Mimo to codziennie miewał gości którzy po pracy przyjeżdżali by sprawdzać jak idzie rekonwalescencja.
Kotkiewicz przekręcił klucz w zamku.
- Witaj w domu - powiedział uśmiechając się zalotnie do właściciela mieszkania. Szymon przeszedł przez próg i poczłapał prosto do salonu. Choć chodził już znacznie dłużej niż na początku to i tak większy wysiłek sprawiał że odczuwał ból.
- Grzebałeś w szafkach - powiedział siadając na kanapie. Ręką wskazał ramkę ustawioną pod telewizorem.
- Szukałem taśmy.
- Nie mam taśmy.
- Już masz - Adrian usiadł obok - nie wiedziałem że je wywołałeś.
- A ty uznałeś że oprawisz je w ramkę i postawisz na szafce pod telewizorem.
- Możemy je schować jeśli chcesz.
- Nie chce - obaj patrzyli na zdjecie które zrobili sobie na jednej z kilku randek które zaliczyli pięć lat temu.
- Dobra idziemy do sypialni - zażądził Jaskólski.
- Zostałeś postrzelony, amory powinny być ostatnim o czym pomyślisz.
- Widocznie pomyliła mi się kolejność bo jedyne o czym myślę to to że chce cie mieć zaraz całego nagiego pod sobą. - Adrian nie mógł się nie zaśmiać na słowa starszego. Idąc do sypialni Jaskólski powiedział
- Są plusy tego wszystkiego. Po postrzale będzie blizna która będę musiał zakryć tatuarzem. Dobrze że znam takiego jednego uzdolnionego artystę- przyciągnął do siebie blondyna składając na jego ustach pocałunek.

K O N I E C

Jeśli dotarłeś/aś do tego momentu, proszę podziel się ze mną swoją opinią. Będzie mi niezmiernie miło gdy zostawisz jakiś komentarz bądź napiszesz krótką wiadomość.
Dziękuję!

Kociak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz