- Utkneliśmy w miejscu - powiedział Kamil gdy zdawali co tygodniowy raport ze śledztwa.
- Musimy zacząć coś robić za nim komuś jeszcze stanie się krzywda - w głosie Jaskóły słychać było gorycz.
- Jaki macie plan ? - spytał komendat.
- Chcemy zgarnąć obserwowanych dilerów. Oni doskonale wiedzą że są obserwowani i tylko czekaja aż ich złapiemy na przesłuchanie więc zróbmy to i zobaczymy co nam ciekawego powiedzą.
- Zgoda. Jeszcze dziś prokurator wystawi nakazy aresztowania i przeszukania mieszkań. Przygotujcie się do akcji - powiedział Puszczynski z troską w głosie. Sam miał już dosyć całej tej sprawy która zamiast się rozwiązywać gmatwała się jeszcze bardziej.
Podkomisarze zebrali obie grupy operacyjne w jednym pomieszczeniu. Nakreślili plan działania. Zatrzymanie każdego z dilerów miało się odbyć jednocześnie w tym samym czasie.
- Choć przez te tygodnie nie widzieliśmy broni nie możemy być absolutnie pewni że jej nie posiadają. Zrozumiano ? - krzyknął Kamil do funkcjonariuszy.
- Tak jest - odpowiedzieli chórem.
- Bierzcie sprzęt za 15 minut ruszamy - powiedział Jaskólski.
Oba oddziały były już gotowe, każdy z funkcjonariuszy był ubrany w kamizelkę kuloodporną.
Do akcji przystąpili punktualnie tak jak planowali. Żaden z zatrzymanych nie stawiał oporu ani nie próbował uciekać. Dilerów przewieziono osobnymi radiowozami na komendę oraz umieszczono w osobnych pomieszczeniach.
- Nawet nie próbowali uciekać- powiedział Jaskólski przypatrując się młodemu chłopakowi przez szybę.
- Technicy już są w ich mieszkaniach. Przeszukają je dokładnie. - powiadomił podkomisarzy komendant.
- Idziemy - zarządził Marczak i wskazał głową na Jaskólskiego.
Mężczyźni weszli do pierwszego pokoju przesłuchań. Wylegitymowali się tak jak stanowił ich obowiązek oraz poinformowali zatrzymanego o możliwości telefonu do adwokata lub skorzystania z pomocy adwokata z urzędu.
- Nie trzeba, ja powiem wszystko - powiedział podejrzany, który wyglądał na przerażonego.
- No to słuchamy- Marczak który przesłuchał w swoim życiu największą ilość podejrzanych był pełen dystansu. Z resztą drugi policjant także.
- Około pięć miesięcy temu poznałem mężczyznę który wyszedł z więzienia. Przedstawił się jako Kociak. Powiedział że ma dla mnie robotę. - mówił bardzo przekonująco. - mówił że można dobrze zarobić. Wiedzą panowie jestem studentem chciałem dorobić, wcześniej pracowałem w McDonaldzie a gość zaproponował naprawdę sporą gotówkę.
Policjanci popatrzyli na siebie zdziwieni.
- Co konkretnie miałeś dla niego robić? - spytał Jaskóła.
- Kazał nam handlować prochami przed akademikami a czasem nawet przed szkołami średnimi. Sam ustalał nam grafik.
- A w jaki sposób dochodziło do wymiany między Wami?
- Co kilka dni spotykaliśmy się w jego barze ale od jakiś trzech tygodni przekładał spotkanie mówiąc że policja się nim interesuje.
Policjanci pokiwali głowami.
- Ja naprawdę chciałem się od tego uwolnić ale on powiedział że skończę marnie i pociągnę za sobą swoją rodzinę. - dodał ze smutkiem w głosie.
- Gdzie poznałeś Kociaka ?
- Od znajomych na urodziny dostałem voucher na tatuarz, a że nie chciałem robić sobie tatuażu poszedłem do studia z zamiarem ponownej wymiany na gotówkę.
Obaj policjanci wyszli zostawiając chłopaka samego.
- Czy ktoś może wyjaśnić mi o co chodzi ? - spytał prokurator - to co mowi ten dzieciak jest dowodem na to że Kotkiewicz jest przestępcą a my przez ostatnie tygodnie zapewnialiśmy mu ochronę.- Andrzej Wrzosek był cały czerwony ze zdenerwowania.
- Żeby wydać jakikolwiek osąd musimy przesłuchać wszystkich. - powiedział spokojnym głosem Marczak.
Udali się na przesłuchania pozostałych studentów. Wszystkie opowieści wyglądały podobnie, różniły się tylko od siebie drobnymi szczegółami takimi jak miejsce pierwszego spotkania z Kociakiem.
Czwórka mężczyzn siedziała zdenerwowana w gabinecie komendanta. Zdenerwowana i zmęczona, rozmowy z podejrzanymi trwały wiele godzin. Usłyszeli pukanie do dzwi przez które wszedł Piotr.
- Technicy w każdym z mieszkań znaleźli zarówno prochy jak i gotówkę ale rozmawiałem z Darkiem, który powiedział że powinno być tego znacznie więcej, szczególnie gotówki. Musieli znaleźć jakiś sposób by ją upłynniać pod naszym czujnym okiem.
- Szlak by to trafił - szepnął zdenerwowany Marczak. To jego grupa głównie zajmowała się obserwacją. Coś musieli przegapić.
- Musimy zamknąć Kotkiewicza - prokurator był coraz bardziej stanowczy - Mamy już chyba wystarczająco dużo zeznań.
Jaskóła zamyślił się nad słowami Wrzoska " Czy mogłem się aż tak bardzo pomylić w sprawie ? " pytał sam siebie.
- Pięć lat temu przymknelismy go za szybko, teraz potrzebujemy więcej dowodów i przedewszystkim musimy znaleźć ten burdel - Jaskóła próbował łączyć wszystkie wątki.
- Nie wiemy czy to co powiedział Kociak na tym swoim przesłuchaniu to prawda. Na moje oko wszystko ściemnił by mieć Nas w garści. Zaczynam się zastanawiać po której stronie gracie. Powinien był już dawno siedzieć- Prokurator był bardzo zdenerwowany. Jaskólski zastanawial się czy kiedykolwiek widział Wrzoska tak zdenerwowanego.
- Andrzej spokojnie, napewno zostanie zatrzymany ale Jaskóła ma trochę racji. Nie możemy ignorować informacji które znalazł Oskar - komendat próbował załagodzić sytuacje
- I tego co powiedziała ta prostytutka - dodał pospiesznie Marczak.
- Pójdziemy na górę, zbierzemy ludzi. Jeszcze raz przejrzymy wszystkie zdjęcia które udało się zrobić chłopakom oraz kazdą informacje od Oskara. - Jaskóła wiedział że coś przeoczyli tylko nie wiedział jeszcze co. - spotkajmy się jutro rano o 7 i wtedy ustalimy plan działania w kwestii zatrzymania Kotkiewicza dobrze ? - spytał pozostałych. Na co ci przytakneli na znak zgody choć prokurator nie chętnie. Jaskólski wiedział że Wrzosek w gruncie żeczy jest świetnym prokuratorem , któremu zależało nie tylko na karierze ale również na prawdzie, niejednokrotnie pracowali wspólnie przez co miał okazję lepiej poznać mężczyznę.
Gdy tylko wyszli z gabinetu Kamil popatrzył uważnie na przyjaciela
- Wszystko w porządku?
- Nic nie jest w porządku, to wszystko się nie trzyma kupy. - westchnął ciężko.
- Zaznania tych dilerów również.
- Wiem, wiem. Po cichu liczę że po nocy spędzonej na dołku rano będą bardziej rozmowni.
Windą wjechali na górę. Jaskólski poszedł do swojego gabinetu gdzie zgarnął wszystkie akta, wydruki, informacje zebrane przez Oskara. To samo zrobił Marczak zwołując również swoją grupę do największego z pomieszczeń na trzecim piętrze.
Gdy wszyscy znaleźli się już w pomieszczeniu Szymon zaczął wycierać zapisane obie tablice oraz odpinać przypięte do niej zdjęcia.
- Do rana musimy jeszcze raz przebrnąć przez całą tą zagmatwaną sprawę. Przeanalizować wszystko po kolei, krok po kroku. Ja wiem że jesteście zmęczeni ale prędko z tad nie wyjdziemy. - Marczak zdecydowanie miał smykałkę do planowania, przydzielania zadań i zarządzania. Jaskólski za to szczycił się świetną intuicją oraz potrafił wcielić się w każdą role. Podczas pracy uzupełniali się wzajemnie a jeden maskował niedociągnięcia tego drugiego.
- Dobra zacznijmy od początku co było pierwsze ? - spytał Jaskólski.
- Ponad miesiąc temu do szpitala trafiły pierwsze osoby po przedawkowaniu - odezwał się Bartek.
Szymon zapisał punkt pierwszy na tablicy.
- Lekarze każdy taki przypadek muszą zgłaszać tak więc zostaliśmy powiadomieni my - dodała Aleksandra.
- Później zmarła dziewczyna a tydzień później chłopak.
- Przesłuchaliśmy rodziny, znajomych byliśmy również na uczelniach. Dzięki zeznaniom chłopaka zaczęliśmy przyglądać się akademikom w których mieszkało kilkoro z nich a jak nasz trop się potwierdził obstawiliśmy pozostałe akademiki i tak dotarliśmy do tych sześciu zatrzymanych. - z całej grupy Marczaka Bartek mówił najwięcej.
Jaskóła w tym czasie zapisał na tablicy podpunkt drugi o nazwie akademiki.
- Obserwowaliśmy ich już dobre trzy tygodnie. Z tąd poznaliśmy schemat ich działania, zmiany lokalizacji, koczowaliśmy pod mieszkaniami. Wychodzili głównie do sklepu.
- A sklepy ? Sprawdziliście dokładnie czy tam nie dochodzi do wymiany? - wtrąciła Agata.
- Tak sprawdziliśmy to dokładnie , łącznie z monitoringiem w sklepach.
- Aż pewnego dnia jakby byli starymi znajomymi pojawili się w barze u Kociaka.
- Tak włączyliśmy się do śledztwa my - Jaskóła dodał trzeci punkt na tablicy Kociak i odrazu dopisał punkt czwarty Dziadek.
- Ja odwiedziłem Kociaka. Zastając pusty lokal trochę go przeszukałem. Znalazłem broń ale w kwestii narkotyków lokal był absolutnie czysty. Ale zanim to, w pierwszej kolejności odwiedziłem więzienie w którym siedzi Dziadek. Facet z którym trzyma jest dość ciekawą postacią zabił żonę rzekomo za znęcanie się nad dziećmi ale nigdy tego nie udowodniono . To on dzwonił do Kociaka. Oskar musisz prześwietlić każdą osobę z którą miał kontakt przez 5 lat. - zwrócił się do informatyka policyjnego na co ten pokiwał głową i sam powiedział- wątpię że strażnicy będą chcieli coś przekazać w środku nocy ale spróbuję.
- Przeswietl również jego sprawę czemu zabił żonę tak dla wszystkiego, że byśmy tym razem sprawdzili każdy szczegół- zasugerował Kamil.
- Zainteresowanie Kociakiem sprawia że sam się zgłasza do nas na przesłuchanie. - I tu sprawa się komplikuje bo dowiadujemy się na nim żeczy o których dotychczas nie mieliśmy pojęcia.
- Warto też zaznaczyć że jasnych dowodów na to co mówił nie mamy. - powiedziała Alksandra.
- Tak tylko poszlaki- przytaknął Marczak .
Jaskólski na tablicy zapisał kolejny podpunkt o nazwie zmuszanie kobiet do prostytucji a kolejny podsłuch w barze.
- Tu niewiele trzeba mówić raczej sam sobie podsłuchu nie założył- Szymon wzruszył ramionami.
- A co jeśli zamontował go zebysmy myśleli że jest podsłuchiwany? - spytał Piotr.
- Tak na 100% nie możemy tego wykluczyć- dodał Kamil spoglądając na przyjaciela na co ten pokiwał głową.
- Dotarliśmy do wydarzeń dnia dzisiejszego łapiemy dilerów ci niestawiaja żadnego oporu a każdy chętnie zeznaje, czy kiedykolwiek spotkaliśmy się z czymś takim ? - pyta Jaskólski.
Każdy z zebranych przecząco kreci głową.
- Właśnie. Niby zeznania są spójne i jasne ale jednak sprawa dziwna. - Szymon zapisał ostatni punkt na tablicy przesłuchania manekinów.
- Oskar sprawdź w aktach sprawy czy kontakt do rodziny tej prostytutki która zgłaszała pobicie jest nadal aktualny, może rodzina będzie wiedziała gdzie pracowała przed śmiercią a jak nie to zrób wszystko by go zdobyć. - Praca jaką wykonywał policyjny informatyk była kluczawa do rozwiązania sprawy.
- Ruda, Piotr- Marczak zwrócił się do podwładnych Szymona wskazując wielkie kartonowe pudło- tu jest ponad tysiąc zdjec jakie zrobiliśmy podczas obserwacji. Przejrzyjcie je patrząc świerzym okiem, dobrze ? - Agata z kolegą pokiwali głowami twierdząco.
- Wy przejrzycie jeszcze raz wszystkie akta sprawy jaką prowadziliśmy pięć lat temu. Zeznania świadków, nagrania nasze raporty, wszystko. Może gdzieś popełniliśmy błąd lub ktoś powiedział coś co zbagatelizowalismy - Jaskóła zwrócił się do podwładnych Marczaka i postawił przed nimi jeszcze większe pudło niż to które dostała Ruda z Piotrem.
- Żeby nie było że jesteśmy bezduszni, jedziemy we dwóch po pizze i duże ilości kawy - powiedział Kamil przyglądając się przyjacielowi który wpatrywał się w tablice dopiero co zapisaną podpunktami.
- Jedna żecz nie daje mi cały czas spokoju - powiedział Jaskólski- czemu akademiki ? Czemu nie na przykład uczelnie, przecież codziennie na jednej uczelni jest znacznie więcej ludzi niż w akademiku. Dlaczego skupiali się na ludziach przyjezdnych a nie na mieszkających w Warszawie albo nie na jednych i drugich.
- Może dlatego że osoby przyjezdne były w Warszawie same bez rodziny która mogła interweniować- podsunął Przemek na co Jaskóła pokiwał głową i dodał
- Tak, ale musiał być jakiś moment w którym te osoby dowiadywały się że przed mogą kupić dragi albo ktoś kto je o tym informuje - Szymon podrapał się po brodzie - Oskar jakbyś się za nadto nudził dzisiejszej nocy sprawdz pracowników każdego z akademików, szukaj ludzi którzy pracują w kilku jednocześnie, powiązań jakiegoś mianownika wspólnego.
- Już się biorę do pracy ale nie daje gwarancji że wszystko będzie gotowe na rano - powiedział najmłodszy i wyszedł udając się do swojej jaskini w której mógł pracować w ciszy.
Obaj podkomisarze pojechali do lokalnej pizzeri by kupić kilka dużych pizz w różnych rodzajach. Zajechali również do starbaksa by kupić dla każdego dużą, czarną kawę. Tak obładowani zajechali ponownie na komendę i dołączyli do reszty funkcjonariuszy.
CZYTASZ
Kociak
ActionAdrian Kotkiewicz po ponad czterech latach spędzonych w więzieniu za handel narkotykami i udział w grupie przestępczej wychodzi na wolność. Ze wszystkich sił stara się nie pakować w kłopoty i być przykładnym obywatelem. Przeszłość jednak nie daje o...