Rozdział 14 (A więc, to pan)

148 15 0
                                    

Północ. Carson przewrócił się na drugi bok, zirytowany swoją bezsennością. Urok spania w nowym miejscu. Nagle usłyszał łupnięcie. Jedno, drugie, dziesiąte. Odgarnął kołdrę i wyszedł z pokoju, żeby sprawdzić, co się dzieje. Gdy stanął na szczycie schodów, zobaczył dwie kobiety, które próbowały przepchnąć łóżko przez drzwi wejściowe. Jedną z nich była jego domowa konkurentka. Odwrócona do niego tyłem, trzymała mebel za wezgłowie, jęcząc coś o śliskim chwycie. Naprzeciwko niej wyłaniała się z ciemności pucołowata brunetka. Zauważywszy Carsona, upuściła łóżko z rąk i nastąpił głośny huk.

– No jak ty trzymasz – stęknęła Ariana.

Widząc strwożoną minę Rhondy, podążyła za jej wzrokiem i obejrzała się za siebie. Widok półnagiego Carsona prawie zwalił ją z nóg. Nie dlatego, że zrobił na niej wrażenie. Wyglądał komicznie w bokserkach w neonowe kleksy. Jednak to musiało zadziałać przeraźliwie negatywnie na wyobraźnię siostry, która już niemal była skłonna dochować sekretu przed rodzicami.

Nabrawszy nowych sił, Rhonda popchnęła łóżko przed siebie, dzięki czemu wylądowało wreszcie w korytarzu. Z hukiem zatrzasnęła drzwi i stanęła przed siostrą, żeby zasłonić jej widok na schody. Zlustrowała Carsona chłodnym spojrzeniem i zagadnęła oschle:

– A więc to pan demoralizuje moją siostrę.

– Nic o tym nie wiem – odparł rozbawiony. – Zresztą, biorąc pod uwagę problemy, jakich mi przysporzyła, chyba już mnie ktoś w tym wyręczył. – Zaczął schodzić po schodach.

– Ona z pewnością nie chadza nago przy obcych ludziach – wycedziła.

– Chyba myli pani swoją wyobraźnię z rzeczywistością, bo jeszcze coś na sobie mam.

– Pan jest ordynarny.

– Skądże. Dawno nie byłem taki miły jak dziś – rzekł szarmancko, po czym spojrzał Rhondzie przez ramię, zdziwiony milczeniem jej pyskatej siostry.

Ariana stała oparta o ramę łóżka, wbijając wzrok w podłogę i przeklinając bezgłośnie pod nosem. Wyczuła, że Carson jej się przygląda i zerknęła na niego krzywo. A potem uśmiechnęła się na siłę i burknęła z rezygnacją:

– Poznajcie się. To moja starsza siostra, Rhonda.

– Carson jestem. – Wyciągnął dłoń do brunetki, na co ona wyraźnie się obruszyła.

– Mężczyzna nie podaje pierwszy ręki kobiecie.

– A gospodarz gościowi?

– Na pewno nie wtedy – fuknęła – gdy gospodarz ma na sobie tylko majtki, a gość stoi w kurtce.

– Cóż. – Uniósł brew, nieco zakłopotany takim popisem arogancji. – Wyrwałyście mnie ze snu.

Ariana mimowolnie omiotła go spojrzeniem. Gdyby się wcześniej polubili, mogłaby przyznać, że ma całkiem atrakcyjne ciało. Aż sobą pogardziła za tę myśl.

– Niech pan wraca do swojego pokoju. – Rhonda machnęła ręką, jakby odganiała natrętną muchę.

– A co z tym łóżkiem? – zapytał łagodnie.

– Wniesiemy je na górę.

– Pomogę – zaoferował się, bo nie miał ochoty wysłuchiwać kolejnych hałasów.

– Poradzimy sobie – syknęła Rhonda i ściągnęła kurtkę. – Ariano, może zdejmiesz swój pierścionek zaręczynowy? Szkoda by było go uszkodzić – rzuciła niby od niechcenia.

– Będę ostrożna.

– Jak wolisz, ale pamiętaj – mówiła twardo Rhonda, mocno akcentując poszczególne słowa – że twój narzeczony, którego poślubisz tego lata, sporo za niego zapłacił.

– Subtelnie – wymamrotał pod nosem Carson. – Skoro jesteśmy w temacie, nie minęłyście się przypadkiem z moim chłopakiem?

– Z chłopakiem? – powtórzyły jednocześnie zaskoczone siostry.

– Tak. Wysoki, przystojny, z dredami. Łatwo wpada w oko. Nie wiem, kiedy wyszedł.

– Uhm, nie – wydukała Rhonda już przyjaźniejszym tonem. – Jest ciemno, a latarnia przy bramie jest zepsuta.

– Może do niego zadzwonię, żeby zawrócił, i on wam pomoże?

– Oj, po co mu robić taki kłopot? – spytała z serdeczną miną.

– Szczerze? Myślę, że same nie dacie rady wtargać łóżka tak wysoko. Schody są dość wąskie i strome, a skoro mnie wyganiacie... – zawiesił głos, żeby jego słowa dobrze wybrzmiały, i spojrzał wyczekująco na Arianę.

Spuściła wzrok, zdając się na decyzję siostry.

– Może jednak skorzystamy z twojej pomocy, o ile propozycja jest jeszcze aktualna – powiedziała Rhonda uprzejmym, formalnym tonem i odeszła na bok, żeby powiesić kurtkę na wieszaku.

Carson zbliżył się do Ariany niby przypadkiem, i szepnął jej do ucha:

– Znów jesteś mi coś winna.


8 Friend StreetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz