Podstawianie posiłków pod nos, ostentacyjne zmienianie wody w wazonie pełnym świeżych tulipanów oraz pucowanie każdego kąta w domu w końcu się opłaciło. We środowy poranek matka wyrwała Carsonowi ścierkę, którą przecierał ceratę na stole w kuchni, i pogroziła mu palcem:
– Tylko spróbuj mnie znów okłamać. Starczy tego podlizywania się.
– No co ty, mamo! Po co umawiałem cię w spa na weekend? Nie sądziłem, że przejdzie ci tak szybko. – Wyszczerzył zęby i zrobił unik przed szmatą.
– Weź się za jakąś robotę, zamiast dowcipkować.
– A wziąłem się, wziąłem.
– Czyżby? – zapytała sceptycznie.
– Aaron i ja wpadliśmy na genialny pomysł.
Madison spojrzała na syna z ukosa, zaniepokojona jego ożywieniem.
– Zakładamy firmę. Będziemy tworzyć i wydawać własną miejską gazetę – oznajmił dumnie.
– Czyś ty oszalał?! – krzyknęła z niedowierzaniem wypisanym na twarzy.
– Skądże znowu!
– Mało jest gazet w kioskach? – zapytała kąśliwie.
– Ale nasza będzie najlepsza. Obiektywna, ciekawa, przyciągnie miliony czytelników. – Carson mówił, co mu ślina na język przynosiła.
– Niby skąd weźmiecie na to pieniądze?
– Wczoraj dostaliśmy dofinansowanie z urzędu pracy – wyjawił z zadowoleniem, a potem wyciągnął z kieszeni i pokazał ulotkę, którą zabrał z torebki nieznajomej. – A jutro idę po pożyczkę. Część funduszy przeznaczę na kupno motocykla, bo potrzebuję transportu, a za resztę założę redakcję.
– Carson, ty chyba nie mówisz poważnie – Madison usiadła przy stole, jakby zrobiło jej się słabo. – Idź do normalnej pracy i nie pakuj się w kłopoty.
– To będzie normalna praca, wielu ludzi tak zaczyna.
– Ale mają wykształcenie, plecy i pieniądze do przepuszczenia – odparowała najeżona. – Nie porywają się z motyką na słońce. Zabraniam ci realizowania tego pomysłu.
– Jestem dorosły.
– Nie wygląda na to. Znowu coś przede mną zataiłeś. – W jej oczach zalśnił żal. – Zacznij się w końcu zachowywać rozsądnie.
– Dzięki za wsparcie.
– Dzięki za zrozumienie, że jesteś studentem, a co za tym idzie, potrzebujesz mało absorbującej pracy! Chcesz zmarnować kolejne lata studiów i jeszcze popaść w długi? – Madison załamała ręce.
– Do licha! Przecież będę działać z Aaronem!
– I znowu nic nie zarobisz! – wypomniała ostro, choć bez satysfakcji.
Carson uderzył pięścią w stół i wyszedł z kuchni, tłumiąc przekleństwa cisnące się na usta, a potem zniknął w swoim pokoju. Doskonale pamiętał, że dotychczas marnie wychodził na współpracy z kuzynem. Kiedyś dał mu się namówić na wspólny wyjazd, by zbierać borówki. Po kilku tygodniach harówy nie dostali wypłaty. Ale jakoś to przebolał. Innym razem uwierzył Aaronowi, że ten dokładnie przeczytał umowę na zlecenie, które mieli zrealizować. Okazała się jednak bardzo niekorzystna. Musieli w ciągu trzech dni pomalować wszystkie ściany w nowym biurowcu. W razie jakichkolwiek opóźnień groziła im ogromna kara finansowa. Pracowali z krótkimi tylko przerwami na sen, jedzenie i toaletę, natyrali się za sześciu, a dostali haniebnie mało. Po fakcie Aaron przyznał, że szef to jego dobry znajomy i dlatego nie przeczytał całej umowy.
Mimo tego wszystkiego Carson lubił kuzyna, szanował go za pracowitość i wiedział, że mogliby razem konie kraść. Dlatego nie miał ochoty wysłuchiwać wyrzutów matki. W końcu to on ryzykował czas i pieniądze. Madison jednak ani myślała odpuścić. Przyszła do niego i pogroziła mu palcem.
– Zostaw zabawę w gazetę Aaronowi.
– Wbiłbym mu nóż w plecy – jęknął.
– Zwróćcie więc dofinansowanie. Nie nadajecie się do prowadzenia własnego biznesu – stwierdziła oschle.
Sprzeczkę przerwał dzwonek domofonu. Wyszli razem na korytarz i Madison otworzyła drzwi sąsiadowi, który przyprowadził dwójkę dzieci pod jej opiekę. Dorabiała sobie jako niania, odkąd zredukowano jej dyżury w szpitalu. Kiedy zaczęła zdejmować maluchom kurtki, Carsona ogarnęły wyrzuty sumienia, że nie zdołał zapewnić matce lżejszego życia. Pożałował, że tyle jej dotąd napsuł krwi.
Zamknął drzwi za sąsiadem, przekręcił klucz w zamku i odłożył go na półkę, żeby nie dosięgły go dzieci, a potem położył dłoń na ramieniu matki i powiedział uspokajająco:
– Masz rację. Odpuszczam.
Na twarzy Madison odmalowała się ulga. Kiwnęła głową i ruszyła z dziećmi do salonu. Nawet nie podejrzewała, że syn ją okłamał. Zamknął się w swoim pokoju, usiadł przed laptopem, przejrzał uważnie oferty lokali do wynajęcia. Zaczął się umawiać na obejrzenie wybranych. Jeden z potencjalnych najemców zaproponował mu, żeby się spotkali następnego dnia o jedenastej rano, czyli wtedy, kiedy miał się spotkać z damulką od torebki. Carson zgodził się bez wahania, bo przyszła kariera była dla niego ważniejsza niż osobiste porachunki. Zakończył rozmowę z najemcą, wybrał w telefonie nowy numer i usłyszał znajomą kościelną melodyjkę.
CZYTASZ
8 Friend Street
ChickLitAriana czeka, aż jej narzeczony wróci z zagranicy, by mogli wziąć ślub. W międzyczasie mieszka pod jednym dachem z nieznośnym, przystojnym studentem dziennikarstwa i ukrywa to przed swoimi bliskimi. Zapomniała jednak, że od nienawiści do miłości je...