Upłynął tydzień, odkąd dom na 8th Friend Street zyskał mieszkańców. Nowy dzień Ariany zaczął się od kolejnej nieudanej rozmowy w sprawie praktyk w sądzie. Opuściła budynek przygnębiona i wracała do domu piechotą zamiast tramwajem, żeby rozchodzić przykre niepowodzenie.
W pewnym momencie natknęła się na kancelarię prawną, której nie dostrzegała nigdy wcześniej. Przystanęła, żeby uważnie obejrzeć lokal. Mieścił się pomiędzy dwoma sklepami spożywczymi. Na jego dachu stał skromny szyld reklamujący usługi adwokackie Monicy Irwin, ledwo widoczny z chodnika.
Nie mając nic do stracenia, Ariana weszła do środka. Od razu zauważyła, że wnętrze, choć małe, wyglądało na eleganckie. W przeszklonym gabinecie naprzeciwko wejścia dostrzegła stół konferencyjny, zasypany stosem papierów, i szafę pokrytą przezroczystą folią, ale ani żywej duszy. Zamknęła za sobą drzwi i nadstawiła ucha.
– Halo? Jest tu ktoś? – zawołała nieśmiało.
– Tak! – Z łazienki wyskoczyła filigranowa szatynka o krótkich włosach z zielonymi pasemkami.
Ariana gwałtownie zamrugała, nie wierząc w to właśnie, co zobaczyła. Opanowała zaskoczenie.
– Dzień dobry. Nazywam się Ariana Ross. Chciałabym porozmawiać z panią adwokat Irwin.
– Tak, słucham? Zapraszam do gabinetu, tak? – Prawniczka ruszyła w lewo.
Ariana zwróciła uwagę na to, że kobieta miała tunele w uszach i akwamarynowy kolczyk w nosie, co stanowiło kontrastujący dodatek do jej szarej garsonki. Taki wygląd odbiegał od wyobrażeń Ariany o jakichkolwiek przełożonych, szczególnie takich, którzy odbyli aplikację prawniczą.
Zdjęła płócienny płaszcz, usiadła przy stole konferencyjnym i wyjęła swoją kartę ocen, wyjawiając powód wizyty. Monica uśmiechnęła się szeroko, po czym oznajmiła z prędkością karabinu maszynowego:
– Chętnie panią przyjmę na te praktyki. Moja sekretarka w ostatniej chwili zrezygnowała, więc dopóki nie znajdę nowej, każda pomoc na wagę złota, tak?
Ariana zawahała się, bo nie wiedziała, czy potraktować to pytanie jako retoryczne. Właściwie miała ochotę natychmiast uciekać. Pod naporem wyczekującego spojrzenia Monicy skinęła jednak głową.
– Skończmy z formalizmami. – Prawniczka klepnęła dłońmi o stół. – Mówmy sobie po imieniu, tak? W końcu wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną.
– Jasne.
– Jaką dziedzinę prawa lubisz najbardziej? A chcesz coś do picia? Bo robię sobie kawę, tak? – Monica wyciągnęła rękę, próbując dosięgnąć czajnika na drugim końcu stołu.
Ariana wzniosła oczy do nieba.
– Nie, dziękuję – bąknęła. – Prawo karne jest dla mnie najciekawsze.
– Dla mnie też! Jednak nie wybrzydzam, jeśli muszę wziąć udział w jakimś postępowaniu administracyjnym, tak? Ale to najnudniejsze, co może być!
Uśmiechnęła się sztucznie, zaciskając ręce na brzegu krzesła. Jeszcze nawet nie zdążyła wygodnie usiąść, a już przerażała ją myśl, że akurat w tej kancelarii mogła mieć ostatnią szansę na odbycie kilkutygodniowych praktyk. Ani myślała się tak wpakować.
Po skończeniu wieczornych zajęć na uczelni Carson wpadł do swojego kuzyna, żeby oddać mu auto oraz zdać szybką relację z przebiegu rozmów kwalifikacyjnych. Nie przewidział jednak, że trafi na porę usypiania dzieci i zostanie usadzony w kuchni. Znudzony zaczął przeglądać kobiece pismo, które dostrzegł na parapecie.
CZYTASZ
8 Friend Street
Literatura FemininaAriana czeka, aż jej narzeczony wróci z zagranicy, by mogli wziąć ślub. W międzyczasie mieszka pod jednym dachem z nieznośnym, przystojnym studentem dziennikarstwa i ukrywa to przed swoimi bliskimi. Zapomniała jednak, że od nienawiści do miłości je...