Rozdział 25 (Straciłam talent!)

118 12 0
                                    

Nadszedł piątkowy wieczór. Ariana wróciła z salonu jubilerskiego, w którym samotnie wybierała obrączki ślubne. Trochę po tym zmarkotniała, więc zamierzała zaszyć się w łóżku i posłuchać smętnych piosenek. Ledwo zdążyła zdjąć buty, a już do jej uszu dobiegł spanikowany krzyk Claire:

– Ana! Pomocy! Kai zaraz przyjdzie, a ja nie radzę sobie z fryzurą! – Dziewczyna wybiegła roztrzepana z łazienki, mając na sobie prostą, kwiecistą sukienkę, niezapiętą jeszcze na plecach. – Straciłam talent fryzjerski – załkała. – Przecież umiałam to robić z zamkniętymi oczami!

Ariana parsknęła śmiechem.

– Nie histeryzuj. Od kiedy stresujesz się przed randką?

– Słucham? Ja? W życiu!

Zaciągnęła przyjaciółkę z powrotem do łazienki i zaczęła jej rozczesywać splątane włosy. Chwilę później na głowie Claire pojawił się elegancki kok.

– Dziękuję, kochana. Jak wyglądam?

– Super. Odwróć się, zapnę cię.

Z korytarza dobiegł dźwięk dzwonka.

– O Boże, przyszedł. Ja jeszcze niegotowa. – Claire w panice złapała za swoją kosmetyczkę.

– Spokojnie. Zagadam go trochę.

Ariana potruchtała z powrotem do korytarza, po czym zamaszyście otworzyła drzwi. Kiedy zobaczyła, kto za nimi stoi, zastygła z uśmiechem na twarzy. Krew odpłynęła jej z policzków. Nogi, potrzebne do ucieczki, kompletnie odmówiły posłuszeństwa.

– Niespodzianka! – zawołała Barbara i uściskała córkę.

– Ojej, cześć. Co wy tu robicie? – wydukała Ariana.

– Załatwiłem sobie zastępstwo w pracy – odparł z zadowoleniem Zander, wtaszczając do środka małą walizkę. – Uznałem, że najwyższy czas, żeby cię odwiedzić w nowym domu.

– To... to wspaniale. – Zabrzmiało to wyraźnie nieszczerze. – Rhonda wie, że tu jesteście?

– Nie, pojechała wczoraj do teściów. A co?

Spięta Ariana przeniosła wzrok na matkę i zapytała niemal z pretensją:

– Skąd znacie mój adres?

– Dała go nam, gdy wysyłaliśmy ci paczkę z twoimi figurkami. Nie doszła? – zmartwiła się Barbara.

– Nie.

– Ach, ta poczta. Same opóźnienia. Gdzie jest salon? Padamy z nóg.

Ariana wskazała ręką na lewo, po czym sztywno cofnęła się o kilka kroków, żeby zapukać do łazienki.

Claire ostrożnie wychyliła z niej głowę i wytrzeszczyła oczy na widok niespodziewanych gości, którzy właśnie wchodzili do pomieszczenia naprzeciwko.

– Powiedz, że mam zwidy – szepnęła zbaraniała.

– Chciałabym – wydusiła Ariana i spanikowana zaczęła wymachiwać rękami. – Zrób coś.

– Niby co? – pisnęła nie mniej przejęta przyjaciółka.

– Cokolwiek, byleby stąd zniknęli, zanim zejdzie Carson.

– Czekaj, pójdę z nim pogadać.

Twarz Ariany przecięła zgroza.

– Chciałam go wysłać na wytrzeźwiałkę – jęknęła, jakby żałując, że posunęła się za daleko. – Wsypie mnie w mgnieniu oka.

8 Friend StreetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz