Minęły dwa dni. W pustym sklepie „Rafi. Grzejniki i Grzałki" wybiła szesnasta. Carson chodził w kółko po lokalu i uskarżał się Rafaelowi na psikusa Ariany. Jojczył, że nie wie, czy grzebała w jego rzeczach po tym, jak obudził ją jazgoczącą muzyką, czy raczej wcześniej – po tym, jak wniósł z Rhondą łóżko po schodach. Skłaniał się ku temu drugiemu i sądził, że głośna pobudka, którą jej urządził, była całkowicie usprawiedliwiona.
– Ciesz się, że nie dodała ci środka na przeczyszczenie – powiedział Rafael, oparty łokciami o ladę.
– Wszystko przed nią – burknął Carson i uniósł palec dla podkreślenia wagi swoich dalszych słów. – Wyprałem parę kolorowych koszul i wyblakły.
– To niby jej wina?
Podszedł do kumpla i spojrzał na niego z bardzo poważną miną.
– Ustawiłem pokrętła jak należy, poszedłem po brudne ciuchy, a ona wysypała z przegródki mój proszek, wlała wybielacz i nie pisnęła ani słowa, gdy wróciła ze swoją białą spódnicą, a ja akurat zamykałem w bębnie moje kolorowe koszule – opowiedział na jednym wdechu. – Oczywiście, że to jej wina.
– Przypadek – skwitował wyrozumiale Rafael. – Pewnie nie wiedziała, że zająłeś pralkę.
– Chciała wyprać tylko jedną rzecz. Kto tak robi?!
– Nie wymagajmy zbyt wiele od blondynki.
Carson roześmiał się maniakalnie, jakby usłyszał najlepszy w świecie żart, a zaraz potem z jego ust wydobył się długi jęk. Przyjaciel przypatrywał mu się w milczeniu, strapiony jego reakcją, aż w końcu uśmiechnął się przebiegle.
– Wiem, jak przegonić twoją zmorę.
Już miał wyjawić swój plan, kiedy drzwi się rozsunęły i do sklepu weszła Estella, była kasjerka. Jej długie, jasnobrązowe włosy podwiał przeciąg, a różowe szorty i bolerko przyciągały wzrok. Stukała głośno obcasami wysokich kozaków, a w rękach niosła stos papierów.
– Panie szefie Carsonie – zatrajkotała. – Przepraszam, że nie przyszłam dzisiaj do redakcji, ale było mnóstwo promocji w centrum handlowym. Tu mam materiały do moich artykułów. – Położyła papierzyska na ladzie. – Pan szef przejrzy i mi powie, który temat jest najlepszy. Lecę, bo fryzjer czeka. Pa!
– No, pa! Do wieczora! – zawołał zalotnie Rafael, a kiedy zobaczył zmieszaną minę kumpla, rzucił tylko jedno słowo w celu wyjaśnienia. – Kino.
– Ile ona ma lat? Osiemnaście?
– Dwadzieścia jeden. – Poklepał dłonią papiery. – Zobacz, ile pomysłów ci przyniosła.
Carson przejrzał pobieżnie kilka stron i skrzywił się zniechęcony. Tak jak wcześniej myślał, Estella tylko dokładała mu roboty. Dobrze, że chociaż miał jak to przewieźć. Dzień wcześniej kupił używany motocykl, który stał teraz na parkingu pod sklepem.
– Pożyczysz mi ścigacza na wieczór? – zagadnął błagalnie Rafael.
– Nie masz prawa jazdy.
– Za to mam kumpli w drogówce. – Zrobił rozanieloną minę. – Przeleciałbym ją na tym kotku.
– Zapomnij.
Rafael prosił dalej, niczym dziecko, któremu obiecano lizaka, ale Carson pozostawał nieugięty, bo poznanie Estelli skutecznie wyleczyło go z takiej uległości. Chciał za to wiedzieć, na jaki pomysł wpadł kumpel, bo sam był tak pochłonięty pracą i studiami, że nie miał kiedy wymyślić, czym dokuczyć swojej domowniczce. Odnosił wrażenie, że przegrywał wojnę i potrzebował zagrywki, którą przepłoszy Arianę raz na zawsze.
CZYTASZ
8 Friend Street
ChickLitAriana czeka, aż jej narzeczony wróci z zagranicy, by mogli wziąć ślub. W międzyczasie mieszka pod jednym dachem z nieznośnym, przystojnym studentem dziennikarstwa i ukrywa to przed swoimi bliskimi. Zapomniała jednak, że od nienawiści do miłości je...