W ten słoneczny, całkiem ciepły dzień, Carson przyozdobił ścianę ramką, w którą oprawił kolejny numer swojego czasopisma, i usiadł wygodnie w fotelu, a potem oparł nogi na biurku. Nie podelektował się jednak zbyt długo spokojem, bo gabinetu wszedł Rafael. Bez słowa przeszedł się wzdłuż ściany i stanął przed oprawionymi gazetami.
– „Zdrowe i tanie obiady? Poznaj najlepsze lokalne restauracje" – przeczytał na głos. – Ależ ta moja Estella kreatywna.
– A ja pobłażliwy, bo wolałbym unikać artykułów tego typu. Darmowa reklama – skwitował z przekąsem Carson.
Rafael mruknął niedbale i oglądał okładki dalej.
– „Francuska wystawa w galerii sztuki. Poznaj dzieła Cypriena Pasteura". – Spojrzał na kumpla ze zdziwieniem. – Co to ma wspólnego z działem podróżniczym?
– Autor dzieł jest podróżnikiem.
– Kiedy odpuścicie z tą miejscową tematyką? – spytał kąśliwie. – Ogranicza was.
– W następnym numerze. Co cię tu sprowadza?
– Mam dwa bilety na gokarty o piętnastej, a Estella nie chce iść. Piszesz się?
Carson pokręcił głową i zdjął nogi z biurka.
– Spotykam się z ojcem.
Rafael wydał z siebie pomruk zainteresowania i usiadł na krześle przed biurkiem. Popatrzył z powagą na znużoną twarz kumpla. Zawisła między nimi ciężka cisza. Obaj nie wiedzieli, jak rozmawiać o Silasu, co wypadało o nim mówić, a co przemilczeć.
– Co u niego? – zapytał półgębkiem.
Carson wbił wzrok w blat i odparł posępnie:
– Dzisiaj pisał, że czuje się dobrze, ale gdy go ostatnio odwiedziłem, był strasznie słaby i prawie ciągle spał.
– Przykro to słyszeć – powiedział ze współczuciem Rafael.
– Jeśli mu się nie pogorszy, to wyskoczę z nim do knajpy.
– O! Fajnie, fajnie.
Carson spojrzał na niego trochę skrępowany. Zazwyczaj wszystkie poważne tematy traktowali z pewną dozą humoru, ale tym razem obaj nie umieli tego zrobić. Ponadto od pewnego czasu chciał coś z siebie wyrzucić i czekał na właściwy moment. Skorzystał z okazji, że w gabinecie zapanowała grobowa atmosfera, i wydusił:
– Jestem przez niego zepsuty, prawda?
Przyjaciel zamrugał, nie rozumiejąc, o co mu chodzi.
– Przez to, że dorastałem bez niego – ciągnął ponuro Carson – jestem impulsywny, agresywny i zacietrzewiony.
Rafael przypatrzył mu się z uwagą i rzekł łagodnie:
– Ja wychowałem się z obojgiem rodziców, a jesteśmy do siebie podobni. – Wskazał palcem na siebie i na niego.
Carson pokręcił wolno głową.
– Ty nigdy z nikogo nie zrobiłeś sobie wroga – powiedział z uznaniem. – Gdybyś to ty tam był, w tym parku, to wziąłbyś dziewczynę na ręce i zaniósł do szpitala.
Rafael wydął usta z wahaniem, a potem podrapał się po skroni, niepewny, co odpowiedzieć, choć wydawało się, że ma ochotę przytaknąć.
– Kiepski ze mnie przyjaciel – wymamrotał w końcu. – Powinienem służyć lepszymi radami, ale lubię twoją impulsywność, agresję i upór. Ja chciałbym być taki jak ty, ale nie mam siły charakteru.
CZYTASZ
8 Friend Street
Literatura FemininaAriana czeka, aż jej narzeczony wróci z zagranicy, by mogli wziąć ślub. W międzyczasie mieszka pod jednym dachem z nieznośnym, przystojnym studentem dziennikarstwa i ukrywa to przed swoimi bliskimi. Zapomniała jednak, że od nienawiści do miłości je...