Padał ulewny deszcz. Carson obszedł biurko, popatrzył przez szybę w oknie i oparł dłoń na sprawnej klamce. Cieszył się, że poprzedniego wieczoru wynajęty fachowiec naprawił wszystkie usterki w lokalu i można już było pracować w cywilizowanych warunkach.
Skrzypnęły drzwi i w progu stanął Matt. Carson przyjaznym gestem zaprosił go do środka i pozwolił mu usiąść. Bloger zajął krzesło przed biurkiem, położył na blacie kartki z artykułem, a potem popukał palcem po wydrukowanym tytule: „Niedoceniony talent z Mill Street".
W oczach Carsona błysnęło zainteresowanie. Skrzyżował ręce za plecami i skinął głową, dając Mattowi znak, żeby kontynuował, a sam usiadł w swoim fotelu.
– Trzydzieści lat temu pewien czternastoletni mieszkaniec zadebiutował powieścią kryminalną Bandaż. Pierwszy nakład, czyli tysiąc egzemplarzy, rozszedł się błyskawicznie. Drugi miał być kilka razy większy, pod warunkiem że wydano by jednocześnie drugą część. Niestety, młody autor zginął w wypadku samochodowym, kiedy jechał podpisać umowę, i wydawnictwo zupełnie odpuściło sobie dalszą promocję książki.
Carson uniósł brew, zaskoczony decyzją firmy wydawniczej. On wykorzystałby śmierć pisarza do dodatkowej reklamy powieści. Uważał, że największą sławę zyskuje się na ludzkich tragediach. Pochwalił pracę Matta i kazał mu iść do ich korektorki.
W tym samym momencie w drzwiach pojawiła się Hannah. Minęła kolegę ze swojego działu i niechcący upuściła trzymane w rękach papiery. Zasypała nimi pół podłogi. Bloger przystanął, gotowy do pomocy, ale Carson dał mu znak, żeby się nie przejmował, i sam pozbierał z Hannah kartki.
– Opowiedz, co przygotowałaś – odparł dobrotliwie. – Sporo tego.
– Skserowałam źródła informacji zebranych do artykułu.
– Niepotrzebnie. Przynoś mi tylko swój tekst. Napisałaś o zabytkowym pałacu, tak?
Hannah potaknęła energicznie głową.
– Tak naprawdę arystokrata wybudował go w prezencie ślubnym dla żony. Budynek był bardzo nowoczesny jak na tamte lata – opowiadała z entuzjazmem, a Carson zapatrzył się w zegar naścienny i przypomniał sobie o Arianie.
Momentalnie poczuł, jak opuszcza go dobry humor. Przez jej głupi wybryk spóźnił się do pracy. Ta dziewucha tak się wywyższała, tyle go nawyzywała od buraków i idiotów, a wcale nie była od niego lepsza. Co rusz kopała pod nim dołki, a jemu nie dość, że brakowało czasu na wymyślenie, czym jej odpłacić, to jeszcze sam wpadał w pułapki, które na nią zastawiał.
Po dłuższej chwili drgnął i spojrzał zakłopotany na Hannah. Nawet nie zauważyła, że przestał jej słuchać. Nie przerywała mówienia.
– Pod pałacem wybuchła bitwa pancerna i arystokrata uciekł z rodziną, zanim do budynku wdarli się wrogowie.
Carson głośno ziewnął z niewyspania i oddał Hannah kartki. Dygnęła z wdzięcznością, przycisnęła je do piersi, a potem zacięła się i zmarszczyła brwi, jakby zapomniała, co mówić dalej. Jego ziewnięcie wyraźnie wytrąciło ja z równowagi.
– W ruinach pałacu odnaleziono ciało żony ówczesnego burmistrza – kontynuowała wreszcie patetycznym tonem, poruszona smutną historią. – Nie wiadomo, skąd ta kobieta się tam wzięła. Istnieją teorie, że miała romans z naszym arystokratą, ale ja przeczytałam w kronikach, że po prostu uciekała przed pojmaniem i dopiero w pałacu znalazła schronienie.
Ziewnął drugi raz. Hannah zmarkotniała, ponieważ pomyślała, że bardzo go zanudza. Popatrzyła w papiery, a potem wyjawiła dobitnie:
– W pałacu straszy duch burmistrzowej!
CZYTASZ
8 Friend Street
ChickLitAriana czeka, aż jej narzeczony wróci z zagranicy, by mogli wziąć ślub. W międzyczasie mieszka pod jednym dachem z nieznośnym, przystojnym studentem dziennikarstwa i ukrywa to przed swoimi bliskimi. Zapomniała jednak, że od nienawiści do miłości je...