Cole striptizerka

151 8 6
                                    

-Zane-

Czasami miałem dość tych idiotów.
Cole po tym jak przegrał z Jay'em musiał się schlać.Als oczywiście to nie byłby Cole gdyby mu nie odwaliło.
Wszyscy siedzieliśmy w salonie ,gdy nagle do pomieszczenia wparował Cole.Miał na sobie strój striptizera a w ręku trzymał narzędzia i rurę.Przykręcił ja do sufitu i bez słowa zaczał na niej tańczyć.
Zamurowało mnie.
Gościa na serio pojebało.
My tu mamy poważne kłopoty ,a mu odwala.
-Cole...-Powiedziała Nya.
Cole się nie odezwał tylko dalej tańczył na rurze.
-Mam go wsiąść do jego pokoju?-Spytałem.
-Tak.-Odparl natychmiast Kai.
-Cole striptizerka nie jest nam potrzebna do listy rzeczy z którymi musimy się uporać.-Parsknął Jay.
Zaprowadziłem Cole'a do jego pokoju.
Dałem mu leki przeciwbólowe oraz szklankę z wodą.Chlopak od razu usnął w łóżku.
Sprawa załatwiona.Życie nindroida w klasztorze jest bardzo trudne.
Muszę pilnować innych i z nimi wytrzymywać,ale też czasami sprzątać lub gotować.Oczywisviw nie robię tego sam bo w klasztorze mamy wszyscy na to zmiany.Ja robię w poniedziałki.Jay i Nya robią we wtorek.Cole robi w środy.Kai w czwartki chociaż teraz jest za bardzo dobity by to robić, więc robię to za niego.A w piątki robił Lloyd...Ale go teraz nie ma , więc musimy sobie jakoś poradzić.Zatem w weekendy wszyscy wychodzimy na miasto lub każdy robi coś sobie sam.

Skierowałem się do pustego pokoju.Muszę wyszukiwać pokój dla tej dziewczyny.Jak ona miała na imię?Victoria.
Podczas szykowania myślałem nad tym co się stało z jej chłopakiem i czy ma ona jakąś moc?Intrygowała mnie ta dziewczyna.Może czegoś się od niej nauczymy?Kto wie.

Gdy skończyłem pokój był już gotowy do przyjęcia gościa.Skierowałem się do salonu.Po drodze minąłem Nyę oraz Jay'a którzy kłócili się o coś.
Jakbym miał emocje pewnie bym posmutniał.Odkąd LLoyda nie ma i odkąd Demen zbiera siły nasza drużyna się rozpada.Nie mamy swojego mistrza ani przyjaciela.Co my mamy począć?
-Możesz już iść do swojego pokoju jak chcesz.-Powiedziałem do dziewczyny.
Brunetka uśmiechnęła się do mnie i powędrowała do pokoju.
-To co robimy z tą wiadomością?-Spytał Kai ,gdy dziewczyna wyszła.
-A skąd mam to wiedzieć?-Spytałem.
-No przecież jesteś nindroidem to pewnie wszystko wiesz.-Odparł na to Jay.Zmroziłem go wzrokiem.
-To ,że nim jestem nie oznacza ,że wszystko wiem.Ale zdaje mi się ,że powinniśmy znaleźć LLoyda.-Odpowiedziałem na to chłopakowi.
Avery skierowała swój wzrok na mnie.
-Normalny jesteś?-Spytała dziewczyna.
-A ty?-Odbilem pałeczkę.
I kto powiedział,że nindroidy nie umią dawać pocisków?
Dziewczyna wywróciła oczami.
-Musimy coś z tym zrobić.-Powiedział Kai do wszystkich.
-Musimy zabrać tą dziewczynę razem z nami.-Odparła na to Nya.
Kai kiwnął głową.
-Musimy znaleźć LLoyda Avery.On nie może przejść na złą stronę.-Powiedziałem.-Inaczej wszyscy zginiemy.
Dziewczyna spojrzała się w ziemię.
-Wiem...Ale nie wiem co zrobić.C-co jak tam go już nie ma?-Spytała zasmucona.

Jak oczywiście każdy już wiedział musieliśmy wylecieć.Trzeba szukać LLoyda.Nie pozwolimy by on przeszedł na złą stronę.Kochamy tego chłopaka.Jak już wcześniej mówiłem nie pozwolimy na to.

Wyruszyliśmy dopiero po kilku dniach.Musielismy się przygotować.Ponieważ nie wiemy co możemy napotkać na drodze.Nawet Lloyd mógłby zrobić nam krzywdę.
Nie chciałem o tym myśleć,ale
Niestety taka prawda.Móglby nas zabić.Nawet jakbyśmy razem połączyli siły.
Ponieważ
Lloyd
Nie
Jest
Już
Sobą

Lecieliśmy kilka godzin.Postanowiłem,że coś upichce.
Nudziło mi się,a to była jedna z moich ulubionych czynności.
Wziąłem przepis i wyjąłem z lodówki najpotrzebniejsze  rzeczy.
Jajka,czekoladę,mleko,mąkę i inne.
Wyjąłem tackę i wlałem tam masę.
Potem włożyłem to do piekarnika.
Kilka miesięcy temu Kai pomyślał sobie,że chce piekarnik i tak oto na perłę przeznaczenia jest piekarnik w którym teraz puekę ciasto.

Czekałem półtorej godziny aż ciasto się zrobi.
W końcu mogłem wyjąć je z piekarnika.
Postawiłem tacę na blacie.
Jak się spodziewałem Cole już wyczuł co robię i od razu przybiegł do mnie.
-Mmmm!Ciasto czekoladowe!Moje ulubione!-Powiedział Cole.
-To nie dla ciebie.-Odpowiedziałem.
-A niby dla kogo?-Spytał zażenowany.
-Dla Victori.-Odpowiedziałem.
-Victori?A od kiedy ona ciebie interesuje?-Spytał zaintrygowany.
-Chcę po prostu ją powitać.Wiesz jej jest smutno.Byc może jej chłopak nie żyje.A ona nie wie co zrobić.-Odparłem.
-W sumie masz rację.
-A ty już nie jesteś martwy?-Spytał Jay wchodząc do pomieszczenia.
Cole prychnal i wyszedł.
-Caly on.-Odparłem.
Jay zaśmiał się.
-Jak słyszałem to ciasto dla Victori?Ona jest w swoim pokoju jakby co.-Powiedział Jay.
Kiwnąłem glową.

Skierowałem się z ciastem do pokoju Victorii.
Otworzyłem drzwi.
Dziewczyna lezała na swoim łóżku i oglądała jakiś serial.
-Hej.-Przywitalem się.
Dziewczyna skierowała swój wzrok na mnie.
Pokazałem głową na ciasto.
Dziewczyna suę uśmiechnęła.
-Proszę.-Powiedziałem i podałem jej ciasto.
-Dziękuję.-Odparła nagle dziewczyna.
-Nie ma za co.-Odpowiedziałem.
Dziewczyna już po chwili zajadała się ciastem a ja byłem szczęsliwy ,że kogoś uszczęśliwilem chociaż trochę.

Przepraszam was za początek rozdziału ,ale pisałam go w nocy i mnie odkleiło.

PowróciłOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz