-Kai-
Rozmawialiśmy wszyscy o tym co można zrobić w sprawie LLoyda.Znaliśmy tylko dwie osoby,które mogą wiedzieć coś o nim.
Garmadona i Avery.
-Nie wiemy gdzie jest Garmadon.-Powiedziała Nya.Teraz to ona dowodziła.Mistrz Wu wyjechał po ucieczce LLoyda szukać go i zniknął.
-No to zostaje nam Avery.Ktos wie gdzie ona jest?-Spytałem.
-Ja chyba wiem.-Odparła na to Nya.
-No to ruszajmy w drogę.-Powiedział Zane.Poszedłem się spakować.Mogłem wsiąść tylko najważniejsze rzeczy.Wyjąłem torbę i otworzyłem szafę.Spakowałem strój ninja,cztery koszulki,bieliznę oraz dwie pary spodni.Potem skierowałem się się do łazienki.Zabrałem stamtąd żel,szampon,szczotkę,szczoteczkę i pastę do zębów oraz płyn do mycia ciała.
Gdy już się spakowałem skierowałem się w stronę perły.Po drodzę minąłem Nyę ,która właśnie pakowała jedzenie.Po kilku minutach wszyscy byliśmy już na perłe.
-No to ruszamy.-Powiedział Colę i wystartowaliśmy.
Podczas lotu Jay i Cole postanowili ,że sobię pograją na konsoli.Ja za to postanowiłem ,że wyjdę na dwór.
Podszedłem do barierki.
Lubiłem patrzeć w niebo.Kiedyś robiłem to z LLoydem,ale potem wszystko się popsuło.
Tak sobie patrzyłem w horyzont,gdy dostrzegłem coś w oddali.Jakies latające stworzenia właśnie zmierzały są naszym kierunku.
Pobiegłem ostrzec innych ninja,ale było już za późno.Te dziwne stworzenia już wpadły na pokład.Zaczęły niszczyć statek.
Zorientowałem się,że te stworzenia wyglądają jak te z shintaro.Ale to nie były one.
Zauważyłem,że mają na głowie jakiś mechanizm.
Zaatakowały mnie.Ktos chyba je kontrolował.
Po chwili wszyscy ninja zbiegli się.Stworzenia napierały na nas coraz bardziej.
Waliłem w nie moja mocą.Jednak to nie wystarczało.Dopiero po chwili ujrzałem jak jedno stworzeń niszczy jak silnik.
Już po nas.
Zaczęliśmy spadać w dół.
Nya próbowała zatrzymać statek,ale się nie udało.
Uderzyliśmy w ziemię.
Nastała ciemność.Obudziłem się.Obok mnie leżały szczątki statku.Wszystko mnie bolało.
Powoli się podniosłem.Tuz obok mnie podnosili się inni ninja.Pomogłem Nyi wstać.
-Co to było?-Spytała Nya.Spojrzalem się na nią.
-Nie wiem.-Odpowiedziałem.-Ale wiem ,że one nadal tu są.Wszyscy pomagali w naprawie statku.Każdy szukał jakiś części lub je mocował.Wlasnie szukałem stery,gdy coś zaszeliściło w krzakach.Stanąłem jak zamurowany.W moich dłoniach pojawił się gorący ogień.
Coś poruszyło się znowu w krzakach.
Odliczałem sekundy pierwsza...Druga...Trzecia...
Zaatakowałem.Stworzenie przez chwilę że mną walczyło.Byłem na tyle zwinny i sprytny,że udało mi się odczepić ten mechanizm od jego głowy.Skutek był taki jaki myślałem.
Zwierzę ustąpiło.Spojrzało się na mnie tymi czarnymi ślepiami i uciekło.Poszedłem do ninja.Nya właśnie kłóciła się z Cole'm.
-O ci tym razem poszło?-Spytałem Zane'a.
-Cole i jego teksty.-Odparł na to nindroid.
Wywróciłem oczami.Podszedłem do Nyi i Cole'a.
-Stop.-Stanąłem pomiędzy nimi.
Dziewczyna niechętnie ustąpiła.
-Nie mamy czasu na wasze kłótnie.-Powiedziałem.
-Dobrze już dobrze.-Cole uniósł ręcę w obronnym geście.
-Musimy znaleźć jakiś ludzi.-Powiedział Jay.
-Zgadzam się z Jay'em .-Przyznał Zane.Jak powiedzieli tak zrobiliśmy.Zmierzyliśmy w kierunku lasu.
-Głodnyy jestemmm.-Powiedział Cole.
-Ty zawsze jesteś głodny.-Odburknąłem.Od czasu zniszczenia statku nasze całe jedzenie zostało zjedzone.Szliśmy już dobre kilka godzin a na razie nikogo nie było Przecieraliśmy się przez chaszcze.Wszyscy byliśmy zmęczeni.A Cole cały czas marudził ,że chce jeść.
Pociemniało już dlatego musiałem użyć swojej mocy by cokolwiek widzieć.
-Chyba się zgubiliśmy..-Powiedział napędowym tonem Jay.
-Nie no chodzimy sobie tak wiesz?-Powiedziałem.
-Ty zawsze musisz być taki wredny?-Spytał Jay.Przyspieszyłem tempo.Nie będzie mi dureń wytykał jaki jestem.
-On zawsze taki jest.-Odparłem na to Nya i się zaśmiała.
-Bo mnie wkurzacie!-Krzyknąłem na cały głos.
To był mój błąd.
Od razu po tym jak to zrobiłem w lesie rozbrzmiały wyki.
-Wilki...-Szepnęła Nya.Spojrzała się na mnie ze strachem w oczach.
Nya nie była się praktycznie niczego.
Oprócz Wilków.(to sama dodałam)
-Będzie dobrze Nya.-Odparłem.
Dziewczyna pokiwała głową.
Po niedługim czasie wyki wilków było słychać coraz bliżej.
-Musimy się pospieszyć.-Powiedziałem.
-Nie mamy już czasu.-Powiedzial na to nindroid.
Spojrzałem się na niego.
-Co znaczy ,że nie mamy czasu?-Spytała ze strachem Nya.
-To ,że one już tu są.-Odpowiedział Cole.
Wszyscy wypatrywaliśmy wilków.
Nie musieliśmy długo czekać.Po chwili wilki wyskoczyły na nas.
-Co robimy?!-Spytał Jay.
-A bo ja wiem?!Walczymy chyba?!-Krzyknąłem.
-Ja nie chce umierać!-Krzyknął Jay.-Ja jeszcze nie przeszłem ostatniego levelu w takiej jednej grze!-Wykrzyczał rozpaczliwe Jay.
-Nikt z tu obecnych nie chce umierać!-Krzyknąłem do niego.Wilki zaatakowały.Byly sprytne i szybkie.A my zmęczeni.
To chyba oczywiste kto wygra.
Jeden wilk drasnąl mnie w ramię.Bolało.
-Kai?Nic ci nie jest?!-Krzykneła Nya.
-Nic!Tylko trochę boli!Ale wyjdę z tego!-Odpowiedziałem.
Wilki były silniejsze i mocniejsze.Mialy dużą przewagę.Po jakimś czasie udało nam się pokonać prawie wszystkie wilki.Zostal tylko jeden.Największy,najsilniejszy i najgroźniejszy.
Zaatakował mnie.Upadlem na ziemię.Czołgałem się w stronę drzewa ale nic nie mogłem zrobić.Bylem w pułapce.Ninja też nie mogli mi pomóc.
Wilk warczał nademną.Juz miał odgryźc mi glowę,ale coś swistnęło.
Myślałem,że nie żyję.Ale tak to już bym nie miał swojej świadomości.Powoli otworzyłem oczy.Nie wierzyłem w to co widzę.
Na pagórku stała dziewczyna.Dziewczyna i czarnych włosach o brązowych oczach.
-Na serio trzeba zawsze ratować wam tyłki?-Spytała czarnowłosa.
Gapiłem się na nią przez chyba kilka minut.Dopiero po chili udało mi się wypowiedzieć jakiekolwiek słowo.
-Avery...
CZYTASZ
Powrócił
AventuraPo ucieczce LLoyda ninja nie wiedzą co zrobić.LLoyd wyłączył uczucia.Zamienił się w potwora i nikt nie wie gdzie jest.Gdy pewnego dnia Kai budzi się że śpiączki ninja nie wiedzą jak to się stało.Kai postanawia przewrócić swojego dawnego przyjaciela...