Jungkook wchodzi do magazynu z Yoongim u boku, jego wzrok natychmiast kieruje się na Taehyunga, wciąż przywiązanego do krzesła. I choć próbował przygotować się mentalnie na tę drogę, widok ramienia Taehyunga niemal roztrzaskał mu serce. Ponieważ w końcu może zobaczyć słowo, które SungWon wyrył tam.
DZIWKA
Intelektualnie widzi, że rany nie są aż tak głębokie, że SungWon przypadkowo lub celowo ominął tętnicę promieniową, tę, przez którą Taehyung mógł się wykrwawić w ciągu zaledwie kilku minut. Ale Taehyung nadal był ranny, zrujnowany na całe życie. Napiętnowany tym okrutnym słowem, którym sam Jungkook kiedyś nazywał Taehyunga. Po raz kolejny Jungkook pozwolił, aby ktoś z nożem zbliżył się do niego za bardzo, obiecując, że nigdy nie pozwoli, aby cokolwiek mu się stało. Nigdy.
Nie pozwolę, żeby coś ci się stało.
Zbyt wiele złamanych obietnic, ale ta, którą złożył dziś wieczorem, komukolwiek lub czemukolwiek, do cholery, tam na górze (jeśli ktokolwiek tam był, a Jungkook z pewnością miał wątpliwości) - na pewno jej dotrzyma.
Pozwól mu żyć. Nie obchodzi mnie, czy umrę, obiecuję, że pójdę dobrowolnie, tylko proszę, pozwól mu wyjść z tego żywym.
Taehyung wpatruje się w niego, kręcąc głową, a łzy płyną mu z oczu, gdy Jungkook i Yoongi podchodzą, zatrzymując się około dziesięciu metrów od miejsca, gdzie Taehyung jest przywiązany do krzesła. Min SungWon stoi obok niego i nie trzyma już noża. Zamiast tego ma pistolet wycelowany w głowę Taehyunga.
Zimne oczy SungWona przeskakiwały między Jungkookiem a Yoongim.
- Miło, że się pojawiłeś, Jeon. Przez kilka minut naprawdę myślałem, że możesz nie przyjść. - Uśmiecha się, odsłaniając zęby. – Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jesteś sam.
- O czym ty—
Yoongi odsuwa się od niego, szybko celując pistoletem nie w ojca, ale bezpośrednio w twarz Jungkooka.
Jungkook podnosi ręce, patrząc na niego gniewnie.
- Naprawdę? Masz zamiar bawić się w zdrajcę właśnie teraz?
Oczy Yoongiego są twarde, a jego wyraz twarzy tak nieczytelny, jak wtedy, gdy razem grali w pokera.
- Jesteś idiotą, jeśli tego nie przewidziałeś, Jungkook. Wiem, kurwa, po której stronie stoję.
Ale pistolet chwieje się lekko w dłoni Yoongiego i Jungkook chce, żeby nie stracił koncentracji, ponieważ naprawdę muszą to sprzedać Min SungWonowi, jeśli wszyscy chcą wyjść z tego żywi. Sprawić, aby jego ojciec uwierzył, że Yoongi naprawdę okazał się zdrajcą, aby Yoongi mógł zbliżyć się do niego wystarczająco blisko, a kiedy już upewnili się, że Taehyung bezpiecznie opuścił budynek...
To wszystko było częścią planu.
Ale oczywiście Taehyung o tym nie wiedział.
- Yoongi?
Jungkook spogląda na Taehyunga, który wpatruje się w Yoongiego z przerażeniem.
- Co ty, kurwa, robisz? - Taehyung płacze. - Przestań... przestań celować w niego z pistoletu, do cholery!
- Zamknij się, dzieciaku – warczy SungWon. Jego oczy po raz kolejny błądzą pomiędzy Jungkookiem a Yoongim, bystrym i wyrachowanym. - Sprawdź czy ma przy sobie broń, Yoongi.
Jungkook i Yoongi wymieniają spojrzenia i następuje ułamek sekundy wahania, zanim Yoongi podchodzi blisko, macając go z grubsza w talii, po czym wyciąga pistolet schowany z tyłu spodni Jungkooka i podchodzi do ojca i podaje mu go.
CZYTASZ
Kill to Kiss You | taekook
FanfictionJeon Jungkook, świeżo upieczony przywódca gangu Yong Jegug, nosi na ramionach ciężar swojego kruchego imperium. Zdesperowany, aby odwrócić czymś swoje myśli, idzie do cieszącego się sławą, w świecie przestępczym, burdelu, gdzie Kim Taehyung, ubrany...