Jungkook wchodzi do windy w swoim apartamentowcu, wyczerpany godzinami negocjacji z przywódcą gangu Kkachi. Pieprzony Baek. Cierń u boku jego ojca od lat, a teraz wydaje się, że chce kontynuować tradycję z Jungkookiem. Zawsze starał się zdobyć przewagę, bez względu na to, ile przysług mu wyświadczył, bez względu na to, jak bardzo Baek był ich dłużnikiem, ile razy zawierali sojusze, aby mu pomóc, gdy inni przywódcy stali się chciwi i zaczęli na niego polować - nie, staremu Baekowi Hyeonowi to nigdy nie wystarczało.
Daj spokój, Jeon, jestem skłonny zawrzeć z tobą sojusz, ale nie obiecujesz mi nawet połowy tego, co obiecałby twój ojciec... Gdzie twoje poczucie honoru...
Głupie gadanie. Baek był już dziesięciokrotnie zadłużony u Yong Jeguga, ale Jungkook potrzebował jego wsparcia, musiał stworzyć silne sojusze z tak wieloma przywódcami, jak tylko mógł. Tak więc, gdy Min SungWon odważy się ponownie postawić stopę w Seulu, nie będzie mógł znaleźć pomocy, na którą prawdopodobnie liczył.
Ryzykowne, zawsze były ryzykowne, te sojusze. Niepewne i zbudowane na chwiejnych fundamentach, niewłaściwe słowo lub wulgarne spojrzenie powodujące zawalenie się wszystkiego. Nam Kang-Dae był pewnym gruntem, zawsze istniało porozumienie pomiędzy Yong Jegugiem a przywódcą gangu Imugi. Przyjaźń starego człowieka z ojcem zapewniła im cywilną współpracę, na której Jungkook mógł teraz polegać z niemal całkowitą pewnością. Ale Baek był bardziej śliski, bardziej przebiegły i zdecydowanie nie można mu było ufać. Dyskusja trwała wiele godzin, zanim osiągnięto wstępne porozumienie i Jungkook miał przeczucie, że Baek może po prostu ogłosić, że zmienił zdanie już następnego ranka i będą musieli zacząć wszystko od nowa. Ale i tak było to lepsze niż nic.
Kiedy nie negocjowali z innymi przywódcami gangów, Jungkook i jego najbliższy krąg byli zajęci koordynowaniem kolejnych poszukiwań Min SungWona. Lepiej spróbować go odnaleźć, zanim pojawi się w Korei jako bardzo niemiła niespodzianka.
Oprócz ciągłych poszukiwań i niekończących się negocjacji, nadal mieli do załatwienia swoje zwykłe sprawy biznesowe. Nie mogli na tym oszczędzać, musieli upewnić się, że mają wystarczająco dużo pieniędzy, aby nasmarować odpowiednie dłonie i utrzymać jego imperium. Ponieważ bez pieniędzy nie mieli władzy, nie mieli nic do zaoferowania innym przywódcom gangów i bez ochrony sojuszy, Taehyung byłby w jeszcze większym niebezpieczeństwie.
To jest to, o czym sobie przypomina za każdym razem, gdy frustruje go inny przywódca gangu, groźba kończąca dyskusję na końcu języka – robi to, aby zapewnić Taehyungowi możliwie największe bezpieczeństwo. Nawet jeśli trzyma go to z dala od Taehyunga przez wiele godzin.
Gryzie wnętrze policzka, gdy winda się zatrzymuje, a drzwi otwierają się na korytarz prowadzący do jego apartamentu. Był zniesmaczony samym sobą, zostawiając Taehyunga w takim stanie, rujnując to, co miało być wyjątkowym wieczorem. To było coś, co jego ojciec przez cały czas robił swojej matce, wstawając w środku kolacji po pełnej napięcia rozmowie telefonicznej od jednego ze swoich ludzi.
Tak mi przykro, Nami, wynagrodzę ci to, obiecuję....
Potem pocałował ją na pożegnanie, zostawiając ją i Jungkooka samych przy stole. Jego matka nadal jadła, jakby nic się nie stało, zmuszając go do rozmowy o tym, czego Jungkook nauczył się tego dnia w szkole. Ale rozczarowanie, które zaćmiło jej oczy było dla niego jasne, nawet w młodym wieku. I rozpoznał ten sam wyraz oczu Taehyunga, kiedy oznajmił, że musi wyjść.
Wynagrodzę ci to, obiecuję...
Po prostu kurwa świetnie. Teraz zmieniał się w ojca. Ale to było tylko na razie. Kiedy to wszystko się skończy (a Jungkook celowo nie myśli o tym, kiedy to nastąpi), on i Taehyung wrócą do jego hawajskiego domku, pod słońcem i tuż nad morzem.
CZYTASZ
Kill to Kiss You | taekook
FanficJeon Jungkook, świeżo upieczony przywódca gangu Yong Jegug, nosi na ramionach ciężar swojego kruchego imperium. Zdesperowany, aby odwrócić czymś swoje myśli, idzie do cieszącego się sławą, w świecie przestępczym, burdelu, gdzie Kim Taehyung, ubrany...