Rozdział 29

245 22 54
                                    

Pov. Kaveh

Z samego rana ruszyłem do sklepu i kupiłem świeże pieczywo, jakieś kwiaty, soki, wszystko co pomoże Aetherowi w lepszym samopoczuciu. Może jeszcze coś słodkiego? Słodycze poprawiają nastrój, to na pewno. 

- A ty co tu robisz z rana? - Podskoczyłem.na ten głos, Alhaitham.

- A ty co śledzisz mnie? 

- Nie, biegałem i zaszedłem kupić wodę. Idziesz już do szpitala?

- Tak, wiesz wolę wiedzieć czy wszystko dobrze. 

- Rozumiem, to leć, bo autobus ci zwieje. - Jestem w szoku, kiedy mówi o czymś innym niż o nas, lub durnych książkach. 

Powiem, że zmienił się, kiedyś mało rozmawiał, nawet jak byliśmy razem, ciągle tylko ja gadałem o wszystkim, a on siedział i słuchał. On to ma podzielna uwagę umiał czytać, słuchać i do tego mi odpowiadać co i raz. Nie to że tęsknię za tym, skąd! Lecz były to najlepsze uczucia na świecie. Mimo, że Alhaitham zrobił co zrobił, to przez pewien czas był najwspanialszą osoba. Czy gdybym nie podsłuchał tej rozmowy, czy dalej byłbym z nim? Czy bym go zostawił? A może miałbym jeszcze gorzej złamane serce. 

Przed szpitalem widziałem Xiao który palił i był zły. Podeszłam do niego zły. 

- Nie powinno ciebie tu być. 

- Słuchaj, nie wiem co wy zrobiliście mu...

- My?! To twoja wina, że się pociął.

- Moja? To ty dajesz wszystkim depresyjny stan rzeczy. 

- Ale to nie ja go ignoruje i zdradzam z kimś innym! - Krzyknąłem zły i ruszyłem do środka zostawiając go samego. Wszedłem do pokoju, czytał książkę która zostawił mu Tighnari, chyba dziś z nim lepiej. 

- O hej, wybacz wczytałem się. 

- Kupiłem trochę dobrych rzeczy. W szpitalu dobrze nie karmią.

- Nie narzekam....jak tam?

- Nie narzekam. - Zaśmiałem się. - wiesz kiedy wyjdziesz?

- Za tydzień, wolę mnie zbadać, przesłuchać, pogadać. Wiesz o co chodzi.

- Wiem, znam to, ale obiecaj, że więcej tak nie zrobisz. 

- Obiecuję, ale ty obiecaj, że pójdziesz na randkę z Alhaithamem. 

- Co?!

- Myślisz, że jestem ślepy? Widziałem was w Weronie razem. Jakoś umiecie się dogadać, nie okłamuje mnie. 

- Ale nie musimy iść na randkę. 

- Raz jak pójdziesz to cię nie zje. 

- Dobra, ale raz. 

- Kaveh....czy Xiao tu był?

- Ja... - Powiedzieć prawdę, że jest przed szpitalem? - Nie widziałem go. - Czy to było dobre? Może nie, może się poprawie. - Znaczy nie dziś. 

Szkolne miłostki - Cynonari & HaikavehOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz