Pov. XiaoPo rozmowie z ojcem nie udałem się na zajęcia tylko do Ventiego, po drodze zapaliłem, Aether nie bardzo lubi jak palę, ale cała sytuacja mnie tak wkurzyła, że musiałem, lepsze to niż przypalenie komuś w twarz jak kiedyś. Skoro ojciec ma wywalone, to chociaż ja się odpłacę za te wszystkie lata i pomogę się spakować Ventiemu. Może faktycznie będzie mu lepiej z dala od niego.
Na miejscu widziałem, że drzwi są otwarte, przedszkolem się, bo jednak nie wiadomo co się mogło stać....wbiegłem tam i widziałem jak Venti pcha pudło w stronę drzwi.
- O....ty nie na zajęciach?
- Nie, mamy....wolne.
- Wolę na zajęciach u Ei? Nie możliwe, ona nigdy nie choruje ani nic...
- Tak wypadło.
- Wagarujesz Xiao. Wracaj na zajęcia lepiej.
- Nie, pomogę ci. Ledwo ci idzie z tym pudłem.
- No dobrze, skoro tak.
Podniosłem pudło i ledwo sam nie padłem, co on tu trzyma?! Pudło wstawiłem do jego samochodu, szczerze nie wiedziałem, że posiada jakikolwiek pojazd, ale to chyba wina tego, że mieszka blisko szkoły. Kiedy wróciłem po następne kartony, zobaczyłem zdjęcie moje jak byłem małym dzieckiem, ojca, mamy i Ventiego. Zawsze mnie zastanawiała jedna rzecz...
- Venti?
- Hm? - Podszedł do mnie i spojrzał na zdjęcie.
- Skoro kochasz mojego ojca, to znaczy, że nienawidziłem mnie i mamy? - Odpowiedziała mi cisza, zaczęło mnie to ciekawić, czy możliwe jest to, że byłem taka przeszkodą z mamą dla niego.
- Nie. Nigdy na ciebie, byłeś jak moje dziecko, twoją mamę znałem i lubiłem. Jako dobry przyjaciel odstąpiłem jej twojego ojca. Wiedziałem, że on chciał dzieci, a ona mogła mu je dać. Poza tym zawsze uważał mnie za przyjaciela nic więcej. Kiedy się urodziłeś jako pierwszy wiedziałem o tym i zostałem poinformowany, że chcą mnie jako ojca chrzestnego. Zgodziłem się , chociaż na początku bałem się, że nie podołam, ale wtedy w szpitalu wziąłem cię pierwszy raz na ręce. Wiedziałem, że będzie ciężko , ale dałem radę. Potem znasz dalej historię.
- Miło, że chociaż ty mówisz mi o mamie. Ojciec mało kiedy chce o niej gadać.
- Wiesz, bardzo ją kochał, po jej stracie stracił sens życia. Oczywiście miał ciebie, ale bycie samotnym ojcem z dzieckiem była dla niego....
- Udręką? Mam wrażenie, że gdybym nie istniał byłoby mu lepiej.
- Nie prawda Xiao. Kocha cię.
- Myślisz, dlaczego ciągle broker w szkole? Chociaż też mam taki charakter.
- To akurat masz w mamusie, ona była taka. Jak miała swoje zdanie to go trzymała. W młodości też kiedyś się lała.
CZYTASZ
Szkolne miłostki - Cynonari & Haikaveh
FanfictionKsiążka w uniwersum szkolnym, bo naszła mnie taka ochota. Będzie zawierać dużo shipów więc ostrzegę tak teraz przed tym. Główna fabuła będzie się opierać na dwóch shipach, licealna miłość to początek, a co się stanie kiedy trzeba się zmierzyć ze sł...