Rozdział 4

622 40 154
                                    

Pov. Alhaitham

- Kocham cię...

Spojrzałem na niego, jestem świadomy, że on tego nie będzie pamiętać. Spojrzałem na jego twarz która wygląda o niebo lepiej kiedy nie krzyczy, poprawiłem mu włosy które opadły na jego twarz. Dalej ten sam Kaveh tylko charakter mu się zmienił.
Usiadłem na brzegu łóżka i nadal na niego patrzyłem, dlaczego to się tak potoczyło? Co mogłem zrobić według Kaveha coś złego, że chciał to zakończyć bez żadnych wyjaśnień.  Wiem, że na początku byłem okropny, ale starałem się zmienić tak jak on chciał, po jakimś czasie zniknął z mojego życia. Zupełnie jakby go w nim nie było, może po prostu teraz jak żyje jest mu na rękę ? Bez zobowiązań, bez chłopaka i pewnie liczył na tylko małą zabawę ze mną.

A może coś się stało? Przecież Kaveh nigdy nie był typem osoby niewiernej, racja nigdy nie umiał mieć kasy przy sobie, zawsze ją wydawał, ale kasa vs. związek to zupełnie co innego. Nie powinienem myśleć o nim za bardzo, przecież on sam mnie już nie chcę, a ja nie chciałem więcej cierpieć.

Wstałem powoli, żeby nie wstał, choć coś czuję, że prędko się nie obudzi. Spojrzałem na biurko które było prawdopodobnie jego przez wzgląd na rysunki i bałagan. Tighnari woli porządek. Spojrzałem tylko na to co rysuje, projekt domu.... Kolejny projekt z podpisem "Przyszły dom", nie wierzę, że on chce mieszkać w tak wielkiej domu, chyba, że marzą mi się dzieci.
Kolejny inny projekt i mój rysunek. Pamiętam go, rysował mnie w naszym ulubionym miejscu. Za dużo się nie zmieniłem, oprócz tego, że jestem ponury. Skoro mnie nie kocha po co mu mój rysunek? Może zrobi sobie z niego tarcze na rzutki czy coś.
Obok rysunków były jego klucze, miały przyczepione moja stara zawieszkę, nadal ją ma.

Kaveh skoro mnie nie kochasz czemu nadal trzymasz te wspomnienia ze sobą ? Sam mówiłeś, że lepiej się jest pozbyć wszystkiego niż brnąć w to dalej.

- Jestem Kav..... Alhaitham? - Odwróciłem się w stronę głosu, wrócił jego lokator.

- Odprowadziłem go byl pijany.

- Znowu, pił sam czy z kimś?

- Ten rudy z nim był.  - Spojrzałem jak chłopak odkłada torbę na fotel. - Tighnari powiedz mi dlaczego Kaveh wtedy uciekł?

- Nie mówił nam za bardzo. Tylko tyle, że zerwał z tobą bo coś zrobiłeś.

- Musiał ci coś powiedzieć.

- Przecież już nie jesteście razem..... Nie mów, że chcesz z nim być.

- To mój interes co zrobię.

- Alhaitham skoro zrobiłeś coś co go rani to po co w to brnąć ?

- To wyjaśnij mi dlaczego ten idiota ma zawieszkę która mu dałem i rysunek który sam zrobił? Zakładam, że pewnie znajdę dużo wspólnych rzeczy.

- Słuchaj on nigdy szczerze z nikim nie rozmawiał, chyba, że po alkoholu.

- Nie będę go upijać by mi coś mówił.

- Nie pomogę ci Alhaitham, bo on sam nie chcę pomocy. Uważa , że między wami skończone.

"Skończone", nie wierzę, że on dalej tak mówi. Wiem, że nie chciał tego rozstania, może miał problemy? Tighnari niby najlepszy przyjaciel, a nie wie co się z nim dzieje. Sam tego się dowiem nawet jeśli będę musiał go zmusić do tego.

- Nie mów mu, że tu byłem. - Ruszyłem do drzwi i wyszedłem. Czyli każdy z jego znajomych wie, że to ja jestem tyranem, a on to niewiniątko. Nawet nie wiedzą co zrobiłem, nie wierzę, że nie powiedział nikomu co się dzieje, to nie w stylu Kaveha.

Szkolne miłostki - Cynonari & HaikavehOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz