Młody książę.

58 16 17
                                    

Rzuciłam telefonem z słuchawkami już po pierwszej minucie pierwszej piosenki.

Nie mogłam. Zawsze pragnęłam go poznać. Jest to mój ulubiony raper...zaczął karierę w wieku 14 lat, i od samego początku śledziłam jego poczynania. Znałam na pamięć każdą piosenkę...

Mogłam o nim powiedzieć tak dużo! Kiedy ma urodziny, jaki jest jego ulubiony kolor, zwierzak lub jakich on raperów słucha. Wiedziałam że ma iphony, uwielbia conversy oraz jordany. Nosi biżuterię. Najbardziej kocha skórzane bransoletki męskie oraz łańcuszki na szyje. Ma przekute jedno ucho i zawsze co dwa miesiące w pierwszym tygodniu chodzi do fryzjera. Tego wszystkiego dowiedziałam się słuchając wywiadów lub je czytając w internecie. Może, raz czy dwa przewinęło mi się jego imię...ale jestem beznadziejna w zapamiętaniu nazwisk. A Jaków jest na tym świecie wielu!

Naprawdę będę chodzić na uczelnię z moim ulubionym raperem....

Westchnęłam. Podniosłam się z łóżka i wzięłam telefon z podłogi. Na całe szczęście nie zbił się, słuchawki zresztą też ocalały mój nagły atak frustracji.

Założyłam słuchawkę i starałam się jakoś zrelaksować.

W tej piosence śpiewał o śmierci ojca. O tym że został mu za wcześnie odebrany. Wyżywał się klnąc co drugie słowo. Śpiewał o cierpieniu jakie towarzyszyło mu po jego śmierci, i o tym że cząstka jego rozszarpanego serca utonęła wraz z ojcem.

Słuchałam tego jak oczarowana. Uwielbiałam jego głos, autentyczność i bycie sobą. Nie mogłam powiązać młodego księcia z wrednym i przerażającym facetem z przed szkoły. Nie było punktu zaczepienia. Nawet głos...dobra. Głos faktycznie był podobny. Zawsze jednak wyobrażałam go sobie jak wyrozumiałego, doświadczonego i otwartego człowieka. A nie, wrednego idiotę.

Położyłam się na łóżku, otulając się kołdrą. Za 30 min zaczynałam nocny dyżur w małej restauracji, a raczej kawiarence za rogiem mojego mieszkanka.

Tak bardzo mi się nie chciało! Miałam dzisiaj łącznie 5. Wykładów. Na czterech towarzyszyła mi Emily z którą szybko nawiązałam znajomość.

Niechętnie wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Do kawiarenki dotarłam w dwie minuty. Gdy otworzyłam drzwi, usłyszałam dźwięk dzwoneczka przy drzwiach.

Był już wieczór i ruch nie był wyjątkowo duży. Zza lady podeszła do mnie kobieta, mająca przynajmniej 40 na karku.

- Michelle Lockwood, zgadza się? - Zapytała znudzonym tonem. Byłam ciekawa jakby zareagowała gdybym zaprzeczyła ale pokiwałam głową. - Idź na zaplecze. Dostaniesz bluzkę i spodnie firmowe. Jesteś kelnerką. To nie jest skomplikowane. Na stołach są tabliczki z numerem zamówienia. Gdy ty podchodzisz do mnie, ja podaję ci numer zamówienia a ty idziesz z tacką do stolika. I tak do 24. Zrozumiano?

Z tego co mówiła ta kobita, faktycznie robota nie wyglądała na ciężką i skomplikowaną. Okazało się nawet że szybko polubiłam tą pracę i chyba nie wypadłam aż tak źle. Była już 23 gdy do pustego lokalu weszła trójka młodych ludzi

Od razu ich poznałam a oni mnie.

Jake uśmiechnął się szeroko

- Dobry wieczór panno Lockwood. - Jake podszedł do lady. Nagle ta lada zdawała się jakaś niska w porównaniu z cielskiem Jak'a. - Nie wiedziałem że tak ślicznie farbowana blondynka pracuje w tej dziurze.

Jack zacisnął szczękę słysząc to od brata. Shein wyglądał na niezwykle znudzonego.

Przełknęłam ślinę wiedząc że tego pożałuje.

I only want you...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz