Trzy osobowości Sheina Clarka

46 12 11
                                    


Strzał. Huk. Strzał. Huk.
I wrzask.

Widziałam tyle emocji na jego twarzy; strach, wściekłość, szok, ból....
Emocje szalały w nim przez te sekundy które ciągnęły się mi w nieskończoność.
I w tedy...jakby za pomocą przycisku...wszystkie te emocje znikły.

Została już w nich tylko pustka....

Obudził mnie wrzask. Rozejrzałam się po pokoju. W okół panowała absolutna cisza pogrążona w ciemności. Natychmiast włączyłam lampkę która stała na moim stoliku nocnym.

Zamarłam.

Na fotelu( który powinien być w kuchni) który stał na przeciwko łóżka spał Shein. Na podłodze zaś drzemali Jack i Jake przytuleni do siebie.

Co oni tu robią...?

- Ej...- Zaczęłam nie pewnie.

Byli tacy słodcy!!

Nie miałam serca ich budzić. Uratowali mnie. Nie bali się że ten ktoś ich zastrzeli. Nawet Jake tam był...a Shein...to w ogóle przyniósł mnie tu...

Uśmiechnęłam i z trudem powstrzymałam chęć roześmiania się gdy Jake zaczął chrapać jak niedźwiedź. Ciekawe dlaczego nie wspomniał o tym w wywiadzie...

Na mojej szafce nocnej leżały leki. Gdy obróciłam się by po nie sięgnąć, trójka braci jak na rozkaz zerwała się.

Przygryzłam wargę.

Starałam się zignorować spojrzenia jakim mnie obrzucali Jack i Jake. Shein nie rzucał mi spojrzeń. Sięgnął po telefon i zaczął pisać do kogoś.

Przez moment przyszła mi do głowy przerażająca myśl. Że tak naprawdę pomagali temu człowiekowi, który zastrzelił tamtego.

Szybko jednak przepędziłam tą myśl. Sięgnęłam po tabletkę i popiłam wodą.

- Dobrze się czujesz? - Zapytał w końcu Jack.

On jedyny wstał z podłogi i usiadł na łóżku obok mnie.
Uśmiechnął się do mnie ciepło i na chwilę przestałam kojarzyć go z jakimś gangsterem tylko z wielkim, słodkim miśkiem.

- Tak. Dziękuję. Uratowaliście mnie, chociaż byłam dla was okropna...w tym barze...- Spojrzałam przepraszająco na Jake - Przepraszam. Tak mi głupio....

Jake i Jack w tym samym czasie machnęli ręką.

- Nic się nie stało - Zapewnili znowu w tym samym czasie a ja zaśmiałam się.

- Jeszcze raz dziękuję...- Powiedziałam nie śmiało i zerknęłam przelotnie na Shein'a który nadal siedział na komórce. - Jak coś to możecie już iść - Zapewniłam bo głupio mi było że spali na podłodze.

Jack i Jake zawahali ale Shein płynnym ruchem wstał z fotela i skierował się ku drzwiom.

- Shein...? - Zapytałam nie pewnie. Z mojej strony było to w chuj głupie pytanie ale musiałam je zadać - Ty naprawdę mnie nie lubisz, prawda?

Zatrzymał się przed drzwiami.

- Widzimy się na wykładzie - Rzucił.

Przełknęłam śline. Coś w tym chłopaku sprawiało że czułam niepokój za każdym razem gdy go widziałam. Rozsądek kazał mi się trzymać od niego z daleko. Zresztą od całej trójki...ale cichy głosik w mojej głowie, mała cząstka mnie zapragnęła go poznać....

Chłopcy rzucili zakłopotane spojrzenia.

- No to narka panno niewyspana - Rzucił Jake i spojrzał ponaglająco na Jacka. - Chodź.

I only want you...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz