Zdrada i Ucieczka

14 5 1
                                    

Siedziałam z tyłu samochodu. Jeden z facetów trzymał moje ramiona w żelaznym uścisku a drugi trzymał pistolet przy mojej głowie.

Byłam przerażona. Z przodu, po stronie pasażera siedział Nick, ten parszywy zdrajca, pieprzony kłamca....

- Dlaczego to robicie...- Załkałam.

Charles był przystojnym człowiekiem który miał na karku z pewnością czterdziestkę. Był opalony i miał czarne włosy oraz oczy, równie ciemne co jego spaczona dusza.

Było w nim coś innego. Przerażającego. Coś co budziło prawdziwy strach w człowieku....

- Nie bój się. - Powiedział przyjacielskim tonem Charles. Uśmiechnął się do mnie w lusterku. - Nie chce cię zabijać. Zrobię to jednak z czystą przyjemnością i nutą satysfakcji jeśli szczeniaki Masona nie spełnią wytycznych które ode mnie zaraz dostaną.

Jego ton, nie był w ogóle adekwatny do wypowiedzianych słów. Był psychopatą. Chorym psychicznie człowiekiem, bez cienia emocji bądź zwykłej empatii do drugiego człowieka.

Nick przygryzł wargę. On był inny. Może dla niego istniała nadzieja, może udałoby mi się go przekabacić...ale jak?

Dostrzegłam że zatrzymaliśmy się gdzieś. Jechaliśmy niecałą godzinę. Za pare minut będzie 23, a mnie nie ma w domu, chłopcy zaraz zorientują się że mnie nie ma...

Nie musieliby jednak.

Charles sam do nich zadzwonił.

- Halo...? - Usłyszałam nie pewny głos Jak'a....

Charles włączył na głośno mówiący zapewne po to bym słyszała całą rozmowę.

- Z tej strony Charles Caden - Przedstawił się swobodnym tonem.

Tyle wystarczyło by nastąpiła cisza, ze strony Jak'a.

- Czego chcesz? - Jego głos...ciężko było mi go określić. Zmęczony? Zirytowany? Jednak nie podniósł głosu...- Wiem że się umówiłeś z Michelle ale godzinę temu wyszła i jeszcze nie wróciła.

Charles zaśmiał się. Ba, wybuchnął śmiechem. Prawie upuścił komórkę z śmiechu. Spojrzałam na niego nie pewnie, nie wiedząc jak zareagować na ten wybuch wesołości.

- Słyszałem że jutro masz koncert. - Odezwał się w końcu Charles swoim opanowanym tonem. - Zabierzesz Michelle?

- Ano. A co cię to obchodzi? - Zapytał coraz bardziej zmieszanym tonem Jake.

- Nawet jeśli będzie zakopana pięć metrów pod ziemią? - Zapytał Charles z udawanym zamyśleniem.

Cisza.

- Ty skurwysynie...co jej zrobiłeś śmieciu pierdolony? - Wrzasnął Jake.

- Jeszcze nic. Prawda Michelle? Przywitaj się z nim słońce...- Powiedział Charles, przesłodzonym tonem.

- Nic mi nie jest - Wymamrotałam, ignorując pistolet przy głowie.

- Doskonale - Krzyknął radośnie Charles a ja nabierałam coraz większej pewności że ten człowiek jest na maxa pojebany. - Obecnie znajdujemy się w miejscowości Wolfriver. Stąd mam piękny widok na rzekę....ciekawe ile człowiek może wytrzymać pod wodą....- Zamyślił się Charles. - Ale spokojnie. Za pare dni jej ciało by wypłynęło. Znaleźlibyście ją. Przy odrobinie szczęścia nawet w całym kawałku....

- Ty psycholu jebany! - Wrzasnął Jake. - Czego chcesz...zrobię wszystko, łapiesz? Rozumiesz co do ciebie mówię w tej pustej mózgownicy?! Zrobię wszystko!!

I only want you...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz