Zawsze oglądając seriale nie potrafiłam zrozumieć wygórowanej dumy głównych bohaterek. Miały przystojnego faceta, kłótnia zaczynała się o błahostkę a one były obrażone na kolejne trzy odcinki. Na końcu jak przystało na zdrowe relacje - rozmawiali ze sobą i było po krzyku.
Tylko między mną a głównymi bohaterkami seriali były kolosalne różnice.
Ja nie byłam w związku, to nie była kłótnia o błahostkę i nie zamierzam wybaczać Shawnowi.
W ten oto sposób mój wolny dzień zamienił się w dzień podróży. Po całej akcji wróciłam do hotelu odbywając w drodze powrotnej rozmowę z Andrewem. Zapewniał mnie że słowa szatyna były tylko wynikiem nieustającego stresu a cała wina może leżeć tylko po jego stronie. Prawie błagał mnie przy tym bym nie odchodziła na co z trudem przystałam. Od razu twardo zakomunikowałam że Shawn na następny koncert do Los Angeles ma lecieć sam na co dostałam inną opcje transportu.
Z chłopakami,
autobusem.
W ten oto sposób oparta o wygodny skórzany fotel przypatrywałam się jak Coddy i Lucas tworzą na twarzy Zach'a istne pejzaże moim eyelinerem.
-Proszę, dorysuj mu jeszcze kutasa pod ustami - brunet wręcz zwijał się ze śmiechu na co prychnęłam pod nosem.
-Od zawsze wiedziałem że jest biseksualny - Lucas zarechotał i zaczął dorysowywać łuk na dwóch krzywych kółkach.
-Nie możesz powiedzieć mi że z Shawnem było ciekawiej - Nick szturchnął mnie w ramie na co lekko się uśmiechnęłam. Przez całą tą podróż niejednokrotnie zaznaczali że są po mojej stronie i mam w nich oparcie.
Bardzo podnosiło mnie to na duchu. Nie byłam osobą lubiącą kłótnie, ponieważ za każdym razem miałam wrażenie jak pochłaniają ze mnie całą energie. Od zawsze Sky była tą dynamiczną osobą. Ja nie potrafiłam jej wtórować ale tym razem nie miałam najmniejszego zamiaru odpuszczać.
Miałam bardzo wąskie grono znajomych z wyboru. Nie tolerowałam braku wsparcia czy umniejszonego szacunku do najbliższych osób. Niestety w dzisiejszych czasach większość ludzi taka jest. Co druga osoba sprzedałaby swojego ziomka za odpowiednia kwotę, a co trzecia za działkę gandzi.
-Oj co to to na pewno nie - spojrzałam na niego na co się uśmiechnął i wzruszył ramionami
-Co jak co ale nam trudno dorównać. Nie chce się chwalić, ale cicho tez nie będę. - stwierdził na co Zach głośniej nabrał powietrza a każdy z nas znieruchomiał. W ciagu trzech sekund eyeliner przeleciał przez jedna trzecia autobusu w moja stronę a Coddy z Lucasem znaleźli się jak najdalej budzącego się czarnowłosego. Mimowolnie zakryłam dłonią twarz na jego widok.
No teraz to nie tylko włosy miał czarne.
-Ile jeszcze zostało? - Zach przetarł zmęczony twarz na co większość sztuki na jego twarzy się rozmazała tworząc jeszcze gorszy efekt. Nick momentalnie nabrał powietrza do policzków żeby zatrzymać napad śmiechu a ja na ten widok spuściłam cała parę jaką miałam.
Nie śmiej się, nie śmiej się, nie śmiej się
-Coddy, ile zostało? - Luc nie spuszczając wzroku z Zacha zaczął szturchać swojego towarzysza obok.
-Oj masz ci los, nie mam pojęcia - Usta rudzielca nabrały kształt podobny do podkowy, na co Nick nie wytrzymał i momentalnie zaniósł się głośnym śmiechem. Przez jego charakterystyczny ton sama nie wytrzymałam i zaniosłam się chichotem.
Poszlismy po kolei.
W czwórkę nie umieliśmy się uspokoić, a zdezorientowany wzrok Zach'a tylko pogarszał sprawę. Gdy już powoli dochodziliśmy do siebie, poczułam wibracje w kieszeni swoich dresów.
CZYTASZ
Upside down | Shawn Mendes
FanfictionShawn Mendes jest jedynym z najbardziej rozpoznawalnych piosenkarzy na świecie. Przez to trudno nawiązać mu też relacje. Podczas jednego ze swoich koncertów poznaje poukładana ale szalona studentkę, która przez przypadek może go uratować ale czy to...