17. Przeszkodzilem wam w czyms?

3.3K 157 65
                                    

Shaaaawn jest już po 15 co ty tak dlu... - Andrew wparowal do pokoju jak poparzony co nas obudziło, ale jego wypowiedź przerwał nasz widok.
-Przeszkodzilem wam w czymś? - zapytał z uśmiechem. W sumie przyłapał nas w łóżku, jeszcze Grace się do mnie przytuliła. Trudno będzie się z tego wytłumaczyć..

-Co? Nie! - powiedzialem głośniej Na co dziewczyna złapała się za głowę. Pewnie miała mocnego kaca. Biedna..

-Dobra dobra nie chce się bawić w latynoska matke. Macie godzine zeby byc na dole. - powiedział po czym wyszedł swoim typowym dumnym krokiem.

-O japierdole - powiedzialem kładąc się na łóżko obok siedzacej dziewczyny.

-Jak bardzo duży przypał to był? - zapytała się

-Zaden, za spaliśmy po prostu - powiedzialem szczerze

-And zobaczył nas razem w łóżku w dodatku jestem w twoich bokserkach i koszulce.

-Miałem gorsze przypały - powiedzialem wstając i idąc do mojej torby po proszki na bok głowy.

-Nie wiem czy chce wiedzieć - powiedziała dziewczyna powoli wstając i masujac swoje skronie.

-Masz nutko - powiedziałem podając dziewczynie jakaś aspiryne i wodę

-Jesteś Bogiem - powiedziała odbierając odemnie jej ratunek

-Seksu. Wiem nie musisz mi tego mówic - powiedziałem na co dziewczyna próbowała się nie rozesmiac popijając ciecz.
-Trzeba się powoli zbierać, mamy jakies 50 minut - stwierdziłem przyglądając jej się. Nawet rano była kurewsko pociągająca. STOP, ANULUJ, DELETE. Rano była spoko. Tylko spoko.

-Masz rację, powiedziała podchodząc do kanapy na której leżała jej wczorajsza kreacja.
-Lecę. Do zobaczenia za 50 minut. - powiedziała kierując się powoli do drzwi. - A i Shawn - zatrzymała się i odwróciła się w moja stronę.

-Co się dzieje? - podszedłem do mojej piękności. Znaczy nie mojej. Znaczy, podszedłem do Grace.

-Dziękuję ci bardzo za wczoraj. Było cudownie i nie mogło być lepiej. Jestem ci ogromnie wdzięczna - powiedziała i pocałowała mnie w policzek i z lekkim uśmiechem wyszła z pokoju. POCAŁOWAŁA MNIE W MÓJ PRAWY POLICZEK. Mnie! Ustami. Przed chwilą. Jej cudowne, usta o ktorym kurde marzę od dawna.

Z uśmiechem i o niebo lepszym humorem podeszlem do szafy i wszystko przeniosłem do walizki. Wziąłem też biała koszulkę, czarne spodnie i pomarańczową kurtkę. Wszystko sprawdziłem czy nie zapomniałem żadnej rzeczy i po chwili namysłu wyjąłem bluzę gdyby Grace było zimno. Spakowałem moją gitarę do pokrowca. A powerbank, ładowarkę, bluzę i inne pierdoły wrzuciłem do torby podręcznej. Patrząc na zegar zauważyłem że zostało mi 15 minut więc szybko wszedłem do łazienki. Pozbyłem się moich ubrań i bokserek po czym wskoczylem pod prysznic. Zimne strumienie pobudzily moje ciało. Zacząłem podspiewywac pod nosem jakaś nieznana mi melodię. Myślałem o tym krótkim czasie, który był tak wspaniały dzięki Grace. Przez myśl przewijalem chyba wszystkie sytuacje, ale zostalo mi w głowie tylko jedno zdanie. Wziąłem płyn i dokładnie umyłem każda część ciała. Włączyłem cieplejsza wodę i zacząłem zmywać pianę.

I love it when you call me señorita...

Za śpiewałem pod nosem i dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego jak to brzmiało. A brzmiało to świetnie. Szybko wyszedłem i ubrałem przygotowane rzeczy. Zostalo mi jeszcze dobre 8 minut. Wziąłem swoją torbę i walizkę po czym wyszedłem wolnym krokiem w stronę windy. Wychodzac z małego pomieszczenia, zobaczyłem Andrewa stojącego tyłem. Bez namysłu poprostu podszedłem.

Upside down | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz