*13*

168 10 6
                                    

Wieczorem, kiedy zjedliśmy już kolację Draco postanowił się położyć spać. Ja niestety nie byłam w stanie zmrużyć oczu i cały czas myślałam o kartotece Malfoya, którą chciałam obejrzeć od razu po powrocie do Nory z ministerstwa. Nie zrobiłam jednak tego pod wpływem prośby blondyna, który chciał byśmy zabrali się za to z samego rana.  

Długo przewracałam się z boku na bok, aż w końcu zdecydowałam się zejść do salonu, w którym wciąż palił się kominek. Zabrałam ze sobą kocyk, z którym nie rozstawałam się przez nagłe spadki temperatury na zewnątrz i usiadłam na sofie. Wpatrywałam się w leżącą przede mną teczkę na stoliku kawowym i starałam się nie zwracać na nią uwagi. 

Niestety, ciekawość wzięła górę. Wzięłam teczkę do ręki i otworzyłam ją wyciągając od razu plik papieru. Każda kartka posiadała datę, dlatego też postanowiłam ułożyć je w kolejności chronologicznej, od najstarszej do najmłodszej. Najwcześniejszy dokument jaki udało mi się znaleźć był z dwudziestego lipca, natomiast jego leczenie zakończyło się pod koniec sierpnia, co wskazywało na to, że Draco miał wymazany cały miesiąc z pamięci.

Kolejne kartki opisywały jak przebiegało jego leczenie i przekształcanie znaku. Każdy dzień został udokumentowany, spisywali nawet godziny jego posiłków, które dostawał czasami tylko dwa razy dziennie. Zakryłam ręką usta i czytałam to wszystko z niedowierzaniem. Już wiedziałam dlaczego tak bardzo schudł i stracił chęci do życia.

Gdy układałam wszystkie papiery, z pomiędzy kartek wypadł mi list, który nie był okryty żadną kopertą. Po prostu został luźno wsadzony pomiędzy dokumenty.

Drogi Ministrze Poncie!

Kiedy to czytasz na pewno zdajesz sobie sprawę, że mnie już nie ma.

Z całego serca chciałbym ci pogratulować posady Ministra, zawsze wiedziałem, że uda ci się w końcu ją zdobyć. Pamiętaj jednak, by być ostrożnym, tak łatwo jest ją stracić.

Wiedz, że od zawsze byłeś moim najbliższym przyjacielem i niejednokrotnie mi pomogłeś, a teraz to ja proszę o pomoc. 

Zaopiekuj się Draco Malfoyem. Przekazałem mu, że ma ciebie szukać w przypadku zagrożenia. Jest on naznaczony Mrocznym Znakiem i proszę włóż wszelkich starań, by się go pozbyć z jego ciała.

Z poważaniem Albus Percival Wulfryk Brian Dumbledoore.

Z tego listu wynikało, że Dumbledoore chciał pomóc Draco. Może ludzie Ponta nie znaleźli innego sposobu na pozbycie się znaku, dlatego zdecydowali się chociaż na przekształcenie. Nie miałam pewności czy dobrze myślę, dlatego potwierdzenia swoich słów zaczęłam szukać w najwcześniejszych badaniach, jednak nie mogłam znaleźć niczego. Wszystkie zapiski wskazywały na to, że oni od początku starli się znaleźć kontakt z Voldemortem wykorzystując do tego Draco.

Chciałam poszukać jeszcze więcej informacji na ten temat, jednak zatrzymały mnie przed tym kroki na schodach. Draco powoli schodził na dół, a gdy znalazł się już w salonie spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem.

- Przepraszam cię, wiem że miałam poczekać do rana. - Przeprosiłam i zaczęłam chować wszystko do teczki. Jakby nie patrzeć czytałam jego prywatną kartotekę.

- Zostaw. - Zatrzymał mnie, siadł na fotelu i przetarł zaspane oczy. - Dobrze, że to zrobiłaś przede mną, ja i tak nie zamierzałem tego czytać. Wydaje się być to takie dość... Bolesne. Tak mi się zdaje. - Stwierdził niewzruszony czym mnie mocno zdziwił. Myślałam, że będzie chciał wiedzieć jakie informacje się tam znajdują. W końcu wyczyścili mu z pamięci miesiąc życia.

- Chciałabym cię o coś spytać. 

- Więc pytaj póki jest środek nocy i jestem zbyt zmęczony żeby coś przed tobą zataić.

- Jak udało ci się uciec? W tedy, gdy Voldemort zabił twoich rodziców. Jak udało ci się przeżyć. - Zapytałam, ponieważ nie potrafiłam sobie wyobrazić w jaki sposób uciekł przed Śmierciożercami i Voldemortem. W końcu za jego zdradę płaciło się życiem.

Draco przetarł swoimi chudymi, długimi palcami włosy i zakrył nimi twarz.

- Powiem ci, ale chce coś w zamian. - Gdy to powiedział na jego twarzy zagościł cwany uśmieszek. Tym samym uśmiechem często obdarzał mnie w Hogwarcie, gdy zrobił coś niestosownego, zapewne teraz również tak było.

- Dobrze. - Zgodziłam się niepewnie.

- Opowiedz mi swoje najszczęśliwsze wspomnienie. Chcę wiedzieć o czym myślisz, gdy czarujesz patronusa. 

Spanikowałam słysząc jego prośbę, ponieważ nie byłam w stanie jej spełnić. Na początku chciałam zrezygnować z zawartej przez nas umowy, jednak później obmyśliłam lepszy plan. Zdecydowałam się skłamać. W końcu co za różnica jakie wspomnienie mu opisze, ważne aby było szczęśliwe.

- Moim najszczęśliwszym wspomnieniem jest moment, w którym zostałam prefektem naczelnym Hogwartu. - Wymyśliłam szybko na poczekaniu i dopiero, gdy wypowiedziałam na głos to wspomnienie, zrozumiałam jaką głupotę powiedziałam.

Draco słysząc to zaczął się od razu śmiać, a ja nie mogąc wytrzymać również to zrobiłam. Pierwszy raz słyszałam tak głośny śmiech Draco. Chłopak nie mogąc wytrzymać złapał się za brzuch i jeszcze chwilę rechotał.

- Hermiona, ty to zdecydowanie nie umiesz kłamać. - Stwierdził wciąż się śmiejąc. - To chyba będzie moje nowe najszczęśliwsze wspomnienie. - Na te słowa rumieniec od razu wkradł się na moje policzki i przez długi czas nie chciał zejść. - Dobra, teraz powiedz prawdziwe wspomnienie. - Powiedział, gdy już się uspokoił.

- Nie mogę tego zrobić. Przepraszam cię. - Zaprzeczyłam i założyłam ręce. Na prawdę bardzo chciałam mu powiedzieć o tym wspomnieniu, jednak bałam się jego reakcji. Draco, którego znam ze szkoły zaśmiał, by się na to i powiedział gdzie jest moje miejsce w hierachii czarodziejów.

Draco zmienił pozycję i przełożył sobie nogi przez ramię fotela. Na początku myślałam, że wstanie i pójdzie do pokoju, jednak on znalazł szukał sobie tylko wygodnej pozycji.

- Usiądź lepiej wygodnie, bo to długa historia. - Stwierdził Malfoy. Zdziwiłam się, że nie wymuszał na mnie odpowiedzi, co było do niego niepodobne. - Gdy Voldemort zabił moich rodziców, ja po prostu tam stałem i nie uciekłem sam, tak jak mogłoby się tobie to wydawać. Nie wiem kto dokładnie mi pomógł, ale wydaje mi się, że był to Zgredek. Wiem to nie możliwe, on nie żyje, ale myślę że właśnie tak było. 

- Może to był inny skrzat domowy, a ty po prostu podświadomie chciałeś żeby był to Zgredek. -Spytałam na co Malfoy pokiwał potwierdzająco głową.

- Możliwe, ta postać wytwarzała bardzo dużą energię, która uderzyła w Voldemorta, ale była za słaba, by coś mu zrobić, jedynie go przewróciła wraz ze Śmierciożercami. Gdy wszyscy tak leżeli nie wiedząc co się stało, ja zostałem przeteleportowany do jakiegoś lasu, długo szukałem z niego wyjścia, ale i tak byłem wdzięczny, za to że żyje. 

- Nie spodziewałam się, że ktoś ci pomagał. Myślałam, że samemu udało ci się jakimś cudem od niego uciec. Dziękuje, że mi to opowiedziałeś.

- Hermiona, nigdy się tak nie bałem o własne życie jak w tedy. - Powiedział poważnie. - Na dziś to koniec opowieści, idźmy spać. - Stwierdził i wstał z fotela, a ja zrobiłam to samo.



Dziękuję za komentarze i cieszę się, że podoba wam się książka Dramione! Dziś na pewno wpadnie jeszcze jeden rozdział!

Droga Do Upadku ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz