*6*

202 10 1
                                    

Ron po wejściu do domu nie miał ochoty z nami rozmawiać. Zamknął się w swoim dawnym pokoju i przez długie godziny z niego nie wychodził. Wiedziałam, że chciał w jakiś sposób odreagować, ale milczenie w tej sytuacji było jednym z gorszych pomysłów.

W tym czasie Draco postanowił się przejść, a ja usiadłam na sofie z jedną z moich książek. Męczyło mnie już czekanie na czas, w którym poprawią się nasze stosunki. Męczyło mnie to, że nie wiedziałam co mam robić, a jednoczenie tęskniłam za moim wcześniejszym, nudnym życiem.

Malfoy wrócił do domu dopiero po kilku godzinach. W progu ściągnął przemoczone buty i zdjął płaszcz, z którego strumieniami lała się woda. Pogoda nie była dziś dla niego łaskawa, ponieważ akurat godzinę temu, gdy on był z dala od Nory, zaczęło okropnie padać. Ręką roztrzepał swoje mokre włosy, tak aby chociaż trochę odsączyć je z nadmiaru wody, a następnie podszedł do szafki i wyjął z niej szklankę, którą napełnił wodą. Wypił całą ciecz i spojrzał w moją stronę, akurat w tedy gdy się jemu przyglądałam, przez co nasze spojrzenia się spotkały. Od razu odwróciłam wzrok.

- Dlaczego tak się mi przyglądasz? - Spytał odstawiając pustą szklankę do zlewu, a następnie opierając się o brzeg szafki.

- Tak tylko...  - Nie dokończyłam, ponieważ nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, dzięki temu u chłopaka pojawił się delikatny uśmiech.

Malfoy stał jeszcze przez chwilę w tym samym miejscu, jednak jego ręcę, które miał położone na blacie szafki zaczęły delikatnie drżeć, być może było to spowodowane przemoczeniem. Nie miałam innego racjonalnego wytłumaczenia na to zjawisko, dlatego postanowiłam wrócić do książki.

- Hermiona? - Szepnął cicho Draco w moją stronę, czym od razu zwrócił moją uwagę. 

Malfoy strasznie zbladł, z jego twarzy zeszły wszystkie kolory, a usta zrobiły się szare, tak jakby nagle mocno zachorował. Odłożyłam książkę na bok i wstałam z sofy, a w tym samym czasie Malfoy zaczął osuwać się na podłogę tracąc całkowicie siły. Spanikowałam i zrozumiałam, że to nie jest zwykłe przemoczenie, tylko początek wizji.

- Ron! Ron! Chodź tu! - Zaczęłam krzyczeć i wrzeszczeć, by zawołać rudzielca. Niezwykle cieszyłam się, że nie jestem sama w tym momencie z Draco w domu.

Wiedziałam, że rudzielec usłyszał moje wołanie, ponieważ od razu wyczułam głośne i szybkie kroki Rona z piętra, który zbiegał po schodach. Po chwili Ron znalazł się na dole, w pierwszej chwili nie rozumiał dlaczego Malfoy leży na podłodze, patrzył tylko na nas zdziwiony i zdezorientowany. Dopiero gdy Draco wydał z siebie cichy krzyk zrozumiał, że ma wizję. Podeszłam do leżącego chłopaka i dotknęłam jego ramienia. Ron również przybliżył się do nas, tak jakby dopiero teraz zrozumiał, że od początku mówiliśmy prawdę. 

Czułam jak całe ciało Malfoya się spina, a na jego czole pojawiły się strużki potu. Chłopak osunął się całkowicie na podłogę złapał się za zabandażowaną rękę i zacisnął mocno oczy. Dobrze wiedziałam, że nie ważne jak bardzo nie będzie chciał tego doświadczać to i tak nie ma wyjścia, tak samo jak Harry.

Chłopak zaczął się mocno szamotać. Ron złapał jego ramiona, tak by nie był w stanie nic sobie zrobić, a ja odeszłam od nich kilka kroków, aby nie przeszkadzać.

Taki stan nie trwał długo, tylko kilka minut, a po tym czasie Draco otworzył normalnie oczy, przestał drżeć i odzyskał siły. Ron widząc znaczną poprawę, puścił ślizgona i odsunął się od niego, by dać mu przestrzeń.

- Ale jazda. - Powiedział pod nosem Ron i poszedł usiąść na kanapie.

Ja w tym czasie pomogłam Malfoyowi wstać i tak jak rudzielec również usiedliśmy. Chwilę siedzieliśmy w ciszy. Draco doskonale wiedział, że oboje czekamy na to aż zacznie opowiadać co widział.

- Co widziałeś? - Zapytał Ron widząc, że blondyn nie rwie się do opowieści.

- Nie wiem czy to jest prawda, ale mam wrażenie, że za każdym razem jak wzywa Śmierciożerców, u mnie pojawia się wizja tego co w danej chwili robi.

- Dopiero teraz do tego doszedłeś? - Spytał Ron zirytowanym głosem, za który od razu go upomniałam. - Przejdź do konkretów. Co widziałeś?

- On jest w jakimś drewnianym domu, nie wiem gdzie, nigdy tam nie byłem. Rozmawiał z kimś i w tedy zaczęli pojawiać się jego ludzie, wśród nich byli też ci, którzy zaatakowali nas na polanie. Krzyczał na nich i zabił. Wydaje mi się, że był na nich zły za to, że nie poradzili sobie z nami. 

- Kiedy walczyliście ze Śmierciożercami? - Zapytał zdziwiony Ron.

- Wczoraj. Po tym jak nas zaatakowali postanowiłam mnie i Draco przenieść do Nory, a dziś pojawiłeś się ty.

- Ile ich było. - Dopytał.

- Pięciu.

- Dobrze sobie poradziliście. - Ron wziął głęboki oddech i podrapał się po głowie. - Spróbuje zorganizować ludzi. Spytam się Neville czy będzie chciał mi pomóc, chociaż na pomoc od niego akurat nie liczę, bo niedługo zostanie ojcem.

- Pomogę ci. Draco zostanie tutaj i nałożę na Nore zaklęcie ochronne, by go nie widzieli. 

- Nie Hermiona. - Ron pokręcił przecząco głową. - Ty zostaniesz tutaj i będziesz szkolić Draco. Z tego co pamiętam to nie byłeś jakiś wybitny, więc doceń, że będzie cię szkolić najlepsza czarownica zaraz po McGonagall. - Zwrócił się w stronę Malfoya, na co ten przewrócił oczami

- Potrafię dać sobie radę. - Zaprzeczył blondyn i mruknął w stronę Weasleya.

- Jasne. - Pokrecił głową i wstał. - Idę się przespać, a jutro pójdę odwiedzić naszych starych znajomych. 

Ron poszedł do swojego pokoju, dlatego znów zostaliśmy sami z Draco. Spojrzałam na dwie kanapy, na których leżały koce i nasze poduszki. Stwierdziłam, że nie będziemy kolejnej nocy spać na sofach, skoro w tym domu było tak dużo pomieszczeń i łóżek.

- Chodź Draco, pokaże ci twój tymczasowy pokój. - Zwróciłam się do chłopaka i zaprowadziłam go do pokoju Percyego. Sama natomiast zamierzałam pójść spać do pokoju Ginny.

Chodząc po takim pustym domu zastanawiałam się, jak ułożyło się życie reszcie Weasleyów. Czy znaleźli bezpieczne schronienie i tworzą tam nowy dom, czy może rozdzielili się wszyscy zapominając o sobie u uciekając przed śmiercią.

Draco rozejrzał się po swoim nowym pokoju, a następnie usiadł na łóżku. Chciałam wyjść już z pokoju i sama położyć się spać, jednak Draco zatrzymał mnie.

- Hermiona? - Spytał niepewnie.

- O co chodzi?

- Jest jedno zaklęcie, którego chciałbym żebyś mnie nauczyła.

- O jakie zaklęcie chodzi?

- Nie potrafię wyczarować patronusa.

Droga Do Upadku ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz