*12*

219 11 9
                                    

Ministerstwo było opuszczone, a na swojej drodze nie spotkaliśmy ani jednej osoby, która mogłaby w jakiś sposób nam przeszkodzić. Wejście również okazało się o wiele prostsze niż na początku sądziliśmy, ponieważ nie zostało ono zabezpieczone żadnym zaklęciem. Wydawało się to proste, aż za proste. Dziwnie się czułam idąc całkowicie pustym korytarzem ze świadomością tego, że nikt tutaj już nie pracuje. W końcu nie tak dawno, a zaledwie kilka dni temu wychodziłam stąd z Malfoyem.

W te kilka dni wszystko się strasznie pomieszało.

Gabinet Ministra był wciąż w pełni wyposażony. Wyglądał tak, jakby nikt nie wchodził do niego od czasu jego śmierci i tak pewnie było. 

- Draco spróbuj przejrzeć dokumenty, które są w szafie obok okna, a ja zajmę się biurkiem. - Ogłosiłam i podeszłam do drewnianego dużego biurka. 

- Przecież szafa jest cztery razy większa. - Jęknął, ale zabrał się niechętnie za przeglądanie dokumentów.

- Chyba zależy ci żebyś to ty pierwszy znalazł te dokumenty, w końcu dotyczą one ciebie. - Potwierdził kiwając głową. - W szafie jest dużo większe prawdopodobieństwo, że je znajdziesz, więc zabieraj się do roboty.

- Wieki nam to zajmie. - Stwierdził patrząc na ogromny stos.

Miał rację, papierów było strasznie dużo. 

Swoje przeglądanie zaczęłam od najmniejszej i najwęższej szuflady, która swoim kształtem przykuła mój wzrok. Niestety znajdowały się w niej tylko cygara i kilka niepotrzebnych opakowań żelek. Największa szafka okazała się natomiast znacznie ciekawsza, w jej wnętrzu leżały teczki i pliki dokumentów. Wzięłam do ręki jedną z teczek i zaczęłam przewracać znajdujące się w niej kartki. Moją uwagę przyciągnął spis wszystkich Śmierciożerców, były tam rozpisane ich imiona, nazwiska i daty przyłączenia się do oddziałów Złego Pana. Skąd Minister Pont mógł mieć takie informacje, w końcu były one bardzo ciężkie do zdobycia. W oczy rzucił mi się również artykuł o śmierci Freda, informował on o zamknięciu ich popularnego sklepu. George załamał się po śmierci tak bardzo, że zaprzestał prowadzenia ich wspólnego biznesu.

Właśnie George! Może udało mu się znaleźć Rona i oboje przenieśli się w bezpieczne miejsce. Miałam ogromną nadzieję, że tak było.

- Mam coś! - Krzyknął Draco podnosząc wysoko w górę plik dokumentów na potwierdzenie swojego znaleziska.

Draco podszedł do biurka i zaczął rozkładać wszystkie kartki, a ja przyjrzałam się im i wzięłam do ręki najciekawszą z kartek.

27.08.1998r.

Badany: Draco Malfoy, Śmierciożerca.

Przyczyna wykonywanych badań: Chęć znalezienia sposobu na zdjęcie, przekształcenie znaku lub znalezienia sposobu na kontakt z Voldemortem

Badania: Seria eliksirów wzmacniających oraz zaklęcia niszczące więzi między magiczne między dwoma czarodziejami wynalezione przez Czarodzieja Vincenta Grota.

Skutki: Badany odczuwa mniejsze pieczenie podczas nawoływania oraz doznaje wizji. 

Skutki niezamierzone: Badany drapie znak, a podczas wizji doznaje silnych drgawek.

Badania zakończone: Powodzeniem.

Czytałam całą kartotekę z lekkim szokiem. Z jednej strony wiedziałam, że cała przemiana musiała być gdzieś zapisana, a z drugiej strony czułam, jakby Draco był ich królikiem doświadczalnym.

- Co oni ci robili w czasie tych badań? - Spytałam chcąc dowiedzieć się o tym wszystkim nieco więcej.

- Nie pamiętam..Minister Pont wyczyścił mi pamięć. Wiem tyle, że nie miałbym z tego żadnych dobrych wspomnień. - Wzruszył ramionami.

- Weźmiemy to wszystko do Nory, zmywajmy się już stąd. - Powiedziałam pakując wszystkie dokumenty z powrotem do teczki.

Nie wiem dlaczego, ale poczułam ogromną odrazę do tego miejsca, być może nie powinnam, w końcu pomogli oni Draco. Problem jednak był w tym, że miałam wrażenie jakby oni wcale nie chcieli mu pomóc. Po prostu brakowało im kogoś, kto przewidywałby plany Voldemorta, a Draco był łatwym do tego celem. Tak samo niepokoiło mnie to, że wyczyścili mu pamięć. Jak bardzo musiał cierpieć, że posunęli się do takich kroków. 

Wychodząc na korytarz poczułam odpływające szczęście, tak jakby w powietrzu wisiał sam smutek, żal i płacz. Przygnębiające uczucie owładnęło mnie całą, tak samo jak i Draco. Wiedziałam kiedy ostatnim razem się tak czułam, dlatego od razu owładnęła mną delikatna panika.

- Draco musimy uciekać. - Powiedziałam i złapałam go za ramię, by od razu ruszył za mną.

Dementorzy ruszyli za nami, byli dwa razy szybsi, dlatego przylecenie do nas nie było dla niech żadnym problemem. Obejrzałam się na chwilę za siebie i zobaczyłam dwie zimne, trupie zjawy, które podążały za nami.

Mimo, że oboje biegliśmy naprawdę szybko, to już po chwili jeden z nich doleciał do Draco i powalił go na ziemie, a następnie przybliżył się do jego twarzy wysysając z niego wszystkie pozytywne emocje. Nie zdążyłam nawet zareagować, ponieważ po chwili doleciał do mnie drugi dementor. Odsunęłam się od niego i oparłam o ścianę, ale on korzystając z okazji rozpoczął swój atak. Ogromny strach owładnął całe moje ciało, był tak wielki, że wyciszał moje wszystkie pozytywne emocje i zabierał zdolność do racjonalnego myślenia.

Wiedziałam jedno, musiałam się od nich uwolnić, a im szybciej to zrobię, tym mniejszym będą dla nas zagrożeniem. Z kieszeni spodni wyciągnęłam swoją różdżkę i podniosłam w górę. Siły powoli opuszczały całe moje ciało, dlatego korzystając z ostatnich chwil i resztek energii odszukałam w swoich wspomnieniach twarz Draco.

Dementorzy mieli ogromną moc i odbierali całe szczęście, jednak ja starałam się myśleć tylko o białych włosach Malfoya i jego pięknym uśmiechu w chwili, gdy pytał nas jako dziecko o przyjaźń. Nie skupiałam się na tym co było potem. Myślałam tylko o tej jednej chwili.

- Expecto Patronum! - Krzyknęłam, gdy wiedziałam, że moje wspomnienie jest już wystarczająco silne. 

Patronus wyleciał z mojej różdżki, a dementorzy odskoczyli ode mnie i Malfoya, jakby ktoś polał ich wrzącą wodą. Zjawy szybko zaczęły się oddalać, a gdy całkiem znikły wiedziałam, że możemy w końcu odetchnąć.

Draco leżał jeszcze chwilę na podłodze i bez ruchu wpatrywał się w sufit, dopiero gdy kucnęłam obok niego spojrzał na mnie i podniósł się z moją pomocą.

- Właśnie uratowałaś mi życie. - Stwierdził patrząc mi prosto w oczy. - Dziękuje.

" To ty nas uratowałeś" - Pomyślałam, ale nie pozwoliłam, by to zdanie opuściło moją głowę. Było ono dla mnie zbyt ważne i nie chciałam, żeby zniszczyło naszą relację. W końcu nie byłam pewna, czy nie przesłyszałam się, gdy mówił o swoim szczęśliwym wspomnieniu w czasie swojej pierwszej próby wyczarowania patronusa.

- Nie ma sprawy, ale lepiej już stąd chodźmy. - Zdecydowałam i spojrzałam się na drugi koniec korytarza. -Jak one tu weszły? - Popatrzyłam na Draco, jednak wiedziałam, że on się ich nie spodziewał tak samo jak ja.

Droga Do Upadku ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz