*16*

171 9 18
                                    

Ponownie znaleźliśmy się w jakimś lesie, jednak najważniejsze było dla mnie to, że byliśmy bezpieczni i  udało nam się z pomocą skrzata uwolnić od ciotki Draco.

- jak się nazywasz? - Spytał chłopak skrzata, a ten ukłonił mu niechętnie.

- Nazywam się Zgrywek i jestem sługą rodziny Malfoyów, więc niestety także twoim. - Przedstawił się rzucając w jego stronę kąśliwy komentarz.

- Dlaczego mi pomogłeś, skoro nie wolno ci podnosić ręki na swoich panów?

Skrzat nie wyglądał na zadowolonego z widoku Malfoya, wręcz przeciwnie był na niego wściekły i płoną nienawiścią, którą początkowo udało mu się ukryć.

- A dlaczego ty wróciłeś do dworu! Nie powinieneś, nie wolno ci! - Krzyknął na niego Zgrywek tonem tak ostrym i wściekłym, że przyszły po całym moim ciele okropne ciarki.

- Pomogłeś mi. - Stwierdził Draco przyglądając się niskiej i brzydkiej istocie. - W chwili śmierci rodziców, to ty mi pomogłeś.

- Dumbledore mnie przyslał bym ci pomagał. Miałem szpiegować tą rodzinę i pomóc w potrzebie, a ty to wszystko zniszczyłeś. Teraz już wiedzą, że mają wrogów między sobą, teraz dopiero zacznie się prawdziwa wojna i to przez ciebie! - Wrzeszczał na niego skrzat i wymachiwał energicznie rękami.

- Zgrywku, może da się to jakoś naprawić? - Spytałam z nadzieją w głosie, jednak w zamian otrzymałam tylko karcące spojrzenie.

- Co panno Granger, chce pani naprawić? Bellatrix dowiedziała się o mnie i to wszystko przez was.

- Musimy wrócić do dworu. - Powiedział dobitnie Draco kierując swoje słowa w stronę Zgrywka.

- Czy pan panie Malfoy postradał zmysły?  Przed chwilą uratowałem was przed śmiercią, a wy chcecie tam wracać?!

Draco zamknął oczy, tak jakby coś przede mną ukrył, tak jakby cały czas chodziło o coś więcej niż tylko znalezienie Zgrywka. Poczułam się oszukana, a cała ta akcja od początku była zdana na niepowodzenie. Draco nie miał kompletnie żadnego planu i nie wiedział co robić, a ja ślepo za nim podążałam.

- Po co tak naprawdę wróciłeś do Dworu Malfoyów? - Spytałam ostrym głosem pełnym irytacji i złości.

Draco nie odpowiadał. Odwrócił się do nas plecami i zakrył ręką oczy, drugą opierając sobie na biodrze. Chwilę stał tak, a im dłużej nie odpowiadał tym bardziej byłam zła.

- No powiedz to!

- Poszedłem tam po amulet od mamy! Dla was to nic ważnego, ale dla mnie to jedyna pamiątka, która mi po niej została. - Wyznał i odszedł kawałek.

Zgrywek wyciągnął z kieszeni małe zawiniątko i podszedł do chłopaka, by podać mu niewielki przedmiot, amulet. Draco rozpakował go ze łzami w oczach i chwilę oglądał, tak jakby nie wierzył, że jest prawdziwy.

- Narcyza mnie uprzedzała, że po niego przyjdziesz. Jesteś głupi i masz miękkie serce, a to sprawia, że jesteś szalenie niebezpieczny. - Oznajmił Zgrywek i rozpłynął się w powietrzu.

Malfoy jeszcze przez długi czas nie potrafił spojrzeć mi w oczy, ciągle tylko się odwracał i unikał wzroku. W tej chwili liczył się dla niego tylko amulet, który trzymał zaciśnięty szczelnie w ręce, tak jakby bał się że ktoś mu go odbierze.

- Zgrywek ma rację, dlatego powiem ci coś co sprawi, że mnie opuścisz. - Draco odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie. W jego oczach dostrzegłam łzy. - Od zawsze miałem do ciebie słabość, ale nigdy nie potrafiłem ci tego odpowiednio pokazać czy powiedzieć. - Mówił przez zaciśnięte zęby drżącym głosem. - Za każdym razem, gdy widzę twoją twarz moje serce bije mocniej i nie tylko teraz tak się dzieje, w szkole było to samo. Jesteś dla mnie po prostu cholernie ważna. - Teraz jego łzy stały w oczach, a płynęły również po policzkach. - A teraz idź stąd i zostaw mnie zanim i ty skończysz jak moi rodzice.

"Jesteś dla mnie cholernie ważna" W głowie jeszcze przez chwilę dudniła mi ta myśl. Czy Draco przez cały ten czas czuł to samo co ja? Wydawało się to niemożliwe.

- Ich śmierć nie była twoją winą, oboje to wiemy. - Powiedziałam głośno w jego stronę, aby dotarło do niego i jednocześnie zaczęłam podchodzić do niego wolnym krokiem.

- Hermiona właśnie zaprowadziłem cię w paszczę lwa dobrze wiedząc jak może się to skończyć, tylko po to by wziąć coś co cały czas było dobrze pilnowane. Hermiona tak zrobiłby tylko kompletny kretyn. - Jego głos łamał się, a ja kompletnie nie wiedziałam co zrobić.

- Było to dla ciebie ważne. - Starałam się go usprawiedliwić, jednak on sam nie wierzył w szczerość mych słów.

- Od początku nie chciałaś tam iść. Odejdź już stąd, tam leży świstoklik. - Oznajmił i wskazał mi ruchem ręki gdzie leży przedmiot.

Wiedziałam, że Draco miał rację, a jego poczucie winy było w pełni uzasadnione, jednak też go rozumiałam. Tak samo jak on straciłam w pewien sposób rodziców i do dziś nie wiedziałam czy udało im się przetrwać wybuch wojny, który przedostał się do świata mugoli.

Zrozumiałam też, że Draco czuł to samo co ja, tylko że w przeciwieństwie do mnie miał odwagę to powiedzieć. Gdyby nie on, to nigdy nie wiedziałabym, że oboje przez tyle lat ukrywaliśmy swoje uczucia.

Stanęłam naprzeciwko chłopaka, jednak on odwrócił od razu wzrok nie mogąc znieść mojego spojrzenia. Wiedziałam, że muszę mu powiedzieć coś przed czym tak długo się wzbraniałam.

- Wiesz jakie jest moje najszczęśliwsze wspomnienie? - Spytałam spokojnym głosem będąc blisko niego. Draco spojrzał na mnie zainteresowany więc zdecydowałam się kontynuować. - Moje najszczęśliwsze wspomnienie jest dokładnie takie samo jak twoje. - Wyznałam i czekałam na jego reakcje.

Ku mojemu zdziwieniu chłopak prychnął i odwrócił się ode mnie, tak jakby kompletnie mi nie wierzył.

- Draco czułam dokładnie to samo co ty, w chwili gdy się zobaczyliśmy i nie mogłam znieść tak bardzo tego, że Harry cię odrzucił. Na początku starałam się zbudować między nami relację, jednak byłeś dla mnie tak okropny, że bałam się ci cokolwiek powiedzieć. - Dopiero teraz Draco odwrócił się spowrotem w moją stronę i spojrzał. W jego oczach wyschły łzy, a twarz układała się w delikatnym uśmiechu.

- Przepraszam za tamto. - Powiedział i rozluźnił się.

- Już przepraszałeś, a teraz Draco musimy znaleźć Zgrywka i prosić go o pomoc, byśmy mogli przeżyć tą wojnę.

- Masz rację.

Czułam się o wiele lepiej ze świadomością tego, że oboje wiemy o swoich uczuciach. Póki co nie mieliśmy czasu ich rozwinąć przez całą otoczkę wojny, która wisiała nad naszymi głowami. Ale mimo to wiedzieliśmy w końcu, że nie jesteśmy już sami, że możemy na sobie polegać w trudnych chwilach i że nawzajem jesteśmy dla siebie ważni.

Na miłość było jeszcze za wcześnie, ale żadne z nas nie wiedziało co przyniesie przyszłość, a ja miałam nadzieję, że w końcu oboje zaznamy szczęście, razem lub osobno.

Droga Do Upadku ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz