*24*

132 9 24
                                    

O zachodzie słońca usiadłam na ławce, która znajdowała się na tarasie. Patrzyłam przez chwilę w samotności na piękne pomarańczowe niebo, dopóki Draco nie wrócił do mnie z kubkami, których znajdował się sok dyniowy. Chłopak podał mi napój i usiadł obok wyciągając przy tym w moja stronę rękę, by mnie przytulić. Wszystko przez chwilę wydawało się tak idealne, że nie chciałam w żaden sposób tego psuć. Oparłam głowę o ramię Malfoya i przymknęłam oczy.

- Czy jesteśmy razem? - Spytałam po kojącej chwili ciszy.

Draco spojrzał na mnie i przesunął z mojego czoła kosmyki włosów, które niesfornie opadły na nie.

- Jeśli tylko chcesz. - Powiedział cicho bawiąc się moimi włosami. - Jeśli tylko chcesz, to tak.

- A ty chcesz? - Draco zaśmiał się na to pytanie i upił łyk soku dyniowego.

- Powiedzmy, że mogę chcieć. - Uśmiechnął się w moją stronę.

- Czyli chcesz, czy nie? - Wiedziałam dobrze, że się ze mną droczył, ale mi to nie przeszkadzało. Rozmowa ta, była bardzo przyjemna.

- Powiedzmy, że chce. - Draco wziął w palce mój podbródek i przybliżył swoją twarz do mojej, a następnie złączył nasze usta w długim, powolnym, namiętnym pocałunku.

Jedno mi tylko przeszkadzało. Żadne z nas nie powiedziało sobie tych dwóch ważnych słów. Związek bez miłości był niczym, a my do tej pory sobie nie powiedzieliśmy szczerze, czy czujemy do siebie coś więcej niż zauroczenie.

Po chwili Draco odsunął się ode mnie i otworzył oczy, które wcześniej miał przymknięte, a następnie oparł się o ławkę i dopił resztę soku.

- Co do mnie czujesz? - Spytałam. Wiedziałam, że w końcu będę musiała zacząć tą rozmowę.

- Mówiłem ci to już kiedyś... - Zaczął, jednak ja mu przerwałam. Wiedziałam, że chce wrócić do tej sytuacji w lesie.

- Nie, nie o to mi chodzi. Chce wiedzieć czy mnie kochasz. - Powiedziałam poważnie.

- Kocham cię Hermiono Granger. Kocham cię od kiedy pierwszy raz zobaczyłem cię w Hogwarcie. - Uśmiechnęłam się słysząc te słowa. Może nie zostały wypowiedziane w niezwykle romantycznej chwili, ale wiedziałam, że były szczere, że nie udawał. -  A teraz ja chciałbym usłyszeć od ciebie to samo. - Zwrócił się do mnie i ponownie zostawił krótkiego buziaka na moich ustach.

- Ja ciebie też. - Oczy Malfoya zaświeciły się, nie byłam pewna czy ze szczęścia, czy z powodu zachodzącego słońca.

Poczułam ogromną ulgę wiedząc na czym już stoję. Ogromnym naszym problemem był strach przed przyznaniem się drugiej osobie do tego co się czuję. To właśnie nas gubiło i utrudniało zbudowanie wspólnego życie.

Siedzieliśmy tak jeszcze przytuleni przez kolejne piętnaście minut, do momentu aż słońce zaszło za horyzontem, a niebo zrobiło się całkiem ciemne. W tedy też usłyszeliśmy wołanie Percy'ego, który zamierzał omówić z nami plan działania. Nikt z nas nie prowadził jeszcze wojny, dlatego nie znaliśmy się na tym, nie wiedzieliśmy do końca czy dobrze robimy i czy właściwie postępujemy. Z tego względu chcieliśmy wszystko omówić między sobą, tak byśmy zgadzali się wzajemnie we wszystkich kwestiach.

Wstaliśmy z Draco z ławki i przeszliśmy do kuchni, gdzie większość siedziała już w okręgu. Malfoy usiadł na jednym z drewnianych, krzywych krzeseł, a ja zajęłam miejsce obok niego.

George rozłożył na stole mapę, z której wystawały góry nasze figurki oraz zostały zaznaczone ważne miejsca. Dzięki jej trójwymiarowości, osoby siedzące za nami, miały dobry widok na jej obraz. Było to dla nas bardzo wygodne i umożliwiało pokazanie wszystkim plan działania.

- Dobra skoro już wszyscy jesteśmy, to może zacznę. - Powiedział Percy donośnym, opanowanym głosem. - Wschodnie części gór jak wiemy porastają gęste lasy, dlatego to na nich musimy się skupić. Gdy się do nich dostaniemy rozbijemy w nich obóz, na który nałożymy zaklęcie tarczy, będziemy niewidoczni dla Śmierciożerców.

- Po co mamy się ukrywać w lesie? - Spytała Cho. 

- Ponieważ będziemy musieli poczekać, aż Voldemort przywoła swoich ludzi. Gdy to już zrobi, Draco spróbuje przejąć nad nim władzę i zaatakuje Śmierciożerócw z ręki Voldemorta. I teraz najważniejsze. Pierwszego dnia, gdy tylko trafimy do obozu, wszyscy otrzymają warty. Będziecie patrolować teren z każdej strony otaczając twierdzę Voldemorta. Wizje Draco trwają tylko kilka minut, dlatego gdy się tylko ona zacznie, wszyscy będziecie musieli się teleportować używając własnych mocy lub świstoklika, tak aby jak najgęściej otoczyć teren wokół twierdzy. - W czasie tłumaczenia Percy'ego na mapie pojawił się mały namiot, a w około niego również poruszające się wokół niego małe ludziki, które miały nas naśladować.

- Nie lepiej wysłać wszystkich do otoczenia twierdzy i pozostawić w obozie tylko kilka osób, które się przeteleportują kiedy trzeba będzie i zawiadomią o ataku? - Wtrąciła Ginni.

- Nie, nie możemy tak zrobić, ponieważ w lasach krążą Śmierciożercy. Kilku osobom łatwiej będzie się schować niż całej gromadce.- Percy miał rację. Jego plan był bezbłędny i godny podziwu. Miałam tylko nadzieję, że uda się go wykonać bezproblemowo.

- Kiedy mielibyśmy szykować się do ataku? - Spytałam Percy'ego, gdy wszystko było już dokładnie omówione, a plany były dla każdego jasne.

- Myślę, że w ciągu najbliższych dni wyruszymy. Niech każdy się dobrze przygotuje, nie ma już czasu na ćwiczenia. - Odpowiedział George patrząc się smutno na plany.

Draco również patrzył pusto i bez emocji na ruszającą się mapę. Dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo bałam się go stracić. Już wiedziałam dlaczego wyznał mi w Kwaterze Głównej, że żałuje tego, jak późno rozwinęła się nasza relacja. Ja również zaczęłam odczuwać niepokój na myśl o tym co przyniesie jutro. 

Draco podniósł głowę i nie patrzył już w stronę stołu, a na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja znów poczułam się tak, jakby tylko on wiedział co tak naprawdę dzieje się w mojej głowie i umiał na to zaradzić, jakbyśmy byli w jakiś sposób połączeni. 

Po godzinie wszyscy rozeszli się do swoich wyznaczonych pokoi, dlatego pozostaliśmy sami w kuchni. Draco podszedł do mnie wolnym krokiem, a gdy już się znalazł obok mnie, otworzył ramiona i schował mnie w swoich objęciach. Zapach jego perfum i dźwięk bijącego serca od razu uspokoił mnie i zagłuszał rozbiegane myśli. Malfoy ścisnął mocniej moje ramiona i pocałował w czoło nie puszczając mnie ani na chwilę, a ja starałam cieszyć się każdą sekundą spędzoną w jego towarzystwie. W końcu tak dużo czasu straciliśmy.

- Kocham cię. - Szepnął cicho w moje włosy, a ja odpowiedziałam mu to samo.

Droga Do Upadku ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz