Rozdział 12

56 1 0
                                    


-Witam, witam. – Usłyszałam zaraz po otworzeniu drzwi w progu których pojawiła się Aurora.

-Jest i ona. – Odpowiedziałam całując dziewczynę w policzek. – Masz wino?

-Oczywiście, przecież tylko dzięki temu chcesz się ze mną zadawać. – Rzuciła z sarkazmem. Rozbawiona udałam się z dziewczyną do kuchni.

-No a co ty sobie myślałaś.

Gdy dzień wcześniej Aurora zadzwoniła do mnie pytając czy może wbić na nockę nie byłam zbyt przekonana. Nie miałam ochoty na spotkania a mimo to jej udało się mnie namówić. Był tego powodem pewien brunet, który zawrócił jej w głowie. Obiecała, że nie wspomni jego imienia ani razu, bo dobrze wiedziała że mimo że cieszę się jej szczęściem mam dość słuchania o tym jaki on jest cudowny. Pomyślałam też, że chwila oderwania mi się przyda więc zaproponowałam jej by kupiła przy okazji jakiś alkohol. Nie byłam fanem wysokoprocentowych z czego dobrze zdawała sobie sprawę więc też wiedziałam co kupi.

-Mam też maseczki.

-Jakie?

-Jakieś takie no... – Zaczęła drapiąc się po skroni. – Jak to się nazywało. No te takie kurwa. – Obserwowałam z szerokim uśmiechem jak dziewczyna podchodzi do torby i wyciąga opakowanie. – W płachcie. Tak dokładnie. Takie słodkie w tygrysa. – Odwróciła w moją stronę bym mogła zobaczyć, jak wygląda maseczka. Pokręciłam z rozbawieniem głową i westchnęłam.

-Wiesz, że nie będziemy wyglądać słodko tylko śmiesznie? – Zapytałam na co dziewczyna przytaknęła i zaczęła wyciągać z torby coś jeszcze.

– I mam ogórka. Na oczy nie do czegoś innego zboku. -Mruknęła odkładając rzeczy na blat kuchenny.

-Nie pomyślałam nawet o tym. To ty masz takie myśli. – Zakpiłam upijając wino które właśnie nalałam do dwóch kieliszków.

-Przyniesiesz karty? – Zapytała siadając na kanapie przy tym chwytając pilota.

Nie odpowiadając ruszyłam do sypialni i wygrzebałam z szafki wspomnianą wcześniej rzecz.
Wróciłam wesoła do salonu, uwielbiałam tak spędzać czas. Może dla innych to było nudne, ale my to uwielbiałyśmy. Zwłaszcza że wiedziałam czego szuka Aurora.

-Ale gówno. Gdzie są zwierzaki?– Oburzyła się dziewczyna więc spojrzałam na telewizor.

-Cofnij. – Nakierowałam ją powracając do tasowania tali kart.- Z rana leciało to włącz od nowa.

-O jest. – Rzuciła więc uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam kanał przyrodniczy. Lubiłam oglądać od czasu do czasu programy takie jak „Najgroźniejsze zwierzęta Afryki”. Wbrew pozorom strasznie wciągał i edukował.

-Mam nadzieję, że tym razem nie będzie o ciężarnych bykach, których zjadły hieny. - Rozdałam nam karty pogłaśniając telewizor.

-To smutne, ale prawdziwe. Zresztą tu głównie jest o zjadaniu to czego oczekujesz. – Zakpiła ze mnie dziewczyna.

Tak zaczęłyśmy grę. Przez dwie godziny wyzywałyśmy się raz po raz, gdy jedna przegrywała lub zagapiła się w program i nie pamiętałyśmy której jest kolej na ruch. Śmiałyśmy się i po prostu spędzałyśmy razem czas. Było miło. W końcu coś normalnego.

Skrzywiłam się, gdy zobaczyłam jak „słodki tygrysek” w realnym życiu wygląda na twarzy jak kupa gówna.

- Wino się skończyło. – Powiedziała Aurora wchodząc do łazienki zaraz za mną. – Możemy skoczyć do sklepu. – Dodała, gdy skorzystała z toalety. Ja w tym czasie ściągnęłam maseczkę i umyłam twarz.

It Wasn't Your Fault Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz