Rozdział 12 Gdy cień pojawia się i znika

17 6 5
                                    

Wiekszosc była w w nie najlepszych nastrojach. Szłam właśnie z Eva, której jako jedynej nie został zepsuty. Mówiła coś nieustannie, ale moje myśli były pogrążone Wiliamem, czy faktycznie mój ojciec chce się ze mną spotkać?. Co mam zrobić żeby wrócić do swojego świata. Oczywiście nie wrócę tam bez rodziców. Co ja miałam zrobić? Jak wyciągając rodziców z lochów spotkać się z Connorem bez wiedzy kapłanki?. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe.

— czy Ty słyszysz co mowie? — zapytała Eva, wpatrując się we mnie

— co mówiłaś? — zapytałam lekko zawstydzona

— mówiłam, że Hector Cię polubił

— o jaka przysługę mu chodziło?

Dziewczyna wygladała na lekko zmieszaną, jakby nie chciała czegoś powiedzieć.

— coś wiesz — było to stwierdzenie

— krążą plotki, pewnie wyssane z palca — wzruszyła ramionami, a jej kręcone włosy zafalowały.

W tym momencie raptownie odwrócił się mag, który kroczył przed nami.

— załóż kaptur — Angus zbliżył się do mnie.

Posłusznie zrobiłam co nakazał.

Każdy rozglądał się jakby czegoś szukał.

— co jest? — zapytałam zdezorientowana

— Scott coś wyczuł — odpowiedział

Eva jakby zaczęła coś węszyć w powietrzu, ale spojrzała na mnie i tylko wzruszyła ramionami.

— stwórz portal i wracamy — powiedziałam do Angusa

— nie mogę, są rejony, które blokują portale, musimy przejść jeszcze dwie ulice.

Mag odszedł do innych i coś do nich szepnął, ze mną została jedynie Eva, czułam ze mnie wykluczają.

Pewnym krokiem zbliżyłam się do nich. Wtedy to zobaczyłam, cień, który przemknął obok nas, na ramieniu Scotta powstały czerwone pręgi. A jego warknięcie wskazywało ból.

Wszystko zadziało się bardzo szybko, Alice przyciąga mnie do siebie, Dwayn wyciąga pazury i pokazuje okazałe zęby, widząc to poczułam lek, wyglądał przerażająco.
podobnie wyglądała Eva jednak jakoś mniej strasznie.

Ethan pokazał kły rozglądając się. Cienie nas otaczały, miały ponad dwa metry wzrostu, nie byłam w stanie dostrzec gdzie zaczyna się tłów, nogi czy ręce. Byli niczym czarna plama, nie mieli twarzy, ale zaczęli przybierać formę.

Ich ręce wydłużyły się, dostrzegłam pazury tak długie, wyglądające niczym sztylety. Wszystkie jakby skierowały się w moja stronę.

— przyszły po nią — stwierdził Ethan — nie mamy szans jest ich za dużo, to będzie rzeź.

— chrońcie dziewczyne — dodał Scott — nie mogą dostawać jej magi.

W ułamku sekundy cienie ruszyły, a ja poczułam szarpnięcie, pazury przeleciały nad moją głowa. Slyszałam krzyki, mieszały mi się postacie, nie mogłam dostrzec kto jest kim, jakby cień spowił cały płac.

— aaaa! — krzyknęłam czujac jak pazury rozrywają moja skore i zaciskają się nad przedramieniu, ciągnął mnie za sobą.  Upadłam na szorstka podłogę, zostałam pociągnięta jak szmaciana laka, czułam jak ściera się skóra z moich kolan.

Nie mogłam myśleć, szarpałam się, ale nie miało to znaczenia. Żółte światło trafiło w mojego oprawcę, a on puścił mnie i zniknął.
Angus zbliżył się do mnie, stając w gotowości

— gdzie jest Alice, widziałaś ja? — zapytał w panice.

Pokiwałam przecząco głowa, slyszałam krzyki, ale nie byłam w stanie stwierdzić czy był to ktoś z moich towarzyszy czy jakiś poboczny świadek.

Spojrzałam na maga, po twarzy spływała czerwona posoka, jego ubranie było rozeewane, trzymał się za nogę, rana wyglądała jakby potwór wbił pazury. Wtedy przeniósł wzrok na mnie.

— musisz użyć magi inaczej nas zabija 

— nie potrafię — szepnęłam 

— zginiemy z Twojej winy!, jesteś tylko problemem, zabijesz nawet swoich rodziców, nikogo nie uratujesz!. — krzyczał wprost s mija stronę.

Na początku byłam zaskoczona jego wybuchem, następnie nastała złość.

Jego słowa zadziałały na mnie jak płachta, poczułam żar ogarniający moje żyły, oczy zapiekły żywym ogniem a włosy stały się krwisto rude. Czułam jak zaczynam unosić się nad ziemna.

— błagam na swoją magie uratuj Alice

Uslyszałam szepniecie maga. Ale ja już jakbym była daleko, patrzyłam z góry jak tańczą cienie z moimi towarzyszami, widziałam teraz dokładnie, jak krew płynęła strumieniem po ziemi. Poczułam trzy fale ognia przechodzące przez mnie. Pierwsza czarna fala wypaliła krąg nade mną, kolejna czerwona odsunęła cienie w głąb, aż przyszła ostatnia, moje ciało wygięło się niczym struna, a ona uderzyła w podłoże, zamieniając potwory w czerwony pył, który teraz unosił się w powietrzu.

Upadłam na ziemie, zupełnie bez sił.

— udało Ci się — szepnął Angus — nie zabiłaś  nas

— wątpiłeś w to? — lekko uśmiechnęłam się próbując się podnieść.

Scott podszedł do mnie, chwycił mnie za ramiona i podtrzymał do monety złapania równowagi.

— nieźle  mieszańcu.

Przeniosłam na niego wzrok, na jego policzku widać było krwistoczerwony ślad, miał rozerwana skore na ręce, ale im dłużej na to patrzyłam tym bardziej wydawało mi się, że wyglada to z każda chwila lepiej. Zauważył, że mu się przyglądam

— samo się zagoi, potrzeba trochę czasu.

— musimy to zgłosić kapłance — Alice w podartej sukni i w splątanych włosach wyłoniła  się z cienia

— Silver — Angus podbiegł do niej jakby upewniając się, czy jest cała

— nie możemy tego zgłosić, wyszliśmy z akademii — trzeźwo ocenił sytaucje Ethan

— ktoś jeszcze wiedział, że wychodzimy z dziewczyną — dodał Scott — skąd by się dowiedzieli?.

Każdy z nas popatrzył między sobą, jakby szukając odpowiedzi na pytanie.

— oskarżasz nad o coś wilku? — Ethan
Wysyczał przez zęby.

Scott miał już coś odpowiedzieć, gdy po prostu mnie pchał na ziemie, zdezorientowana upadłam na łokieć. Mgła pojawiła się z nikąd, jakby spowiła wszystko, a w niej dostrzegłam postać.

— szybko — Eva chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w swoją stronę.

Szłyśmy jakby po omacku, widziałam jak moja towarzysząca błądzi, czyżby wilkołaczy wzrok zawodził w takich warunkach?. Nagle przystanęłyśmy, a Eva gestem nakazała mi być cicho. Slyszałam kroki, próbowałam coś dostrzec, serce mi przyspieszyło. Chciałam się skupić i użyć magii, ale byłam zbyt wyczerpana.

W jednej chwili patrzyłam na towarzyszkę, w drugiej jakby ją coś chwyciło i wciągnęło w gęstwinę mgły.

Krzyknęłam tak głośno, że poczułam ból w płucach, ale było to bezcelowe. Zostałam tutaj zupełnie sama, serce łomotało w mojej piersi, czułam się jak w pułapce, slyszałam głosy i stukot butów, a ostatnie co zobaczyłam to jego turkusowe oczy wpatrzone wprost we mnie.

RytuałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz