Rozdzial 17 Słowa nieświadome

13 5 0
                                    

Zobaczyła ich z oddali, czekali na nas, gdy tylko byłam w zasięgu ich zarzucili mi płaszcz na ramionami. Odwróciłam głowę, mężczyzna z widocznymi siwymi włosami objął Scotta

— synu

— Alano jaki to dobrze, że nic Ci się nie stało — zwróciła się do mnie kapłanka.

— moi rodzice, czy był już proces?— musiałam się upewnić, że są bezpieczni

— nie, mieliśmy na głowie Twój powrót — odwróciła się w stronę wilkołaka, jednocześnie obejmując mnie ramieniem — Scott musimy porozmawiać o Twojej niesubordynacji, powinieneś poczekać, aż pozwolimy odbić Alanę.

Czy ja dobrze uslyszałam nie był to rozkaz Ginevry?. Odwróciłam głowę i spojrzałam na Dwayna, patrzył na mnie ciemnymi oczami, jakby obserwował moją reakcję. Poczułam jak ręka pcha mnie do przodu, a po chwili zniknęłam w murach Akademi nie widziałam już Scotta.

Z oddali zauważyłam zbliżająca się Eve, rozłożyła ręce i przytuliła mnie.

— myślałam ze już po Tobie — rzekła z lekkim uśmiechem

— ten świat tak łatwo się mnie nie pozbędzie — odpowiedziałam zerkajac na kapłanke, która przyglądała mi się

— zaprowadź proszę Alane do Medyka — powiedziała

— nic mi nie jest, chce tylko odpocząć

— dobrze wiec, zaprowadź ja do Komnaty — powiedziała — tylko tym razem tyrajcie tam bez problemu

— jasna sprawa — odpowiedziała Eva — objęła mnie ramieniem — to miałaś przygodę koleżanko — dodała

— chyba wolałam swoje nudne, spokojne, ludzkie życie

— daj spokój, nie ma ryzyka nie ma zabawy

Szłyśmy przed siebie

— dlaczego Scott po mnie przyszedł? — zapytała dziewczyny, byli z jednej watahy może coś wie

Przez chwile milczała, zatrzymałyśmy się przed drzwiami Komnaty. Rozejrzała się dookoła

— nie ufaj mu, slyszałam jak jego ojciec mówił, że teraz będziesz na tyle wdzięczna wilkom, iż Twoja magia będzie przydatna dla nich.

Czy zaskoczyły mnie jej słowa?

Nie.

Czy zabolały?.

Tak.

Podejrzewałam, że miał ukryty motyw, każdy tutaj ma, i każdy chce tylko mojej magii.
Nacisnęłam klamkę.

— odpocznij, jutro jest proces Twoich rodziców
Kiwnęłam głowa, byłam naprawdę zmęczona, marzyłam o miękkim łóżku.

— Eva? ! — zawołałam za nią

— tak? — odwróciłam się w moja stronę

— czy można oddać magie? Jest na to zaklęcie?

Znów się  zawahała jakby zastanawiała się co odpowiedzieć.

— powinnaś zapytać maga, Alice albo Angusa

— proszę, odpowiedz co wiesz

— jest na to zaklęcie, ale jest niebezpieczne i nie każdy uchodzi z życiem.

Znów zero zaskoczenia, podejrzewałam to.

Kiwnęłam głowa i weszłam do Komnaty, od razu skierowałam się do łazienki wziąć gorącą kąpiel, ale nie było mi dane rozkoszować się ciepłemu po pierwsze myśli miałam zaprzątnięte wieloma sprawami, po drugie po nie całych dziesięciu minutach ktoś zapukał do drzwi.

Włożyłam na siebie przygotowana piżamę i satynowy czarny szlafrok. Podeszłam do drzwi uchylając je. Przede mną stał Angus

— mogę wejść? — został, a wyglądał jakby w ogóle nie spał od naszego ostatniego spotkania

— proszę

Odsunęłam się, aby mógł przejść, usiadłam na łóżku, on na początku chodził po pokoju, by finalnie usiąść na skraju niedaleko mnie.

— to co mówiłem wtedy, nie myślałam tak — spojrzał na mnie spod gęstych rzęs — ja chciałem jedynie żebyś użyła magii

Kiwnęłam głową

— nie mam Ci tego za złe — uśmiechnęłam się lekko— powiedziałeś jej? — zapytałam

Pokręcił przecząco głową, wiedział o co pytam.

— nie mogę, to nic nie zmieni

— od dawna jesteś w niej zakochany?

— mam wrażenie, że od zawsze

Uśmiechnęłam się

— powinieneś jej powiedzieć

Wstał raptownie

— nie mogę, to nic nie zmieni, nie znasz mojej matki zrobi wsyztko żeby się przeciwstawić, a teraz kiedy może zostać kapłanką, nawet nie może... — wziął wdech — nie sądziłem, że to usłyszysz

— chyba to nie pozwoliło mi całkiem stracić kontroli

— pójdę już, powinnaś odpocząć

Wstałam z łóżka i zrobiłam krok w jego stronę

— Angusie czy magia może się wyczerpać?

Mag popatrzył na mnie

— Nie całkiem, przy tak potężnym zaklęciu jakie rzuciłaś wtedy, możesz czuć się na tyle zmęczona, że gorzej się będzie skupić na kolejnym, ale to kwestia kontroli, na razie skupiasz się by ja utrzymać a to wymaga dużo siły.

— wiesz coś na temat Eliasha?

— elfom nie można ufać, w szczególności jemu, już nie raz wywoływał bunt.

— te wszystkie sekrety, walka, nie wiem gdzie mam się w tym odnaleźć, chciałabym wrócić do siebie

— Alano, Ty jesteś u siebie, ta kraina to Twój dom, tutaj powinnaś się wychowywać.

Zupełnie zaskoczyły mnie jego słowa

— wiec nie zgadzasz się ze starszyzną?

— nie we wsyztkim, dlatego też się szkolimy, starszyzna nie będzie wiecznie panować, a nowa władza to nowe zasady — uśmiechnął się lekko do mnie — nie tylko dla mieszańców.

Wiedziałam o czym mówił, nowe zasady pozwoliłyby mu być z Alice.

Podszedł do drzwi chwycił za klamkę, po chwili puścił ja podszedł i objął mnie, a ja poczułam jak napięcie opuszcza moje ciało.

— dobrze, że jesteś cała Alano — szepnął w moje włosy, po czym odwrócił się i wyszedł.

Usialadm na łóżku, w głowie wciąż miałam proces rodziców, ale zaczęłam jeszcze bardziej tęsknić za swoim poprzednim życiem, za Lucy. Starałam się nie myśleć o swojej przyjaciółkę za dużo, bo tęsknota mocno na mnie oddziaływała, ale teraz naprawdę chciałam z nią porozmawiać, czy uwierzy mi w to co tutaj się dzieje?, czy powinnam jej mówić? A najważniejsze pytanie, Czy jescze ją zobaczę?.

RytuałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz