5. Ona mnie kiedyś zabije

3.2K 316 56
                                    

Micah

Wchodzę na piętro i kieruję się do pokoju, który należy do Lei. Drzwi są niedomknięte, ale pukam, czekając na jej reakcję. Cisza. Popycham drzwi i rozglądam się po pomieszczeniu. Nie ma jej. Zaraz jednak słyszę szum wody dobiegający z przylegającej do sypialni łazienki. No tak, ta dziewczyna zawsze siedzi godzinami pod prysznicem.

Rozkładam się na jej wielkim łóżku, na którym śpi zwinięty w kulkę Fryderyk. Wąż unosi łeb na mój widok, a gdy wystawiam rękę sunie w jej stronę. Podnoszę go, a on od razu wije się wokół mojego przedramienia. Drugą ręką sięgam po wielką maskotkę Szczerbatka i podkładam ją sobie pod głowę. To ode mnie Lea ją dostała, na swoje jedenaste urodziny. Miała obsesję na punkcie tej bajki, zresztą do dzisiaj niekiedy zmusza mnie do kolejnego wspólnego rewatchingu. Wiedziałem, że na pewno bardzo się ucieszy z takiego prezentu, ale nie było mnie na niego stać. By zebrać pieniądze przez kilka tygodni kosiłem trawnik u sąsiadów i robiłem zakupy dla starszej, schorowanej kobiety. Ale było warto, bo gdy w końcu wręczyłem Lei maskotkę popłakała się ze szczęścia. Mimo upływu lat, ma ją do dzisiaj.

Drzwi od łazienki otwierają się, a w progu staje Lea w samym ręczniku. Momentalnie tracę zainteresowanie wężem.

‒ Nie za wygodnie ci? ‒ Unosi brew na mój widok.

‒ Nie narzekam.

‒ Planowałam wyjść bez ręcznika.

Unoszę kącik ust.

‒ Nie krępuj się.

‒ Nie mam zamiaru świecić przed tobą cyckami.

‒ Szkoda ‒ mruczę pod nosem.

‒ Co?

‒ Nic nie mówiłem ‒ kłamię.

Mruży na mnie podejrzliwie oczy, ale odpuszcza, kiedy udaję, że tego nie dostrzegam. Siada przy toaletce i zaczyna rozczesywać mokre włosy.

‒ Jedziemy jutro podbijać ulice LA? ‒ proponuję, nie przestając bawić się z jej wężem.

Lea wydaje z siebie głośne westchnienie.

‒ Nie dam rady, czeka mnie kolacja z burmistrzem. Matka by mnie zabiła, gdybym nie przyszła.

Gwiżdżę.

‒ Chyba, że dotrwam do pierwszego dania i powiem, że źle się poczułam, a potem wyjdę przez okno ‒ snuje plany i uśmiecha się złowieszczo. ‒ Dobra, tak zrobię.

Śmieję się.

‒ Tylko nie mów Vinniemu, bo od razu zrobiłby to samo, a wtedy już na pewno rodzice by się domyślili, co jest grane ‒ ostrzega.

‒ Twoje sekrety są moimi sekretami, Prescott.

‒ Innej odpowiedzi nie uznaję, Hayes.

Obserwuję ją, jak przechodzi do osobnej przestrzeni w sypialni, która stanowi jej garderobę i szuka ubrań na półkach. Siłą zmuszam się do odwrócenia wzroku, gdy zaczyna zakładać bieliznę. Nie chcę by się na mnie wydarła, że się na nią gapię jak jakiś zwyrol.

‒ Widzę, że przyczepiłaś więcej zdjęć ze mną ‒ zagaduję, ponownie spoglądając w kierunku ściany, na której Lea poprzyklejała pełno fotek. Niektóre są z okresu naszego dzieciństwa, ale zdecydowana większość jest z czasów obecnych. Dostrzegam nawet zdjęcia z dnia mojego i Raydena wyjazdu. Reszta ekipy urządziła wtedy dla nas imprezę pożegnalną. Na kilku fotografiach jesteśmy całą siódemką, ale na jednym zdjęciu jestem tylko ja i Lea. Przytulam od tyłu dziewczynę i całuję ją w czubek głowy, za to ona pokazuje język do obiektywu i unosi butelkę piwa, jakby wznosiła toast.

Out of my reachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz