10. Nie chcę jej zdobyć

2K 270 76
                                    

Lea

Opieram się o ścianę i krzyżuję nogi w kostkach, by wyeksponować szpilki. Wkładam jedną dłoń do kieszeni garniturowych spodni, a drugą opieram nonszalancko o parapet. Spoglądam w stronę okna, które chwilowo jest czymś zaklejone i unoszę wyżej podbródek, pozując lewym profilem.

‒ Super! Zostań tak przez chwilę ‒ prosi fotograf i wykonuje szereg zdjęć.

Udaję, że coś zainteresowało mnie w widoku za oknem, choć tak naprawdę patrzę na kawałek czarnego materiału.

‒ A teraz bardziej znudzona mina.

Tego już nie muszę udawać. Znudzenie czuję za każdym razem, kiedy pozuję przed aparatem w kolejnych ciuchach z kolekcji Sereny Prescott.

W ten sposób mija mi cały poranek i południe, kiedy w tym samym czasie moi przyjaciele świetnie się bawią w basenie u Nicholasa. Korzystają z ostatniego tygodnia wakacji i słonecznego dnia, dlatego Anderson postanowił zaprosić wszystkich do siebie. Ja niestety dopiero później do nich dołączę.

‒ Okej, mamy to. ‒ W końcu pada upragniony przeze mnie zwrot. ‒ Odpocznij chwilę, a potem przebierz się w następną stylizację.

Potakuję bez entuzjazmu, równocześnie zdejmując obcasy. Wzdycham z ulgą, kiedy staję boso na chłodnych płytkach.

‒ Świetnie ci poszło, skarbie ‒ zwraca się do mnie mama, kiedy schodzę z planu. Uśmiecha się do mnie i głaszcze z czułością po policzku.

Miło mnie tym zaskakuje, bo nieczęsto słyszę od niej pochlebstwa. Odwzajemniam jej uśmiech, ale w tym samym momencie o czymś sobie przypominam.

‒ Mamo, masz chwilę?

Zaraz po mnie ma mieć zdjęcia następna modelka, a mama zawsze dogląda przebieg sesji, by mieć wszystko pod kontrolą.

‒ Chwilę tak. Co się dzieje, córeczko?

Przechodzę na backstage, by nie rozmawiać o tym przy świadkach, a mama podąża za mną. Niestety tutaj też kręci się kilka osób, makijażystki, modelki i stylistki, ale liczę, że nie będą specjalnie podsłuchiwać.

‒ Przez przypadek usłyszałam, że Sabine skręciła kostkę i nie będzie mogła przez jakiś czas pracować ‒ dzielę się z nią pozyskanymi informacji, które dla mnie okazały się być świetną nowiną.

Wzdycha w rozdrażnieniu i przeczesuje dłonią blond włosy.

‒ Tak, jak zawsze musiały wystąpić jakieś komplikacje.

‒ Pomyślałam, że Audrey z Carmen mogłyby ją zastąpić.

Zaciskam dyskretnie kciuki. Gdyby to się udało robiłabym te głupie zdjęcia razem z przyjaciółkami, dzięki czemu na pewno sprawiałoby mi to większą frajdę. A przede wszystkim Carmen mogłaby sobie coś dorobić, co w ich obecnej sytuacji na pewno dużo by pomogło.

Mama przechyla głowę, spoglądając na mnie z pobłażaniem.

‒ Kochanie, rozumiem, że chciałabyś pracować ze swoimi koleżankami, ale gdybyś poprosiła o to jakąkolwiek agencję to by cię wyśmiali.

‒ Ale ty jesteś moją matką, a nie pracodawczynią ‒ przypominam.

‒ Zachowuj się jak profesjonalistka, jeśli chcesz by cię w ten sposób spostrzegano.

Na usta cisną mi się słowa, że mam wywalone na to, jak ktoś będzie mnie postrzegał, bo nie zależy mi na pracy w agencji, ale powstrzymuję je, bo tym sposobem nic bym nie uzyskała, a tylko wywołała niepotrzebną kłótnię.

Out of my reachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz