19. Wyglądam jakbym żartował?

2.8K 340 241
                                    

Lea

‒ Nie! ‒ nie dowierzam, bo momentalnie rozpoznaję, że to „Compass" od The Neighbourhood. Mojego ulubionego zespołu.

Krzyczę razem z innymi z uciechy. Nie tylko ja znam ten zespół albo po prostu wszyscy dobrze się bawią. Unoszę ręce i daję się porwać muzyce, szczęśliwa, że słyszę na głośnikach ukochaną piosenkę. A kiedy zaczyna się pierwszy wers śpiewam na całe gardło, wypełniona radością.

If I don't have you with me, I'm alone. You know I never know which way to go. I think I need you with me for all-time!

Dziewczyny skaczą obok, śpiewając razem ze mną, a ja daję się pochłonąć muzyce i trwającej chwili. Światła migają ponad głowami, potęgując doznania, a wibracje basu przenikają nasze ciała.

Odnajduję wzrokiem Micaha i wskazuję na niego, wykrzykując na całe gardło następny wers:

You'll tell me if I'm acting like a fool!

Widzę jak w reakcji parska śmiechem, nie przestając mnie obserwować z uśmiechem. Wie, że nawiązałam do sytuacji z kaczką Daisy.

Obracam się z powrotem do dziewczyn i poruszam biodrami do rytmu. Energia wręcz mnie rozpiera i nie pozwala pozostać w miejscu.

‒ Jakie to słodkie! ‒ wydziera mi się do ucha Audrey. ‒ Dedykował tobie piosenkę!

Śmieję się z jej reakcji, ale wtedy zaczyna się refren, więc znowu daję się porwać trwającej chwili. Tłumnie wyśpiewujemy wszystkie wersy i następne zwrotki. Jest niesamowicie. Zawsze marzyłam, by być kiedyś na ich koncercie, a teraz przynajmniej czuję tego namiastkę.

Gdy piosenka dobiega końca od razu ruszam w kierunku chłopaków. Euforia i ekscytacja nadal krążą w moich żyłach. Najpierw dostrzegam Micaha, a później rejestruję jego zadowolony uśmiech. Zarzucam mu ramiona na szyję i przytulam się do niego, nie kryjąc radości.

‒ Włączyłeś jedną z moich ulubionych piosenek! ‒ dziękuję mu, przywierając do jego torsu.

Obejmuje mnie w pasie z krótkich śmiechem.

‒ Włączyłem ‒ potwierdza dumnie.

Odsuwam się odrobinę, by posłać mu spojrzenie spod zmrużonych powiek.

‒ Ale już do mnie nie dołączyłeś ‒ zauważam z pretensją.

‒ Wolałem patrzeć na ciebie z daleka.

Opieram podbródek na jego torsie, przyglądając mu się od dołu. Tak przyjemnie jest się do niego przytulać. A z tej perspektywy jego uśmiech jest jeszcze ładniejszy. Micah zawsze był taki przystojny?

Porzucam te myśli i staram się skupić na chwili obecnej. Od tych emocji i zapewne też wypitego alkoholu zaczęło mi szumieć w głowie.

‒ Patrzyłeś, jak tańczę? ‒ droczę się.

Kącik jego ust unosi się w swobodnym uśmiechu.

‒ Nie mogłem oderwać od ciebie wzroku.

Unoszę brwi w zdumieniu, na co dopowiada:

‒ Pilnowałem czy na pewno nikt nie patrzy tam, gdzie nie powinien.

Klepie mnie wymownie dłonią w biodro, palcami zahaczając o mój pośladek.

‒ No właśnie, miałeś mnie osłaniać ‒ przypominam mu upominająco. ‒ Coś słaby z ciebie ochroniarz.

‒ Cały czas miałem wszystko pod kontrolą. Dwie sekundy i już byłbym obok ciebie, gdyby wymagała tego sytuacja.

Out of my reachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz