3. Zawsze będziesz na pierwszym miejscu

2.7K 285 102
                                    

Lea  

Wymieniam Fryderykowi wodę i obserwuję, jak wije się po pniu gałęzi, które ma w swoim terrarium.

‒ Coś zbladłeś, kolego ‒ zauważam, przyglądając się jego skórze. Zwykle czarne łuski lśnią, a teraz stały się nieco matowe. ‒ Chyba szykuje się wylinka, co?

Głaszczę go delikatnie, sprawdzając kondycję ochronnej powłoki, a on wchodzi na moją dłoń i zwija się wokół nadgarstka. Jego oczy również stały się mętne, to ewidentne oznaki zbliżającego się procesu zrzucania skóry.

Słyszę jak drzwi do pokoju Vinniego otwierają się, a sekundę później docierają do mnie kroki brata, który schodzi na parter. No w końcu. Za każdym razem muszę na niego czekać, bo albo zaśpi albo tyle czasu układa włosy, by wystylizować je na złudnie zmierzwioną czuprynę.

Odkładam Fryderyka z powrotem na gałąź, żegnam się z nim i zabezpieczam pokrywę. Wrócę późno, więc lepiej, żeby siedział w terrarium, a nie ukrywał się gdzieś w moim pokoju. Jeszcze biedna Doris dostałaby zawału, gdyby się na niego gdzieś natknęła. Już raz tak było. Zostawiłam otwartą klatkę i przez pośpiech zapomniałam zamknąć drzwi. Doris narobiła krzyku, kiedy natknęła się na Fryderyka, który wił się po barierkach na schodach, bo postanowił zwiedzić dom.

Schodzę na parter i od razu kieruję się do jadalni, skąd dobiega rozmowa rodziców. Oboje razem z Vinniem zaczęli już śniadanie. Mama na mój widok otwiera szerzej oczy i wymownie spogląda najpierw na mnie, a potem na mojego bliźniaka.

‒ Szok i niedowierzanie, nasze dzieci wstały przed południem. Czy to jakaś specjalna okazja?

Mimo, że jest już po czterdziestce nadal wygląda bardzo młodo. Oczywiście duża w tym zasługa wszystkich zabiegów, które regularnie sobie robi i dzięki którym jej twarz jest nienaturalnie gładka. Tak samo perfekcyjnie gładkie są jej długie, blond włosy ‒ zasługa keratynowego prostowania.

‒ Po prostu chcieliśmy zjeść wspólnie śniadanie z naszymi wspaniałymi rodzicami. ‒ Vinnie szczerzy się do niej, ale mama nie daje się nabrać.

‒ Ciekawe. A tak poważnie?

Mój brat przez całe wakacje gnije w łóżku do późnych godzin. Ja niestety nie mogę sobie na to pozwolić. A przynajmniej nie w te dni, w których mam poranny trening z Alex, lekcje francuskiego, sesję zdjęciową albo przymiarki w firmie mamy.

‒ Idziemy do Hayesów ‒ odpowiadam i zajmuję jedno z wolnych krzeseł.

Doris podaje mi szklankę z moją ulubioną mrożoną zieloną herbatą. Dziękuję jej, posyłając w powietrzu całusa.

Tata chrząka, a ja już po samym wyrazie jego twarzy wiem, że nie jest zadowolony z tego, co usłyszał. On również świetnie wygląda jak na swój wiek. Nie stosuje żadnych zabiegów, jak mama, a jego ciemne włosy są już poznaczone siwizną, ale utrzymuje formę fizyczną, regularnie ćwicząc.

‒ Za tydzień zaczyna wam się szkoła, najważniejszy rok. Może lepiej skupcie się na przygotowaniach i nauce, a nie marnowaniu dni na nie wnoszącym niczego do waszej edukacji spędzaniu czasu z sąsiadami.

‒ Mamy ostatnie dni wakacji ‒ podkreślam i przewracam oczami, równocześnie ładując na talerz omleta i dwa tosty. Chętnie posmarowałabym je czekoladą, ale nie mam ochoty od rana wysłuchiwać pretensji mamy, że znowu się obżeram i nie pilnuję diety. ‒ Daj na luz.

Spojrzenie taty wyostrza się i pewnie zacząłby się ze mną wykłócać, gdyby Vinnie go nie uprzedził:

‒ Skupimy się na nauce, gdy zacznie się szkoła. Wiemy, że to będzie decydujący rok.

Out of my reachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz