Noc z poniedziałku na wtorek była wyjątkowo ciężka. Morgan długo nie mógł zasnąć, wiercił się i wpychał w moje ramiona. Widziałam po nim, że stresował się tym całym pomysłem z przedszkolem. Miałam pewność, że choć jeszcze nie poruszył tego tematu, to w końcu czeka mnie z nim poważna rozmowa.
Było grubo po północy, gdy wreszcie zasnął. Grzywka przykleiła mu się do spoconego czoła, więc ostrożnie wysunęłam go ze swoich objęć, żeby nieco ochłonął. Położyłam się obok, ale nie zamknęłam oczu. Choć nie chciałam się do tego przyznać, sama również się stresowałam. Bałam się o Morgana. Wiedziałam, że sobie poradzi, potrafił zadbać o swoje bezpieczeństwo w stresowych sytuacjach, na które czasami narażała go mama. To nie zmieniało jednak faktu, że pewnie wyląduje u jakiegoś psychologa, kiedy przez kolejne tygodnie będzie tylko siedział w kącie i udawał niemowę.
Czy martwiłam się swoją szkołą? Po części tak, ale to była raczej lekka trema przed interakcjami społecznymi. Już dawno nawykłam brać życie w swoje ręce i toczyć swoje walki sama, ale od lat nie miałam żadnych większych kontaktów z ludźmi w moim wieku. Kiedyś byłam bardzo otwarta, ale nie wiedziałam, czy jeszcze to potrafię. Miałam wrażenie, że zbyt wiele się zmieniło.
Odetchnęłam ciężko. Rano miałam mieć w szkole egzamin sprawdzający ogólny poziom mojej wiedzy i choć nie przejmowałam się nim zbytnio, postanowiłam przejrzeć swoje podręczniki. Nie chciałam się uczyć, wydawało mi się, że raczej nie miałam żadnych braków, ale skoro i tak nie potrafiłam zasnąć...
Nie chcąc włączać światła, na palcach wymknęłam się z sypialni z książkami pod pachą. Mrużąc oczy w półmroku, zeszłam ostrożnie po schodach i skierowałam się do salonu. Wiszący, transparentny fotel wypełniony miękkimi poduchami przywoływał mnie od pierwszej chwili, kiedy znalazłam się w tym domu i teraz miałam doskonałą okazję, żeby go wypróbować. Zapaliłam podłogową lampę stojącą strategicznie obok niego. Tak, żeby zapewniać punktowe oświetlenie do czytania.
Powoli usadowiłam się między puchowymi poduchami i przymknęłam oczy. Doszłam do wniosku, że gdybym w tej chwili musiała się przeprowadzić, prawdopodobnie tęskniłabym tylko za tym fotelem. I może jeszcze za Maggie, choć do tej pory nie rozmawiałam z nią zbyt wiele. Miałam wrażenie, że chciała mi dać przestrzeń i nie była osobą, która lubiła narzucać innym swoją obecność.
Sięgnęłam po książkę z literatury angielskiej, ale zanim zdążyłam przeczytać cokolwiek poza tytułem rozdziału, dobiegł mnie dźwięk wyłączanego alarmu. Drzwi wejściowe się otworzyły i w półmroku holu pojawiła się barczysta sylwetka Cartera. Nawet na mnie nie spojrzał, a ja w duchu podziękowałam sobie za to, że jednak nie włączyłam górnego oświetlenia.
Starając się nie ruszać, ani nawet zbytnio nie oddychać, obserwowałam, jak Carter zamykał za sobą drzwi i ponownie uruchamiał alarm. Było dosyć ciemno, a on miał na sobie ciężką, skórzaną kurtkę, ale nawet przez nią widziałam, że coś z nim było nie w porządku – trzymał się za bok, kuląc się w sobie. Wyglądało to dla mnie o tyle dziwnie, że do tej pory zawsze widziałam go dumnie wyprostowanego i gniewnego, a jeszcze nigdy garbiącego się przez...
Ból?
Powłóczył się w stronę kuchni i po chwili na podłogę holu padł podłużny snop światła. Zastanawiałam się, czy nie przemknąć się z powrotem do swojej sypialni, ale wtedy do moich uszu dobiegł urywany oddech i stęknięcie. Byłam głupia. To nie ulegało wątpliwości, byłam zwyczajnie głupia. A Carter może i był palantem, ale musiałam się upewnić, czy właśnie nie konał gdzieś między lodówką a zlewozmywakiem.
Kiedy stanęłam w progu kuchni, on wisiał nad zlewem, odwrócony do mnie plecami. Białe, punktowe światło podszafkowe całkiem ładnie układało się na zagięciach jego skórzanej kurtki, ale cały efekt psuł ciężki, obolały oddech. Carter nie zauważył mojej obecności i znów musiałam zwalczyć w sobie chęć ucieczki. Miałam właśnie ostatnią szansę ku temu, ale, jak już wspominałam, byłam głupia.
CZYTASZ
Nie potrafię cię nienawidzić
RomancePeyton nie jest zadowolona z pomysłu swojej matki, ale nie na wyboru. Razem z młodszym bratem opuszcza mieszkanie i przeprowadza się do domu przyszłego oczyma, Hudsona. Wbrew jej obawom, ich życie się poprawia, a Hudson okazuje się miłym i rozsądnym...