Morgan cały czas mówił o swojej nowej przyjaciółce i chyba tylko z jej powodu każdego ranka cieszył się na wyjście do przedszkola. Korciło mnie, żeby zacząć mu wypominać, że się zakochał, ale nie mogłam ryzykować jego entuzjazmu. Czułam się o wiele swobodniej w szkole, gdy miałam świadomość, że Morgan nie znajdował się pod opieką mamy, a wykwalifikowanej kadry.
Hudson wziął na siebie podrzucanie dzieciaka do przedszkola w drodze do pracy, więc ja wróciłam do jeżdżenia do szkoły z Willem. Chłopak czekał na mnie co rano pod bramą, oparty o maskę swojego samochodu. Stał tam tylko po to, żeby zaoferować mi objęcie w ramach powitania i otworzyć przede mną drzwi. Niezmiennie robiło mi się gorąco, gdy tylko znajdowałam się w jego towarzystwie i nie do końca wiedziałam, czy powinnam coś z tym zrobić. Czasami przyłapywałam go na tym, że przyglądał mi się z czymś nieokreślonym w oczach, ale wtedy zawsze uciekał spojrzeniem. Byłam pewna tylko jednego – Carter się pomylił. Owszem, zasiał we mnie ziarenko niepewności, które wciąż mnie uwierało, ale wierzyłam Willowi.
Tydzień szkolny minął mi szybciej, niż mogłabym przypuszczać. Weekend zapowiadał się idealnie – Hudson miał spotkanie z jakimś ważnym klientem na prywatnej wyspie i mama urobiła go, żeby mogła mu towarzyszyć. Maggie i ja z góry oprotestowałyśmy pomysł wynajęcia opiekunki dla Morgana i postanowiłyśmy, że spędzimy ten czas z młodym na oglądaniu filmów i spacerach po okolicznych placach zabaw. Maggie cieszyła się, że wreszcie będziemy miały okazję trochę lepiej się poznać.
W piątek po zajęciach przeszłam przez barierkę przy drzwiach szkoły, powstrzymałam się przed pokazaniem środkowego palca ochroniarzowi, który nadal lustrował mnie wzrokiem bazyliszka, i dołączyłam do czekających na mnie Willa i Watsona. Watson, wciąż z osmolonymi po zajęciach z chemii brwiami, uśmiechnął się do mnie ironicznie.
– Dłużej się nie dało?
Łypnęłam na niego wrogo. Za każdym razem tak samo bawiło go to, że zawsze przy przechodzeniu przez drzwi szkoły musiałam wywalać zawartość plecaka na biurko ochroniarza. Tym razem jednak nie było mu dane zbyt długo pastwić się nade mną, bo Will chwycił mnie pod ramię i spojrzał w stronę parkingu.
– Chodźmy już – burknął.
Spojrzałam na niego, zdziwiona tym raczej chłodnym zachowaniem.
– Wszystko w porządku?
Dopiero wtedy na mnie spojrzał. Jego wzrok złagodniał, a twarz rozjaśniła się w uśmiechu, jakby nagle znalazł w sobie jakiś widmowy przełącznik.
– Tak, jasne. Po prostu nie chcę się natknąć na Shannon, ostatnio ciągle za mną łazi.
Ruszył przed siebie, więc, chcąc nie chcąc, podążyłam z nim. Spojrzałam pytająco na Watsona, ale on jedynie pokręcił głową. Owszem, Shannon wciąż snuła się za nami jak cień, ale ostatnio zdawała się dziwnie milcząca. Zaczęłam się zastanawiać, czy może Will nie miał z nią jakiejś nieprzyjemnej sytuacji, o której nie chciał mi mówić, ale zanim zdążyłam go o to zapytać, on już otwierał przede mną drzwi samochodu. Poczułam się dziwnie, jak przedmiot, ale odsunęłam to od siebie. Każdy czasami miewał gorsze dni i nie mogłam o to obwiniać Willa. Bez słowa wcisnęłam się do środka i pomachałam Watsonowi na pożegnanie.
Will zapuścił silnik i zaczął wycofywać w kierunku wyjazdu. W samochodzie było cicho, nie licząc równomiernej pracy silnika. Czułam na sobie uważne spojrzenie Watsona, który wciąż tkwił w miejscu. Podniósł swój telefon i z ruchu jego warg odczytałam wyraźne: „zdzwonimy się". Przytaknęłam i dopiero wtedy zaczął oddalać się w stronę swojego samochodu.
Przez całą drogę do domu ja i Will nie zamieniliśmy ani słowa. Chłopak wydawał się wyjątkowo zamyślony, a do mnie nagle dotarło, że nie tylko Morgan wypracował w sobie mechanizm milczenia w niespokojnych sytuacjach. Myślałam, że już z tego wyrosłam. Z tego głupiego, dziecinnego strachu, ale najwyraźniej się myliłam. A może to była kwestia tego, że tym razem to dotyczyło Willa, na którym, co musiałam przyznać przed samą sobą, coraz bardziej mi zależało.
CZYTASZ
Nie potrafię cię nienawidzić
RomancePeyton nie jest zadowolona z pomysłu swojej matki, ale nie na wyboru. Razem z młodszym bratem opuszcza mieszkanie i przeprowadza się do domu przyszłego oczyma, Hudsona. Wbrew jej obawom, ich życie się poprawia, a Hudson okazuje się miłym i rozsądnym...