Nie mogłam powiedzieć, że obudziły mnie pierwsze promyki słońca wpadające do pokoju. Nie obudził mnie również powiew chłodnego wiatru, ani hałas dochodzący z dołu. Nie obudził mnie także Miller. Obudziła mnie gosposia, która wręcz wbiegła do mojego pokoju. Była cała zdyszana, a ja musiałam wyglądać tak jakbym zobaczyła ducha. W myślach cicho przeklinałam na tę sytuację i zastanawiałam się co było aż tak ważne, że musieli mnie budzić w nocy. Nawet nie wyszło jeszcze słońca zza ciężkich i nieprzyjemnie wyglądających chmur.
- Pani Miller, proszę wstawać. - powiedziała kobieta i odsunęła moje wielkie zasłony, choć i to nie spowodowało, że miałam więcej motywacji.
W łóżku było bardzo ciepło i byłam przekonana, że gdy tylko wynurzę swój nos zza koca, to dosięgnie mnie chłód. Motywacją również nie była paskudna pogoda za oknem. Zirytowałam się jeszcze bardziej na otaczający mnie świat, kiedy wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam jaka jest fatalna godzina. Piąta... co ja mogłam robić o tej porze?
- Mogę wiedzieć o co chodzi? - spytałam będąc dalej silnie zaspana.
Potrzebowałam porządnej dawki kofeiny, chociaż starałam się ją ograniczyć. Usiadłam na łóżku, a kobieta popatrzyła na mnie jak na wariatkę, choć bardzo szybko to ukryła swoim słynnym milutkim uśmiechem. Zaczynałam się zastanawiać czy jest on fałszywy.
- Pan Miller mówił mi wczoraj wieczorem, że z rana wyjeżdżacie. Wszystko jest spakowane, ale musi się Pani uszykować. - wyjaśniła, co sprawiło, że mocno się skrzywiłam. Nie miałam pojęcia, że gdziekolwiek wyjeżdżamy. Oczywiście mężczyzna nie raczył mi o niczym powiedzieć, a nawet nie mogłam się spakować sama do cholery.
Westchnęłam przeciągle i wstałam z łóżka. Niestety od razu poczułam chłód i miałam ochotę wrócić do mojej ciepłej, przyjemnej oazy, ale nie mogłam tego zrobić. Gosposia jeszcze raz się do mnie uśmiechnęła, szeptem poinformowała mnie o tym, że idzie przygotować śniadanie i wyszła z pokoju włączając mi światło, które bardzo szybko mnie oślepiło.
Byłam zirytowana, ponieważ jak zwykle dowiedziałam się o czymś ostatnia i na prawdę nie miałam ochoty nigdzie teraz latać, a szczególnie po tym co wydarzyło się wczorajszego wieczora na bankiecie. Przewróciłam oczami, kiedy tylko przypomniałam sobie o tej scenie i nałożyłam na siebie różowy szlafrok z puszystymi rękawami w którym wyglądałam jak jakaś królowa z filmów, czy seriali. Nie byłam zbytnio gotowa na starcie z Millerem, ale musiałam z nim porozmawiać. W końcu gdybym wiedziała wcześniej, to sama spakowałabym swoje ciuchy, lub, chociaż byłabym przy osobie pakującej i decydowała o tym co chcę zabrać, a teraz nie miałam na nic czasu, dlatego po cichu wyszłam z pokoju i skierowałam się do pomieszczenia w którym jeszcze nie byłam.
Przystanęłam na moment, a moje serce znacznie szybciej zaczęło bić. Niedługo później pojawiły się w myśli, które nie dały mi ochłonąć. Zastanawiałam się czy powinnam pukać, a może powinnam po prostu otworzyć drzwi i wejść do środka? Czy jest tam sam, a może sprowadził sobie na noc kolejne dziwki? Czy narkotyki dalej utrzymują się w jego organizmie, a może ma zjazd? Ostatecznie zmarszczyłam swoje brwi i z wielkim impetem otworzyłam drzwi.
Pokój Millera był ogromny. Trzy ściany były całkowicie białe, natomiast jedna z nich była czarna. To właśnie przy niej stało wielkie łóżko na którym leżała masa poduszek i kocyków. Nad łóżkiem wisiał dziwny obraz, a po jego dwóch stronach znajdowały się szafki nocne. Na przeciwko łóżka wisiał wielki telewizor, a wokół niego znajdowały się półki z książkami. Przy oknach mężczyzny stały wielkie donice z kwiatami o których nigdy w życiu nie słyszałam. Znajdowała się tutaj również beżowa kanapa, obok niej był stoliczek i lampa, co oznaczało, że zapewne i tutaj dużo czyta, jednak nie widziałam samego zainteresowanego.
![](https://img.wattpad.com/cover/364572590-288-k591126.jpg)
CZYTASZ
Be my doll
RomanceMinęło pięć lat od momentu w którym serce Kiary zostało złamane przez dwie bliskie jej sercu osoby. Mogłoby się wydawać, że jej życie wygląda coraz lepiej. Miała dobrego chłopaka, wyprowadziła się od matki i pracowała, chociaż jej praca nie była zwy...