Nie pamiętanie tak dużej ilości rzeczy było dla mnie istnym koszmarem. Wróciłam do ,,właściwego domu'', chociaż nadal czułam się obco. Momentami coś sobie przypominałam, ale to i tak nie były wielce istotne fakty. Przypomniałam sobie moment, kiedy dowiedziałam się o ciąży Camilli i parę innych chwil, kiedy u nich mieszkałam. W mojej pamięci mignęło coś również o siedzeniu u mamy, ale nie dostrzegłam w tym nic ważniejszego. Natomiast nadal nie mogłam przypomnieć sobie własnego ślubu, a to była jedna z najważniejszych rzeczy. Nie pamiętałam nadal podróży poślubnej, ani jak się to wszystko wydarzyło, co prawda Miller parę razy mi wszystko opowiedział, ale to nadal nie były moje wspomnienia i myśli.
Lekarz wytłumaczył nam, że to wina wypadku i pewnego rodzaju traumy. Mój mózg ponoć sam chciał zapomnieć o tym co się wydarzyło i to niestety, albo na szczęście wydawało mi się bardzo prawdopodobne. W końcu nie mogłam nawet teraz zrozumieć tego, że związałam się z kimś takim jak Christian antychryst Miller. Problem pojawił się dopiero teraz, bo strasznie chciałam sobie wszystko przypomnieć, ale nie mogłam połączyć żadnych kropek.
Mój umysł był jak czarna dziura, której póki co nie dało się niczym wypełnić. To była największa ciemność z jaką przyszło mi się mierzyć, która tylko czekała na delikatny, malutki promyk światła, ale ten nigdy nie nadchodził, a czas mijał jak szalony.
I pomimo, że praktycznie nic nie pamiętałam, to i tak najboleśniejszą częścią tego była dla mnie strata dziecka, choć tak na prawdę nigdy go nie chciałam i nie miałam pojęcia, że znajduję się w moim ciele. Gdybym wiedziała, to może bardziej bym o siebie dbała, albo uwierzyłabym Millerowi i nie wpakowała się w chory plan zemsty Michaela. Może właśnie to dziecko byłoby dla mnie pewnego rodzaju nadzieją... moim małym promykiem, które teraz już nigdy nie miało zaświecić.
Miller nigdy szczerze nie powiedział jak się z tym czuję, chociaż każdego dnia widziałam ból w jego oczach. Nie uważałam go za człowieka, który był gotowy na ślub, a już tym bardziej na dziecko, chociaż nie pamiętałam wspólnie spędzonych chwil i może moja opinia nie była wiarygodna, jednak nie spodziewałam się, że mężczyzna będzie tak potwornie i smętnie wyglądać. Był wyobcowany... być może jeszcze bardziej niż ja. Może bardziej niż ja kochał nienarodzone, martwe dziecko, które miało prawo do dobrego życia. Byłam pewna, że to byłoby najszczęśliwsze dziecko na świecie. Miałoby wspaniałe, uprzywilejowane życie, pełne podróży i miłości, która gdzieś tliła się w sercach jego rodziców, jednak los zbyt wcześnie nam je odebrał.
Nie widziałam więcej łez Millera, ale widziałam czyste cierpienie, kiedy zerkał na mój brzuch. Zamykał się sam w gabinecie i często widziałam jak gosposia przynosiła mu kolejne pełne szklanki mocnego alkoholu. Źle mi się na to patrzyło po tym co przeszłam, ale nie chciałam reagować, a może bardziej się bałam... moje uczucia pozostawały zagadką, której póki co nie umiałam rozwiązać. Najpierw były dziury w pamięci, potem zemsta Michaela, a na końcu żałoba po dziecku, którego nie poznaliśmy.
Odebrano nam szansę na przeżywanie tego wszystkiego, a chciałam to przeżyć nawet jeśli nie czułam się gotowa. Chciałam poczuć radosne uniesienia. Chciałam przeżyć pierwszą wizytę u ginekologa na której miałam usłyszeć bicie serca naszego dziecka, czy też poznać jego płeć. Nie mogliśmy z Millerem nawet na siebie nakrzyczeć o niedbałość w stosowaniu antykoncepcji. Nie mogliśmy się wyzywać i przerzucać winą. Nie mogliśmy nawet martwić się na zapas... okradziono nas z przyszłości. Z małej nadziei. Promyka słońca.
I choć absurdalnie to brzmi, to mój brzuch był naszym największym utrapieniem. Patrzenie na niego przypominało nam każdy detal tego wstrętnego dnia. Krew spływającą po moich nogach, ból, łzy i dziecko... pierworodne dziecko. I chociaż wiem, że każde dziecko kocha się tak samo, to właśnie pierwsze jest czymś niezwykle wyjątkowym. To przy nim uczysz się postępowania. To na nim tak na prawdę uczysz się zakładać pieluchę, poznawać kiedy jest głodne, lub, kiedy najlepiej zrobić mu drzemkę podczas dnia.

CZYTASZ
Be my doll
RomansMinęło pięć lat od momentu w którym serce Kiary zostało złamane przez dwie bliskie jej sercu osoby. Mogłoby się wydawać, że jej życie wygląda coraz lepiej. Miała dobrego chłopaka, wyprowadziła się od matki i pracowała, chociaż jej praca nie była zwy...