17. Rozpętało się piekło.

236 13 5
                                    

 – Połasiłyście się na dom, co? – zapytał prześmiewczo, spoglądając siostry. Przymknęłam powieki, błagając Boga o trochę cierpliwości do tego człowieka.

– Jaki dom? – zapytała Maya, spoglądając to na mnie, to na Michaela.

Zapadła między nami grobowa cisza. Nie wiedziałam za bardzo co miałam powiedzieć, w końcu to on zaczął ten temat, więc niech go, kurwa, teraz kończy. Nie miałam zamiaru w niczym pomagać.

Mężczyzna zdawał się świetnie bawić, wprowadzając całą swoją rodzinę w zakłopotanie. Każdy z zebranych, miał dosłownie taką samą minę – czyli zastanawiał się o co mu do co cholery chodzi.

– Wybudowałem dom – oznajmił, jak gdyby nigdy nic. No tak, bo przecież budowanie domu, to dzień jak co dzień. – Dla Isabelli i siebie – dokończył.

– To jakim cudem miałam, do chuja, wiedzieć, że ten dom w końcu pozostanie pusty? – mruknęła Gabriella, patrząc wściekle na brata.

– A gdybym wiedziała, to bym sama nie kupowała apartamentu! – oburzyła się druga.

– Nie wiem czy byście chciały w nim mieszkać – zaczął tajemniczo, nawet mając w zamiarze kończyć.

Domyśliłam się, co chce przez to powiedzieć. Nie zamierzałam wychodzić przed jego rodzina na ostatnią sukę. Posłałam wkurwiony wzrok z w stronę bruneta. Doskonale wiedział, że go ostrzegam.

– Możesz przestać, pierdolić, jakimiś zagadkami? – zirytowała się.

– W tych murach było słychać różne rzeczy... – dziękowałam rodzicom Michaela, że zdecydowali się nas przed chwilą opuścić.

Jednak nie pocieszał mnie fakt, że z nami siedział jeszcze jego najmłodszy brat. Przez tego, cymbała, będzie miał koszmary i zdecydowanie będzie potrzebna mu terapia.

– Jęki, płacz czy krzyk, ewentualnie kłótnie, albo słowa, które nigdy nie powinny paść – wymieniał, widziałam po jego spojrzeniu, że był już nieźle pijany, a dzisiejszy poranek nic go nie nauczył.

Dziewczyny spojrzały na mnie wraz z Kailem i najmłodszym bratem. Miałam ochotę zapaść się pod ziemie, albo nie. Zakopać pod nią Michaela Howarda.

– Jesteś nienormalny – mruknęłam, upijając łyk soku. Naprawdę żałowałam, że nie był to alkohol. Przynajmniej lepiej bym to zniosła.

– Żartuje, kurwa – parsknął śmiechem. – Normalny dom, ale zanim byś się tutaj, któraś z was – wskazał palcem na siostry. – Przeprowadziła, musiałaby zdezynfekować każdy cal – ponownie się zaśmiał, jakby opowiadał co najmniej żart roku.

– Wiesz? Wolałam żyć bez tej świadomości, że mój brat pierdoli się jak króliki – udała obrzydzenie.

– A ja za to bym się cieszył, że mój brat rozmawia otwarcie o seksie – odpowiedział, a ja miałam ochotę uderzyć się w twarz.

Z kim ja się związałam?

– Jak ja zaczynam rozmowę o seksie...

– Stul ryj – ryknął na niego.

– Ty się przechwalasz – zauważyła Maya. – Jedyną osobą, która te przechwałki może zide-zi-zi, no kurwa ten, jest Isabella – wskazała na mnie dłonią.

– O! Ja chętnie usłyszę, prawdę o naszym cudownym bracie! – zaśmiał się Kail, przystawiając szklankę do ust.

Poczułam na swoim udzie dużą dłoń. Spojrzałam najpierw na nią, a później na jej właściciela. Pokręciłam głową z politowaniem, po czym strzepałam jego rękę.

IMAGINATION +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz